- Za nami XVI Seminarium Śląskie poświęcone pamięci kulturowej. Jak można ją, pana zdaniem, pielęgnować na co dzień w środowisku mniejszości?
- Dobrze, by była ona obecna w szeroko rozumianym otoczeniu. Także poprzez materialne dziedzictwo kulturowe. Jest ono pielęgnowane np. we Wrocławiu. To miasto chętnie i świadomie podkreśla swoje niemieckie korzenie. Wraca do nazw, by przypomnieć choćby Halę Stulecia, która na dobre wyparła Halę Ludową. Włącza do historii uniwersytetu także jego niemieckie dzieje. Tego typu świadomości w naszym regionie nie mamy.
- Wielu rodziców nie przekaże dzieciom pamięci kulturowej poprzez język niemiecki, bo go nie zna...
- Ale można to zrobić i warto na wiele sposobów. Gdyby język był jedynym nośnikiem pamięci, to młodszego pokolenia w mniejszości być może wcale by nie było, skoro ciągłość jego używania została w PRL-u przymusowo przerwana. Ale warto wokół siebie szukać także śladów kultury materialnej.
- I przechowywać stary sztambuch po ołmie?
- Taki sztambuch może być pomocny, gdy zadajemy sobie pytanie o swoje korzenie. Jeśli nie zapytamy, będziemy mieli problem ze swoją identyfikacją. Jeśli przechowujemy dokumenty po przodkach, jeśli o nich w domu rozmawiamy, łatwiej nam tę tożsamość odnaleźć. Jak się przestaniemy tym interesować, to będziemy swyczajnie ubożsi.
- Podczas seminarium dyskutowano także o pamięci kulturowej przechowywanej instytucjonalnie - w formie eksponatów - w muzeach i innych placówkach. Jak Śląsk Opolski prezentuje się pod tym względem?
- Uczestnicy dyskusji dość zgodnie podkreślają, że nie ma dziś na Śląsku muzeum, które dobrze i ciekawie przedstawiałoby historię śląską. Jako wzór do naśladowania wmieniano najczęściej muzeum w Goerlitz. Pani dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego zaproponowała w pewnym momencie - pewnie trochę żartem, by wysyłać tam młodzież na wycieczki. Ale trudno zaprzeczyć, że jeśli chcemy dziś młodych zafascynować dziedzictwem regionu, trzeba to robić w sposób nowoczesny, z pomysłem, dynamicznie. Słowem, inaczej niż dotąd.
- W naszym regionie spotyka się kilka pamięci historycznych. Co trzeba zrobić, by możliwie mało "dzwoniły" one o siebie?
- Trzeba je autentycznie postawić obok siebie, nie klasyfikując ich na najważniejszą, mniej ważną i nieważną. Niech odbiorca wybierze. A może uzna wszystkie trzy, cztery czy ile ich jest tradycje za warte zainteresowania i uwagi i zechce z każdej coś wziąć dla siebie. Tak na razie nie jest. Podkreślił to w swoim wystąpieniu m.in. dr Borkowski. Przypomniał, że w podręcznikach historii niekoniecznie musi być tylko historia Kongresówki. Warto uczyć się także o tym, co działo się w Opolu. Ucząc o przełomie 1989/1990, pokazujmy powstanie wolnej Polski i jej władz oraz początki funkcjonowania mniejszości i rodzące się stowarzyszenia Kresowiaków. Bo to wszystko jest ciekawe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?