Ktoś wrzucił psa do zbiornika z chemią. Siedział tam tydzień

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Wolontariusze postawili sobie za cel znalezienie właściciela psa i ustalenie dlaczego zwierzę znalazło się w zbiorniku.
Wolontariusze postawili sobie za cel znalezienie właściciela psa i ustalenie dlaczego zwierzę znalazło się w zbiorniku. Radosław Dimitrow
Do zdarzenia doszło w Szymiszowie pod Strzelcami Opolskimi. Zwyrodnialca szukają wolontariusze z fundacji "SOS Dla Zwierząt".

Skomlącego czworonoga usłyszały dwie kobiety, które przechodziły obok miejscowego cmentarza. Głos dochodził z podziemnego zbiornika, w którym niegdyś składowane było paliwo. Panie wezwały szybko pomoc, żeby wyciągnąć zwierzę.

- Musieliśmy ściągnąć ze straży ponad 4-metrową drabinę i zejść do zbiornika, żeby wyciągnąć pieska - relacjonuje Przemysław Bajorek, który razem z Józefem Rajdą zaangażowali się w akcję. - Zwierzak był tak wyczerpany, że ledwo żył. Powiadomiliśmy o sprawie gminę, która przekazała go fundacji "S.O.S. dla Zwierząt" w Chorzowie.

Suczka Franka, bo tak została nazwana, potrzebowała pilnej pomocy weterynaryjnej. Ropopochodna maź doprowadziła na jej skórze do ostrego zapalenia.

Weterynarz poza podaniem leków musiał zgolić jej sierść i zastosować specjalne okłady. Zdaniem ludzi, którzy pomogli France, suczka nie wpadła sama do zbiornika - została tam wrzucona.
- Dawno nie spotkaliśmy się z takim bestialstwem - mówi Aneta Motak z fundacji "S.O.S. dla Zwierząt". - Przypuszczamy, że ktoś chciał po prostu pozbyć się suczki. Po stanie zdrowia i stopniu odwodnienia weterynarz stwierdził, że spędziła ona w zbiorniku ponad tydzień. Nie utopiła się tylko dlatego, że był tam kamień, o który mogła się podpierać łapami.

Czytaj też:**Zaginiony pies odnalazł się po dwóch tygodniach. W... grobowcu**

Franka powoli dochodzi do siebie, choć wciąż jest wystraszona. Weterynarz musi codziennie zmieniać jej opatrunki, tak żeby rany mogły się zagoić. W najgorszym stanie wciąż są jej łapki, ale nie grozi jej amputacja.

Wolontariusze z fundacji zapowiedzieli, że nie spoczną dopóki nie znajdą właściciela psa i nie wyjaśnią, dlaczego znalazł się on w zapomnianym zbiorniku na uboczu wsi.

- Być może ktoś rozpozna pyszczek suczki i powie nam, do kogo ona należy - dodaje Motak. - Przypuszczamy, że właścicielem może być ktoś z Szymiszowa albo Strzelec Opolskich.

Wolontariusze informują, że osoby, które chciałyby pomóc finansowo w leczeniu Franki, mogą to zrobić poprzez konto fundacji:
93 1560 0013 2367 0569 2079 0001

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska