Kulturę żydowską można poznać w Kraskowie

fot. Archiwum
Jeszcze niedawno mało kto we wsi wiedział, co to jest macewa. Dziś mało jest takich, którzy nie wiedzą.
Jeszcze niedawno mało kto we wsi wiedział, co to jest macewa. Dziś mało jest takich, którzy nie wiedzą. fot. Archiwum
Światowej sławy klezmerskie kapele na scenie w wiejskiej sali w Kraskowie. Żydowska kuchnia na warsztatach kulinarnych dla miejscowych gospodyń... A zaczęło się niewinnie, od porządkowania miejscowego kirkutu.

Do tej pory nikt się tym miejscem nie interesował - mówi Mirosław Duda. Ma w Kraskowie prywatną firmę i jest jednym z lokalnych liderów programu odnowy wsi.

- Wiadomo było, że po wojnie po macewy z co cenniejszych materiałów zapuszczali się tu jacyś kamieniarze. Potłuczone nagrobne płyty to już sprawka wandali. Czego nie zniszczył człowiek, to zrobił czas i niepamięć. Ale mało kto chce o tym mówić, bo to wstydliwy temat.

Teraz Krasków wstydzić się już nie musi. Od kiedy na którymś z wiejskich zebrań młoda rada sołecka rzuciła hasło: ratujmy nasz kirkut. Sala zareagowała z umiarkowanym entuzjazmem.

Trzeba była zebrać ekipę. Duda razem z sołtysem i paroma wiejskimi liderami namówił sporą grupę młodych. Dołączyli uczniowie z kluczborskiej zawodówki zwerbowani przez brata Mirosława Dudę, który jest nauczycielem w tej szkole.

- Trzeba było wykarczować krzaki, wydobyć macewy z tych chaszczy. Roboty było co niemiara, ale efekt jest - mówi jeden z chłopaków.
Przez dziesięciolecia nikt się tu nie zapuszczał. Chłopcy odnajdywali potłuczone nagrobne tablice. Do tej pory nie wiedzieli o Żydach prawie nic. Teraz wiedzą, co to macewa, kirkut, szabas.

- Mało kto w wiosce wiedział, że to w Kraskowie powstała pierwsza gmina i pierwsza szkoła żydowska na ziemi kluczborskiej. A na cmentarzu, wybudowanym najprawdopodobniej w 1765 r., chowano Żydów z Kluczborka - mówi Mirosław Duda. - Teraz we wsi mało kto o tym nie wie.

Robota na cmentarzu szła - jak w Kraskowie powiadają - wartko. Poszły pisma do kilku żydowskich gmin w Polsce. Wieś chciała odrestaurować zniszczony mur okalający cmentarz. Przydałoby się jakieś wsparcie. A jak nie, to chociaż wskazówki, jak kirkut porządkować, by nie pogwałcić żydowskich tradycji czy zwyczajów.

Odpowiedzialny za te kontakty stał się Jacek Nakonieczny, trzydziestolatek z Kraskowa, który jeszcze jako uczeń zakochał się w muzyce i kulturze żydowskiej.

- Ale żadna gmina na nasze listy nie odpowiedziała - wspomina. - Może dlatego, że grunt nie jest ich własnością? A może dlatego, że Żydzi traktują cmentarze jako tzw. miejsca nieczyste - snuje domysły.

Brak odzewu nie ostudził jednak zapału. Przeciwnie, po drodze wykluł się nieoczekiwanie kolejny pomysł: dni kultury żydowskiej.

Co wy z tymi Żydami?

Tak zareagowali niektórzy mieszkańcy. Antysemitów w Kraskowie nie ma. Sprzątanie cmentarza w porządku, ale koncerty, wystawy, filmy?

- Po pierwsze kirkut i fakt, że to tu była pierwsza gmina i szkoła żydowska, to coś, co nas wyróżnia - przekonywał Jacek. - Po drugie należało jakoś utrwalić pamięć o Żydach - krajanach, żyjących przez prawie dwieście lat w tej wiosce. Spróbować poznać ich kulturę. Bo warto. Wiem, co mówię.

Poza potrzebą zachowania pamięci o starotestamentowych braciach i ich kulturze wiejscy liderzy, uznali, że dni kultury żydowskiej wiosce nie zaszkodzą, a wypromują na pewno. A śląski pragmatyzm podpowiadał: to się może udać.

Podobno posiadanie portretu Żyda przysparza pieniędzy. - Myśmy na Żydów postawili i nie przeliczyliśmy się - żartuje jeden z mieszkańców.

Wieś wygrała gminną dotację, resztę dołożyli się sponsorzy i impreza zeszłego lata wystartowała.

