Kto wygra mecz Polska-Czechy? Oblężenie punktów bukmacherskich

Mirela Kaczmarek
Euro 2012. Punkty bukmacherskie przeżywają prawdziwe oblężenie.
Euro 2012. Punkty bukmacherskie przeżywają prawdziwe oblężenie.
U bukmacherów trwa euro-oblężenie. Jedni obstawiają wyniki dla rozrywki, inni w nadziei na dużą wygraną.

Tego jak wysokimi stawkami grają opolanie, przyjmujący zakłady zdradzać nie chcą. Wystarczy jednak poobserwować graczy przez kilka minut, żeby zorientować się, że rozpiętość jest spora. Od 5 złotych po grubo ponad tysiąc.

- Lepiej obstawiać mecze, których się nie ogląda. Później człowiek się niepotrzebnie denerwuje - instruuje mnie jeden z graczy z wieloletnim stażem, ale przedstawić się nie chce. Zdradza jednak, że nie raz zdarzyło mu się zostawić dobrze ponad tysiąc złotych przy jednej wizycie w punkcie bukmacherskim. - Jeden lubi drogie samochody, a drugi woli obstawiać wyniki meczów. Ja mam z tego dobrą zabawę - kwituje i dodaje, że na razie majątku na zakładach zbić mu się nie udało.

Od ponad tygodnia, czyli od kiedy rozpoczęło się Euro 2012 punkty bukmacherskie przeżywają prawdziwe oblężenie.

- Przychodzą nawet osoby, które nigdy wcześniej nie grały - mówi pani Iwona z punktu STS przy ul. Krakowskiej w Opolu. - Ludzie obstawiają nie tylko dokładnie wyniki meczów, ale również to, która drużyna pierwsza strzeli bramkę, albo która dostanie w danym meczu więcej żółtych kartek - wyjaśnia.

Stawiając dwa złote na wygraną Polski w sobotnim meczu z Czechami możemy wygrać 3,87 zł (pod warunkiem, że Polska faktycznie ten mecz wygra).

Trafnie obstawiając natomiast zwycięstwo naszych południowych sąsiadów do wzięcia jest 5,19 zł za każde postawione 2 zł.

Więcej można zyskać obstawiając, że Polska zajmie pierwsze miejsce w grupie. Jeśli tak się stanie (choć uczciwie trzeba przyznać, że szanse na to są niewielkie), gracz za każde postawione 2 złote dostanie 17.

Euro-szaleństwu dali się porwać nie tylko panowie.

- Powiem więcej. Panie nawet bez zaglądania w tabele trafniej typują wyniki - śmieje się pani Iwona z punktu bukmacherskiego. - Jeden z klientów, przychodził obstawiać wyniki z partnerką, ale to ona częściej wygrywała. W końcu powiedział, że on już się w to nie bawi, bo mu wstyd przed kobietą - opowiada.

Pani Anna, która gra od tygodnia, namówiła na zakłady swojego chłopaka.

- Ale wcześniej zdążyłam tym zarazić mamę i babcię - opowiada. - Mnie namówili znajomi, którzy zauważyli, że mam nosa do wyników no i spróbowałam. Teraz jestem tu czasami nawet codziennie, bo to wciąga - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska