Targi nto - nowe

Lajty dla Hajty?

Juliusz Stecki [email protected]
Z kręgów zbliżonych do kół dobrze poinformowanych dowiedzieć się można, iż wśród fanów Tomasza Hajty i Schalke 04 Gelsenkirchen przede wszystkim modny jest taki dialog: - Palisz lajty? - Nie, hajty.

I. Piotr Świerczewski to taki "Czarny Piotruś" polskiego futbolu. Jak niemal każdy nasz futbolista, którego zatrudniono - przeważnie przez pomyłkę - w jakimś zachodnim klubie, także notoryczne przesiadywanie podczas jego meczów na ławce dla zawodników rezerwowych uważa za coś, co już samo w sobie stawia go wyżej niż wszystkich pozostałych w kraju rodaków, że o także ligowych kopaczach nie wspomnę. Pan Piotruś, atoli, wyjątkowo jednak głowę nosi wysoko, uważając, iż każdy jego ruch na boisku jest genialny, a przecież w żadnym ansamblu, zaś w reprezentacyjnym przede wszystkim, za żadnego artystę nie robił.
Piotr Świerczewski - zapewne nie tylko ze względu na szlachetne i kombatanckie nazwisko - "Świrem" zwany, powrócił onegdaj do kraju, gdzie miał być gwiazdą z odzysku poznańskiego Lecha, w którym musiano mu zrobić godne miejsce w drużynie, usuwając z niej młodego i zdolnego piłkarsko młodzieńca. Póki jednak co, "Czarny Piotruś" nie gra nic rewelacyjnego i nie brakuje fachowych opinii, iż "Świr" nawet uwstecznia grę popularnego "Kolejorza" poprzez uparte mylenie stron boiska, bo jako najlepiej opłacany reżyser gry, podaje partnerom uparcie piłkę nie do przodu, lecz do tyłu właśnie.
Taki sposób postępowania, jako nieprzystojny mistrzom z zagraniczną praktyką, podpadł Komisji Kontroli Antydopingowej, która posłała swojego - uwierzytelnionego wieloma ważnymi dokumentami - kontrolera, aby ten pobrał od "Świra" mocz do badania, czy przypadkiem nie ma w nim dowodów na stosowanie "koksu" nieodpowiednio działającego na sportową potencję gracza. Świerczewski jednak najpierw popędził odbiorcę moczu, upierając się też, że ma kłopoty z jego oddawaniem, ale kiedy kontroler nie dał za wygraną, siknął tyle, że uryny starczyło jeszcze także na próbkę, z którą "Świr" pojedzie do własnego (?) laboratorium. Bo pan Piotr nie wierzy fachowcom od dopingu od przeszło 10 lat, kiedy u niego i dwóch innych kolegów z olimpijskiej ekipy wykryli oni zakazany środek.
II. Kolegą i oddanym partnerem w rządzeniu kadrą narodową również podczas ostatnich mistrzostw świata jest Tomasz Hajto - wciąż kapitan futbolowej reprezentacji Polski. Jako najostrzejszy gracz, a jakże, niemieckiego klubu z Gelsenkirchen, uwielbia on publiczne występy w roli mentora, wygłaszającego nauki moralne także dla kolegów z kadry. Całkiem niedawno pan Hajto na łamach gazet i na falach eteru surowo zaapelował do polskiego Czarneckiego, czyli przetransferowanego z Afryki Emmanuela Olisadebe, aby ten przestał "świrować" i zakończył - trwający od kwietnia - bojkot występów w reprezentacji, którą dowodzi właśnie piłkarz Schalke 04. Efekt tych ataków Hajty jest taki, że "Oli" dla udowodnienia swoich racji poddał się wreszcie operacji kontuzjowanego kolana, na bóle w którym ponoć od dawna narzekał.
Teraz Hajto sam - jak mówił Pawlak z "Samych swoich" - popadł w kałabanię. Niemieccy śledczy odkryli, że uczestniczył w rozprowadzaniu z pokaźnym zyskiem dla siebie trefnego towaru z przemytu. Chodzi o papierosy, których miało być 110 kartonów, choć Hajto na początku ujawnienia sprawy przyznawał się do niewinnych 20. Pan Tomasz sam nie wypalił tyle "fajek", bo pali inne. Twierdzi, że rozdał je swoim fanom. Teraz za to dobre serce będzie musiał zapłacić - jak domaga się prokuratura - ponad 180 tysięcy euro grzywny (750 tysięcy złotych), czyli równowartość swoich trzech miesięcznych zarobków w klubie. Współczuj mu, bezrobotny rodaku...
III. Nie od dziś i nie bez racji mówi się, że sportowcy, że piłkarze żyją w innym niż reszta społeczeństwa świecie. Mówi się, że podlegają ochronie i są rozpieszczani przez swoich pracodawców, że nie mają poczucia rzeczywistości. Tylko w ostatnim czasie czterech znanych piłkarzy popełniło poważne przestępstwa. I co? I nic! Grają w piłkę, zarabiają. A Hajto - choć nie będzie mógł zagrać z Węgrami po czerwonej kartce, pojedzie z reprezentacją do Budapesztu. - Trzeba okazać mu zaufanie - twierdzą jego mecenasi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska