Wybór na wojewodę opolskiego człowieka spoza listy ustalonej przez miejscowy establishment władzy może oznaczać, że szefowie SLD rzeczywiście mówili prawdę, zapowiadając koniec tradycji, w której po wyborach każde województwo miało swojego lokalnego premiera, szefa rządzącej partii, rozdającego wokół własne teki.
Opolskim parlamentarzystom lewicy, a Jerzemu Sztelidze w szczególności, pokazano, gdzie jest ich miejsce. Posłowie decydują wyłącznie na sali sejmowej, w terenie w sprawach okołorządowych mają głos opiniodawczy, ale, jak widać, nie rozstrzygający.
W ostatnich tygodniach zwłaszcza lider SLD w Opolu sprawiał wrażenie, że nie wierzy, iż w dotychczasowych mechanizmach namaszczania lokalnych kandydatów na stanowiska coś się zmieni. Niezależne od tego, jaką dobrą minę będzie dziś robił do tej gry, jest faktem, że teraz w układzie sił w województwie zmienia się wszystko. Wojewoda Pogan jest teraz drugim obok Szteligi silnym człowiekiem układu władzy w regionie i kto wie, czy nie tym ważniejszym. A jego pozycja bierze się m.in. stąd, że nikomu w promieniu dwustu kilkudziesięciu kilometrów nie zawdzięcza swojej funkcji.
Oczywiście do dyskusji pozostaje kwestia samej obsady rządowego przedstawiciela w Opolu. Leszek Pogan nie miał ostatnio dobrych notowań, również w gronie partyjnych kolegów. I trzeba powiedzieć, że działo się tak nie bez powodu. Afera z Dobrymi Domami, ciągle niewyjaśniona sprawa rozliczeń z Bomi Investment bardzo zamazały obraz dobrego gospodarza miasta z jego pierwszej kadencji. Teraz zależeć mu będzie na wskazaniu swojego następcy w Opolu, bo to da mu rękojmię, że za wojewodą Poganem nie będą się ciągnęły sprawy prezydenta Pogana. Rzeczywiste, czy też wydumane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