Wiejska sala, supernagłośnienie, światła, adekwatna scenografia. Trzy dni pod znakiem żydowskiej kultury. Quartet Klezmer Trio, światowej sławy zespół, który koncertuje po świecie, czy Urszula Makosz i muzycy z "Piwnicy pod Baranami" nie mieli specjalnych wymagań co do sprzętu, ale organizatorzy chcieli, żeby wszystko było na wysokim poziomie. I było.

Sala pełna. Ze sceny popłynęły pieśni w języku jidysz, które większość słyszała na żywo pierwszy raz.

- Ja słucham innej muzyki, wcześniej takich kapel nie znałem. To było naprawdę niezłe, bo takie... inne - mówi 20-latek z Kraskowa. - I taka przejmująca ta muzyka - wspomina starsza mieszkanka Kraskowa.

Że do wsi zawitają muzycy z "Piwnicy pod Baranami", nikt by się wcześniej nie spodziewał. Po imprezie pytań "co wy z tymi Żydami" już nikt nie zadawał. Repertuar, tak odmienny od festynowych szlagierów, chwycił.

W Kraskowie jak na Kazimierzu

Jeszcze niedawno mało kto we wsi wiedział, co to jest macewa. Dziś mało jest takich, którzy nie wiedzą.
(fot. fot. Archiwum)

- To była najmniejsza miejscowość, w której do tej pory graliśmy - wspomina Magda Brudzińska z "Quartet Klezmer Trio".

Zna Krasków, bo jej ojciec pochodzi z położonego tuż za miedzą Kluczborka. Była zaskoczona niezwykle ciepłym przyjęciem. - Grało się nam jak na krakowskim Kazimierzu i tylko pogratulować, że taka mała wieś wzięła się za przełamywanie stereotypów i pokazywanie, że kultura żydowska to nie tylko cmentarze.

Izraelska ambasada wypożyczyła na imprezę dwie wystawy fotograficzne. Krajobrazy, których się na trasie wycieczek do Ziemi Świętej nie uświadczy, przykuły uwagę. Ludzie po raz pierwszy widzieli "Cud Purymowy" - komedię obyczajową o łódzkiej rodzinie, która uważa, że przyczyną wszelkiego zła i nieszczęść są Żydzi, a potem sama dowiaduje się o swoim żydowskim pochodzeniu i musi się do niego przyznać, żeby dostać spadek.

Ale bardziej ich poruszył "Czulent" - dokument o studentach, którzy sami odnaleźli żydowskie korzenie. Byli ciekawi ich losów, jak następnego odcinka ulubionego serialu. Pytali, czy przeszli na judaizm i co się z nimi teraz, po skończeniu studiów, dzieje.

- No i wkrótce będą ich mogli sami o to zapytać - uśmiecha się Jacek Nakonieczny. - Spotkanie z bohaterami tamtego filmu jest w programie naszych II Dni Kultury Żydowskiej.
Bo wieś postanowiła imprezę kontynuować.

Wiedza się przydaje

Krystyna Respondek, emerytowana nauczycielka z Kraskowa, jest absolutnie za. Tym bardziej że się Żydami, konkretnie kraskowskimi, interesowała na progu lat 70. ubiegłego wieku, kiedy nie było to ani modne, ani mile widziane. Potrzebna była jej ta wiedza do pracy magisterskiej o miejscowej szkole i teraz znów się przydaje.

- Długo niewiele się o tym u nas mówiło - wspomina. - A teraz ludzie są ciekawi nie tylko historii, ale jak się we współczesnym Izraelu żyje. Ja z mężem w Ziemi Świętej byłam, ale to zupełnie coś innego - zaznacza.

- Niebawem nasze panie poznają kulturę żydowską nawet od kuchni - zapowiada Jacek Nakonieczny.

Na warsztatach kulinarnych dowiedzą się, jak przyrządzić karpia po żydowsku, kugel albo gefilte fisz...

Tymczasem do zapaleńców z Kraskowa odezwała się Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydów z Łodzi. Ufundują tablicę pamiątkową, która zawiśnie na murze cmentarza. I pomogą zdobyć zgodę rabina na budowę lapidarium z pogruchotanych macew. Ich odłamki zostaną umieszczone na murze.

Do Nakoniecznego dzwonią zaś kolejne kapele, które słyszały o tutejszej imprezie i chcą wystąpić. - No i proszę: w tamtym roku mieliśmy problem, żeby ściągnąć wykonawców tego gatunku do nas, teraz na odwrót - uśmiecha się, odkładając telefon.

Krasków dopina program II Dni Kultury Żydowskiej. Ale zamierza pójść jeszcze dalej. Bobrowa postawiła na drwali, Maciejów - na miód. - A my, jako że żyli tu przedstawiciele różnych nacji, repatrianci, Ślązacy, ludzie z centralnej Polski, mamy pomysł na spotkania z ich kulturą: niemiecką, kresową, śląską - mówi Mirosław Duda. - Czyli na dialog międzykulturowy, gdzie będzie miejsce i dla "szalom" i dla "ta joj".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska