Kultura w Brzegu. Nic się nie dzieje? To mit!

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Rozmowa z Andrzejem Sową, dyrektorem Brzeskiego Centrum Kultury.

Minął miesiąc od objęcia przez pana stanowiska dyrektora Brzeskiego Centrum Kultury...
- I na początku wydawało mi się, że przez ten miesiąc wszystko sobie już poukładam, ale okazało się, że to zbyt mało czasu i pewne zmiany będą jeszcze trwały.

- Jaki będzie dom kultury pod pana kierownictwem?

- Przede wszystkim ma być otwartym i przyjaznym miejscem dla wszystkich mieszkańców miasta i okolic. Marzy mi się, by było miejscem, gdzie na popołudniowych czy wieczornych zajęciach będą tłumy. Już teraz mamy wiele zespołów i grup z różnych dziedzin: od tańca, przez teatr, zajęcia plastyczne po muzykę i to w najróżniejszych stylach. To jest zadanie naszych pracowników, by każdy chętnych znalazł dla siebie miejsce, bo chciałbym upowszechnić coś, co nazywamy amatorską twórczością artystyczną.

- Co z ofertą dla widzów?

- Oczywiście myślę o ofercie dla mieszkańców i zawsze w tym momencie przeżywam rozterki. Bo z jednej strony chciałoby się zaoferować całą gamę najróżniejszych doznań kulturalnych, ale z drugiej strony nie wszystko da się zrobić za darmo. Musimy na niektóre imprezy wprowadzać bilety. Staram się, znając możliwości finansowe mieszkańców miasta, by nie były to drogie wejściówki, a szansy na to upatruję w negocjacje z agencjami artystycznymi. Wbrew pozorom udaje się czasem przekonać je do zejścia z ceny - i tak np. wstęp na najbliższy kabaret 19 listopada będzie kosztował 25 zł, a nie - jak zwykle bywa w przypadku kabaretów - 40 zł. Jeżeli to wyjdzie i impreza chociaż troszkę się zbilansuje, to będę bardziej odważny na przyszłość, ale na razie muszą dmuchać na zimne i być ostrożny w zamawianiu takich artystów na co dzień.


- BCK to nie tylko dom kultury, ale również galeria i punkt informacji turystycznej.

- W przypadku galerii chciałbym poszerzyć grono odbiorców, zachęcając m.in. szkoły i przedszkola do częstszych wizyt, podczas których pracownicy mogliby opowiadać dzieciom o sztuce. Podobnie w przypadku punktu informacji turystycznej, gdzie moglibyśmy wyjść z programem edukacyjnym i oprowadzać młodych ludzi np. po zabytkach Chodzi o to, żeby galerię i punkt poznało jak najwięcej osób.

- Piętą achillesową jest wymagający remontu budynek BCK i brak sprzętu.

- Powoli będziemy nadrabiać braki, choć wiadomo, że barierą są pieniądze. Ale już teraz chcę zacząć od choćby małego remontu toalet, z których korzystają goście, potem trzeba się zająć garderobami. Mamy już zadaszenie sceny plenerowej, a chciałbym zakupić podłogę - wtedy moglibyśmy zarabiać na wynajmie. Marzy mi się też otwarcie kawiarenki, która też ożywiłaby budynek. Chociaż zewsząd słyszę, że jeśli nie będzie tam alkoholu, to nie będzie interesu, więc być może sami zajmiemy się jej prowadzeniem.

- U nas nic się nie dzieje...

- Wiem, że wielu ludzi tak mówi i oczywiście to mit. Żeby z nim skutecznie walczyć, musimy lepiej promować nasze działania, ale i zachęcać ludzi, by zerknęli na tablicę informacyjną przez BCK czy na naszą stronę bck-brzeg.pl. Przywiązuję do tego dużą wagę, bo naprawdę dzieje się dużo, a udział w naszych imprezach najczęściej nic nie kosztuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska