Kto zabił łódzką licealistkę? Morderstwo Magdy Sobczak z Łodzi nie zostało wyjaśnione. Niewyjaśnione morderstwo w Łodzi 14.09.2020
Milicjanci prowadzący śledztwo nie znaleźli śladów włamania. Drzwi mogła na przykład otworzyć zaufana osoba, posiadająca klucze. Magda mogła też znać tego, kto chciał wejść do jej mieszkania. Inna hipoteza zakładała, że ktoś dorobił klucze. Pozostawiony na ścianie ślad wskazuje, że Magda próbowała domknąć drzwi, gdy intruz próbował dostać się do środka. Był jednak silniejszy. W śledztwie pojawiła się postać tajemniczego, młodego mężczyzny w zielonym płaszczu, który pewnie był kluczem do rozwiązania zagadki śmierci Magdy Sobczak i tajemnicy kamienicy przy ul. Piotrkowskiej. Jedna z sąsiadek zeznała, że drugiego dnia świąt siedziała na podwórku. Około godziny 18.00 zauważyła mężczyznę w tym zielonym płaszczu, który wchodził do klatki w której mieszkali Sobczakowie. Kilkadziesiąt minut później wychodził z kamienicy. Widziała go też podobno z okna oficyny po prawej stronie inna z sąsiadek. Na tego mężczyznę zwrócił też uwagę pracownik kiosku w znajdującym się na przeciw nieistniejącym już domu handlowym „Jaś i Małgosia”. Mimo, że wytypowano kilkudziesięciu potencjalnych sprawców, to nikomu nie postawiono zarzutów. W maju 1963 roku ojciec Magdy wyznaczył 250 tysięcy zł nagrody za wykrycie mordercy. Nie pomogło. 6 listopada 1963 roku umorzono śledztwo.
Czytaj na kolejnych slajdach