Trener zespołu gości, który przed play-off był klasyfikowany wyżej, miał spore pretensje do swoich zawodników za złe przyjęcie.
- Wystarczyło, że Kuba (Markiewicz - dop. red.) stanął na zagrywce, postraszył miną, żeby moi zawodnicy pękali.
Wszystkie sety miały podobny przebieg. Początkowo prowadzili goście, jednak końcówki rozstrzygali na swoją korzyść miejscowi. Doskonale wychodziła im zagrywka (6 asów serwisowych), a kiedy brali się do roboty, AZS nie potrafił też przebić się przez nyski blok.
W I secie goście rozpoczęli od 3:1, później prowadzili równą grę do stanu 11:11, po czym nastąpił odjazd NKS-u. Kilka punktów wywalczył Patucha (w tym asa), skuteczny był Jaszewski i błyskawicznie zrobiło się 21:14 dla gospodarzy. Źle przyjmując, goście popełniali rażące błędy w rozegraniu, a seta zakończył pięknym atakiem Olejniczak.
Tak samo rozpoczął się set II. Kiedy jednak Olejniczak z Kudłacikiem zaczęli otrzymywać dobre piłki od Maciończyka NKS szybko wyrównał. Później jednak, głównie za sprawą Grzesiowskiego, inicjatywę znów przejął AZS i prowadził nawet 14:9. Było to jednak zbyt mało na dobrze usposobionych nyskich siatkarzy. Miejscowi dogonili rywali na 21:21, a w końcówce nie dali im już żadnych szans.
W III secie AZS prowadził 6:1, 11:6, 14:10, a mimo to nie potrafił wygrać i tej partii.Protokół
* NKS Nysa - AZS Politechnika Warszawa 3:0 (19, 22, 22)
NKS: Maciończyk, Kudłacik, Patucha, Markiewicz, Jaszewski, Olejniczak, Gacek (libero) - Łuka, Kurek. Trener Włodzimierz Madej.
AZS: Grzesiowski, Bartman, Rosa, Wołosz, Peciakowski, Oczko, Dyżakowski (libero) - Gołębski, Drabkowski. Trener Krzysztof Felczak.
Sędziowali: Marek Lagierski (Siemianowice) i Wiesław Cieślik (Sosnowiec). Widzów 500.
Stan rywalizacji 1-0