W Dębowej nie było kąpania, bo się komuś jezioro pomyliło z klozetową muszlą. I to powiedzmy sobie szczerze - niejednemu, gdyż jak wiadomo jedna kupa z jeziora szamba nie uczyni. Co prawda odpoczywający narzekają, że tzw. oczek WC powinno być w tym miejscu więcej, ale to raczej wytłumaczeniem dla załatwiania potrzeb fizjologicznych w akwenie nie jest.
To już jest taka przypadłość, że w okolicach plaż wytrzymałość pęcherzy oraz elastyczność jelita grubego plażowiczów nadzwyczaj rośnie. Teoretycznie rzecz jasna, bo w praktyce cudów nie ma , woda wszystko przyjmuje. Ryzyko dekonspiracji występuje jedynie na basenie, gdzie powszechnie stosuje się środki, które wchodzą z ludzkimi fekaliami w chemiczno-wizualną reakcję. Przyjrzyjcie się pływakom, którzy nagle zastygają w wodzie, w pozycji waterpolisty. Takich to należy omijać bardziej niż rekiny. Podpłynąć, to tak, jakby głowę w pisuarze zanurzyć.
Wracając do Dębowej, były przypuszczenia, że pałeczki coli to sprawka rolników i tego co wylewają na pola, ale sanepid w to wątpi. Nie bardzo wiem na co liczą sprawcy, przecież sami się w tej wodzie potem kąpią. W domu nie narobiłbyś do wanny, to dlaczego do jeziora tak?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?