Niewielka pasieka należy do Jolanty i Józefa Cebulów z Zimnic Małych. Wiosną tego roku, jak zwykle, wystawili oni osiem uli z pszczołami na polach pomiędzy Zimnicami Małymi a Prószkowem, w miejscu niewidocznym z drogi z powodu bujnej zieli.
Pole należy do osoby spokrewnionej z pszczelarzami. Wcześniej pszczoły zbierały tam pożytki z kwitnących rzepaków, teraz miały zapylać drzewa akacjowe. W niedzielę (29 maja) ktoś zaalarmował rodzinę z Zimnic, że ule zostały zniszczone.
- Siedem uli przecięto na pół, prawdopodobnie siekierą – opowiada NTO Jolanta Cebula. – Ósmy rozcięto i rozrzucono w kawałkach. Tego na pewno nie zrobiło zwierzę. To musiał być człowiek.
Właściciele zawiadomili o zdarzeniu policję. Sądząc po metodzie postępowania sprawcą nie była osoba zdenerwowana zachowaniem pszczół. W pobliżu nie ma ludzkich osiedli.
Ktoś zaplanował atak na pasiekę, przyniósł na miejsce siekierę lub podobne narzędzie. W zniszczonych ulach zginęła część pszczół. Józef Cebula całą niedzielę naprawiał domy dla owadów, żeby pszczoły mogły wrócić.
- Straciliśmy ok. 160 kilogramów miodu, bo na tyle szacujemy produkcję z 8 uli, Straty to co najmniej 10 tysięcy złotych, ale nie wiemy, czy nic się nie stało matkom – komentuje Jolanta Cebula.
W ostatnim czasie w całym kraju mają miejsce ataki na pasieki. Tylko w ostatnich dniach niszczone były ule w województwie lubuskim, koło Gdańska i Tarnowskich Gór.
W styczniu zaś, w Skarbimierzu na Opolszczyźnie, ktoś otworzył ule w mroźny dzień. Pszczoły wyginęły.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?