Tym bardziej że facet tłumaczy się w ten sposób, że nie dbał o Dino, bo czekał już na nowego, zdrowego psa. Przecież jest duże prawdopodobieństwo, że ten nowy też się zestarzeje, może zachorować i spotka go w rękach tego dżentelmena ten sam los. Ktoś taki nie powinien mieć prawa psa pogłaskać, a nawet zbliżyć się do któregokolwiek na mniej niż 100 metrów.
Co się z nami dzieje, że przypadków znęcania się nad zwierzętami przybywa? Czy niektórzy w ten sposób duszą własne frustracje, kompensują sobie życiowe niepowodzenia, że wezmę psa i się na nim wyżyję? Taka delegacja cierpienia na słabszego, uzależnionego od nas wcale nie pomoże. Nieszczęście dodawane do nieszczęścia to nie to samo, co w matematyce minus do minusa, który daje plus.
Dlatego w pakiecie kar dla każdego zwierzęcego sadysty powinien się także znaleźć przymus badań psychiatrycznych, bo jakaś psychiczna dysfunkcja towarzysząca tego rodzaju postępowaniu jest przecież wysoce prawdopodobna. Ratujmy więc i człowieka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?