Kto czytał biznesplany akwaparku?

Krzysztof STRAUCHMANN <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a>
Przed sądem w Prudniku stają kolejno głuchołascy rajcy miejscy poprzedniej kadencji. Są świadkami na rozprawie byłego burmistrza Jana Szawdylasa.

Jak się zaczął ten ambaras

Jak się zaczął ten ambaras

W 2001 roku Rada Miasta i Gminy Głuchołazy przekazała 7 hektarów swoich gruntów w zdrojowej części miasta, wraz z terenem byłego basenu, spółce Centrum Rekreacyjne "Park Wodny". Objęła za to 30 procent udziałów. Spółka, według założeń, miała uzyskać kredyt w banku i wybudować akwapark wart 30 milionów złotych. Pieniędzy nie zdobyto, akwaparku nie ma, spółka od czterech lat wegetuje. Gmina ma zwrócić wojewodzie 2 miliony złotych dotacji z Banku Światowego na budowę basenu. Były burmistrz odpowiada za narażenie gminy na szkody.

Sąd ustala szczegółowo, w jakich okolicznościach miasto przystąpiło do komercyjnej spółki Centrum Rekreacyjne "Park Wodny" i kto odpowiadał za sprawdzenie, czy spółka ma szansę powodzenia.

W przygotowanym już w 2001 roku biznesplanie spółki znalazło się stwierdzenie, że prawdopodobieństwo uzyskania kredytu bankowego jest znikome, a zakres budowy akwaparku trzeba ograniczyć. Autor opracowania zalecał przeprowadzenie dokładniejszych badań, czy park wodny będzie miał wystarczającą liczbę gości.
- Widziałem projekt akwaparku, ale nie biznesplan - mówił w sądzie Roman Starzyk, w latach 2000-2002 członek zarządu gminy.

Zasadniczego dla spółki dokumentu nie widzieli także m.in. radna i członek zarządu Urszula Pudelko oraz radny Stanisław Szul. Inni rajcy mówili, że biznesplan był w urzędzie, dostępny dla zainteresowanych, tylko mało kto wnikliwie go przeczytał.
- Ja bliżej tego nie analizowałem. Sądzę, że do szczegółowej analizy udziałów powołani są urzędnicy w gminie - mówił Józef Wańczyk, kolejny członek byłego zarządu.

- Biznesplan był analizowany w komisjach rady i na sesji - mówił czwarty członek zarządu Wilhelm Zielonka. - Opracowanie było pozytywne dla akwaparku. Nie pamiętam, czy czytałem wnioski końcowe.
- Widziałem dwa biznesplany - mówił z kolei Stanisław Karcz, były naczelnik miejskiego wydziału inwestycji. - Z jednego wynikało, że inwestycja nie ma szans ekonomicznych. W drugim napisano, że jest ona poprawna. Nie wiem, kto w urzędzie oceniał, czy ten projekt to jest dobry interes.

Radni poprzedniej kadencji uwierzyli zapewnieniom burmistrza, że bank da 30 milionów złotych kredytu na budowę. Dopiero w trakcie kampanii wyborczej w 2002 roku obecny burmistrz Edward Szupryczyński zaczął krytykować całe przedsięwzięcie. Zdaniem części radnych, to on odpowiada za fiasko budowy.
- Nowa władza przerwała realizację planu. Gdyby był kontynuowany, to dziś byśmy się cieszyli z efektów - dowodził wczoraj w sądzie były wiceburmistrz Tadeusz Wojdyło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska