Kupa w jeziorze, d... z pływania

Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Archiwum (o)
Komentarz Ryszarda Rudnika.

W Dębowej nie było kąpania, bo się komuś jezioro pomyliło z klozetową muszlą. I to powiedzmy sobie szczerze - niejednemu, gdyż jak wiadomo jedna kupa z jeziora szamba nie uczyni. Co prawda odpoczywający narzekają, że tzw. oczek WC powinno być w tym miejscu więcej, ale to raczej wytłumaczeniem dla załatwiania potrzeb fizjologicznych w akwenie nie jest.

To już jest taka przypadłość, że w okolicach plaż wytrzymałość pęcherzy oraz elastyczność jelita grubego plażowiczów nadzwyczaj rośnie. Teoretycznie rzecz jasna, bo w praktyce cudów nie ma , woda wszystko przyjmuje. Ryzyko dekonspiracji występuje jedynie na basenie, gdzie powszechnie stosuje się środki, które wchodzą z ludzkimi fekaliami w chemiczno-wizualną reakcję. Przyjrzyjcie się pływakom, którzy nagle zastygają w wodzie, w pozycji waterpolisty. Takich to należy omijać bardziej niż rekiny. Podpłynąć, to tak, jakby głowę w pisuarze zanurzyć.

Wracając do Dębowej, były przypuszczenia, że pałeczki coli to sprawka rolników i tego co wylewają na pola, ale sanepid w to wątpi. Nie bardzo wiem na co liczą sprawcy, przecież sami się w tej wodzie potem kąpią. W domu nie narobiłbyś do wanny, to dlaczego do jeziora tak?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska