Ktoś zastawił w Głuchołazach śmiertelną pułapkę na dzieci

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Tomasz Dziedziński, komendant Straży Miejskiej w Głuchołazach: - Zawiadomimy policję, żeby ustaliła, kto zakopał w piaskownicy takie pręty.
Tomasz Dziedziński, komendant Straży Miejskiej w Głuchołazach: - Zawiadomimy policję, żeby ustaliła, kto zakopał w piaskownicy takie pręty. Krzysztof Strauchmann
W Głuchołazach pracownicy komunalki, którzy wymieniali piasek na placu zabaw, odkryli stalowe pręty. Wkopane na sztorc i zamaskowane.

- Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby jakieś dziecko przewróciło się na taki pręt. Albo usiadło z impetem. Byłaby tragedia - mówi komendant Straży Miejskiej w Głuchołazach Tomasz Dziedziński.

Kilka dni temu pracownicy firmy usługowej, którzy rutynowo na wiosnę wymieniają piasek w piaskownicach, przyjechali też na plac zabaw przy ul. Tylnej w Głuchołazach. Wybierając stary piasek ze zgrozą odkryli, że ktoś wbił w piaskownicę pionowo w dół kilkanaście stalowych prętów. Piaskownica jest głęboka, 40-centymetrowe żelastwo tkwiło pod cienką warstwą piasku. Stalowe kolce stanowiły śmiertelne zagrożenie dla maluchów. Całe szczęście, że sezon zabaw na świeżym powietrzu jeszcze się nie zaczął.

Pręty zbrojeniowe natychmiast zostały usunięte. Grażyna Przepióra, naczelnik miejskiego wydziału inwestycji, zapewnia, że wszystkie pięć miejskich piaskownic w Głuchołazach zostało już sprawdzone i są bezpieczne dla dzieci.

- To wyjątkowo bulwersujące, wszyscy jesteśmy oburzeni - mówi Grażyna Przepióra. - W niektórych, ustronnych piaskownicach wieczorami przesiadują osoby nietrzeźwe. Zdarza się, że wyciągamy z nich butelki czy rozbite szkło, ale to raczej przejaw chuligaństwa i bezmyślności. W tym przypadku wygląda na to, że nikt tych prętów nie zgubił, nie zostawił przypadkowo. Ktoś specjalnie je wkopał i ukrył.

Niewielkie Głuchołazy mają poważny problem z wyczynami chuliganów. Często dochodzi tu do jest niszczenia altan w parku, łamania świeżo posadzonych drzewek, uszkadzania ławek. Wandale przekręcają znaki drogowe, rozbijają lustra na skrzyżowaniach. Niedawno jeden z mieszkańców z pneumatycznego pistoletu ostrzelał samochód Straży Miejskiej. Nikt się jednak dotąd nie skarżył na agresję, zagrożenie zdrowia czy życia. Do urzędników nie docierały żadne skargi o poważniejszych konfliktach sąsiedzkich w tej okolicy.

- Z takim przykładem zezwierzęcenia nigdy wcześniej się nie spotkałam - przyznaje naczelnik Przepióra.

- Złożymy na policji zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi - informuje komendant głuchołaskiej straży. - Mam nadzieję, że uda się im ustalić sprawcę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska