Powód naszych obaw jest prosty: nie chcemy, żeby cofnięto nam dotacje na wszelkie projekty badawcze, nie tylko związane z GMO - mówi Kazimierz Pyziak, dyrektor Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian w Głubczycach, która prowadzi badania związane z nowoczesnymi uprawami.
- Nieprzychylne nastawienie społeczeństwa do GMO jest ogromne. Z tego, co słyszałem, w województwie małopolskim dofinansowanie prac badawczych placówkom takim jak nasza uzależniono właśnie od tego, że nie będą one prowadzić projektów związanych z GMO.
Od 28 stycznia w Polsce można handlować nasionami GMO, ale nie można tych nasion wykorzystywać do upraw.
- To odwrócenie sytuacji prawnej, z jaką mieliśmy do czynienia wcześniej, kiedy obowiązywał zakaz obrotu materiałem siewnym odmian genetycznie zmodyfikowanych - mówi Lucyna Pawłowicz z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Opolu
Zakaz był niezgodny z unijnymi regulacjami, zniknął więc z nowej ustawy o nasiennictwie. Jednak żeby nie narażać się społeczeństwu, które jest wrogie GMO, wykorzystano też inne prawo.
- Otóż można na drodze rozporządzeń Rady Ministrów blokować uprawy GMO i takie rozporządzenie właśnie weszło w życie - mówi dyr. Pyziak. - Handlować nasionami, zgodnie z ustawą, można, to legalne. Ale po co kupować te nasiona, skoro prawo zabrania ich wysiewania?
W praktyce chodzi o zakaz uprawiania modyfikowanej kukurydzy (225 odmian) oraz ziemniaków amflora. To odmiany szczególnie odporne na choroby.
- Na południu Opolszczyzny pojawiały się uprawy GMO, nasiona wcześniej przywożono z Czech - mówi dyr. Kazimierz Pyziak. - Ale ponieważ uprawy nie były oficjalne, więc ich nie kontrolowano.
Przeczytaj też:GMO na Opolszczyźnie? Rolnicy mają uprawy modyfikowanej kukurydzy
Teraz opolskich rolników ma kontrolować Wojewódzki Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa.
- Najpierw w punktach obrotu nasionami dowiemy się, kto kupował materiał siewny, a potem sprawdzimy uprawy tych osób - tłumaczy Lucyna Pawłowicz. - Jeśli zasiew na polu będzie można potwierdzić dokumentacją na zakup "czystej od GMO" kukurydzy, wówczas wszystko będzie w porządku.
Jeśli jednak uprawy nie będą miały "pokrycia" w bezpiecznej dokumentacji, wówczas pobierzemy próbki roślin do analizy w Centralnym Laboratorium w Toruniu.
Gdy analiza potwierdzi, że roślina jest modyfikowana, rolnika czeka kara - zniszczenie upraw oraz grzywna w wysokości 200 procent wartości wysianych nasion.
- To śmiesznie niska cena, nie odstraszy osób świadomie uprawiających GMO - uważa Edyta Jaroszewska-Nowak, prowadząca kampanię Stop GMO. Dodaje, że w katalogach producentów nasion z 2011 roku znajdowały się odmiany modyfikowane.
- Ale nie były oznaczone jako GMO, są zapewne rolnicy, którzy kupili je nieświadomie i wkrótce wysieją - mówi Jaroszewska. - Uważam, że lobbing koncernów produkujących GMO zmierza do tego, aby jednak wprowadzić nasiona modyfikowane do obrotu. A wtedy nie będzie już od nich odwrotu...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?