Kultury bez feminatywów - komentarz Tomasza A. Żaka

Tomasz A. Żak
Na półkach mojej biblioteki trafiłem ostatnio na „Album Nieświeski”, którego od dawna nie miałem w rękach. Jakże to ważna publikacja w czasach szaleństwa feminizacji zaprzeczającej naturze i logice. Według rewolucyjnego bełkotu, niegdyś kobieta miała pilnować garów, rodzić dzieci i całować księdza po rękach. A kobiety mające coś do powiedzenia, zajmujące się sztuką, to - według hunwejbinów rewolucji - dopiero czas XX i XXI wieku, czas emancypacji i wyzwolenia. To oczywiste kłamstwo, czego dowody mamy choćby w czasach I Rzeczpospolitej.

Wspomniana książka opowiada o Franciszce Urszuli z Wiśniowieckich Radziwiłłowej, żyjącej w XVIII wieku. Była pisarzem, autorem dramatów i organizatorem dworskiej sceny w gnieździe Radziwiłłów - Nieświeżu. Ta niewiasta nie pojawia się w dominujących dzisiaj opracowaniach literackich kobiecej twórczości. Powód jest oczywisty – jej życiorys nie pasuje do lansowanego wzorca kobiety, a tym bardziej kobiety - artystki. Bo nie dość, że była sakramentalną żoną i matką, to jednocześnie w swej twórczości wielokrotnie odwoływała się do Pana Boga.

Kilka lat temu, będąc na Białorusi, oglądałem na dziedzińcu zamku w Nieświeżu inscenizację dramatu „Porwanie Europy” tejże Urszuli Radziwiłłowej. Uświadomiłem sobie wtedy, że ja – człowiek teatru, w sumie nic nie wiem o autorce sztuki, a tymczasem jest to najprawdopodobniej pierwsza polska dramatopisarka, a przy okazji także pierwszy tłumacz na język polski komedii Moliera i ich inscenizator w stworzonym przez siebie teatrze dworskim.

Poetycka twórczość Radziwiłłowej, choć wpisuje się w konwencję barokowego wiersza, to jednak dużo w niej refleksyjnej liryki, także miłosnej, czasami nawet frywolnej. Mocną stroną tej poezji jest piękny język polski, ale jeszcze mocniejszą otwartość wyrażanych uczuć. Te „babskie” wiersze o całe pokolenia wyprzedziły epokę, w której zachwyca Pawlikowska-Jasnorzewska czy nieco później Anna Świrszczyńska.

„Album…”, wydany w Mińsku w edycji dwujęzycznej, polskiej i białoruskiej, zawiera kilkanaście utworów, a jeden lepszy od drugiego. Strofy nieświeskiej Safony ukazują kosmos kobiecych uczuć. Nie dziwi też teatralna pasja księżnej Urszuli, bo to scena właśnie daje największą możliwość zamieniania poezji w znak i symbol, które dotrą do odbiorcy najszybciej. Oto i moja rymowana konkluzja: Nie trzeba być feministką, by być artystką.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska