Kuratorium: w szkole w Koźlu Rogach złamano prawo

Archiwum/DP
Otwarcie szkoły w Koźlu Rogach było dla mniejszości ważnym wydarzeniem, gdyż placówkę prowadzi stowarzyszenie z udziałem TSKN. Na zdjęciu od lewej: Peter Eck, konsul Niemiec w Opolu, Bruno Kosak, przewodniczący Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego, Róża Kerner, przewodnicząca stowarzyszenia prowadzącego szkołę i ks. Piotr Tarlinski, duszpasterz mniejszości narodowych w diecezji opolskiej.
Otwarcie szkoły w Koźlu Rogach było dla mniejszości ważnym wydarzeniem, gdyż placówkę prowadzi stowarzyszenie z udziałem TSKN. Na zdjęciu od lewej: Peter Eck, konsul Niemiec w Opolu, Bruno Kosak, przewodniczący Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego, Róża Kerner, przewodnicząca stowarzyszenia prowadzącego szkołę i ks. Piotr Tarlinski, duszpasterz mniejszości narodowych w diecezji opolskiej. Archiwum/DP
Czwórki uczniów nie wpisano w podstawówce na listę, bo ich rodzice nie zgodzili się na naukę niemieckiego jako języka mniejszości.

Opolskie kuratorium wszczęło w szkole kontrolę po tym, jak rodzice donieśli, że na lekcjach nie sprawdza się obecności niektórych dzieci i nie wpisuje im ocen do dziennika. Chodzi o byłą podstawówkę nr 13, którą władze Kędzierzyna-Koźla na papierze zlikwidowały, po czym oddały Stowarzyszeniu Oświatowemu Koźle Rogi, kierowanemu przez mniejszość niemiecką. Rodzicom uczniów stowarzyszenie dało do podpisania deklaracje, że ich dzieci będą się teraz uczyły niemieckiego jako języka mniejszości narodowej. Kilku opiekunów nie podpisało i wówczas zaczęły się problemy, których skutkiem była wspomniana kontrola.

- Mamy wiele zastrzeżeń dotyczących kształtu statutu tej szkoły - mówi Halina Bilik, opolski kurator oświaty. - Jest on niespójny z tzw. statutem ramowym, opracowanym przez ministerstwo edukacji dla szkół publicznych. Kontrola potwierdziła również, że czworo dzieci nie zostało wpisanych do księgi uczniów

Kuratorium wyjaśnia, że deklaracje o nauczaniu niemieckiego jako języka mniejszości narodowej nie mogą być obowiązkowe.

- Nauczanie języka mniejszości organizuje dyrektor na pisemny wniosek rodziców, które są jednak składane na zasadzie dobrowolności - precyzuje Halina Bilik. Do szkoły w Rogach wysłane zostanie teraz wezwanie do usunięcia nieprawidłowości.

Skontaktowaliśmy się dziś z Różą Kerner, prezesem Stowarzyszenia Oświatowego Koźle Rogi. Nie chciała jednak komentować słów pani kurator. - Czekamy na protokół pokontrolny i wówczas odniesiemy się do niego - usłyszeliśmy do Róży Kerner.

Dziś w tej samej sprawie interweniował na policji Grzegorz Peczkis, miejski radny PiS. - Zwróciłem się do organów ścigania o ustalenie legalności podejmowanych tam działań - tłumaczy radny. - Rodziców, których dzieci nie zostały wpisane do dziennika poinformowano, że nie bierze się odpowiedzialności za ich bezpieczeństwo. Sprawę trzeba koniecznie wyjaśnić.

Kurator Halina Bilik także uważa, że niezapewnienie bezpieczeństwa dzieciom przebywającym w szkole jest niedopuszczalne.

To niejedyne doniesienie do organów ścigania związane z zamieszaniem w podstawówce z Koźlu Rogach. Wniosek do prokuratury o ściganie jednego z rodziców złożyły władze miasta.

- Dotyczy ono sfałszowania podpisu pod oświadczeniem - mówi Halina Damas-Łazowska, dyrektor gabinetu prezydenta Tomasza Wantuły. Chodzi konkretnie o dokument z lutego br., na którym rodzice uczniów "trzynastki" apelowali do władz miasta o nielikwidowanie szkoły. Podpisał się na nim ojciec jednego z uczniów. Niedługo po tym oświadczył, że nie otrzymał zawiadomienia o planach likwidacji szkoły, bo przebywał za granicą. To ważny szczegół, gdyż brak powiadomienia wszystkich rodziców był powodem zakwestionowania przez wojewodę sposobu przeprowadzania likwidacji gminnej placówki i przekazania jej stowarzyszeniu.

Władze miasta poprosiły rodzinę o wyjaśnienie, w jaki sposób doszło do tego, że na dokumencie znalazł się podpis osoby, która twierdziła, że przebywa za granicą. Żona mężczyzny oświadczyła wówczas, że to ona podpisała się za męża. W rozmowie z Radiem Opole kobieta zaznaczyła, że zrobiła to za zgodą męża (nie chciała rozmawiać z nto). - Musi to jednak wyjaśnić prokuratura - uważa Damas-Łazowska.

Sprawą przekazania "trzynastki" stowarzyszeniu mniejszości niemieckiej zajmuje się także sąd administracyjny. Ma on ustalić, czy faktycznie nie powiadomiono rodziców o likwidacji placówki w jej dotychczasowym kształcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska