Na lekcjach wychowania fizycznego 12-letni Krzysiek z Krapkowic ćwiczył w dresie, bo nie chciał, by ktoś zauważył siniaki na ciele. Bicie to zresztą niejedyny sposób wychowawczy stosowany przez jego ojca. Z czasem tatuś wymyślał inne kary: kazał znosić z pola ciężkie kamienie albo trzymać dwulitrowe butelki z wodą w uniesionych do góry rękach nawet przez 20 minut.
Sprawa właśnie jest w sądzie. Ojciec tłumaczy się, że on tylko wychowywał syna w poczuciu respektu do starszych.
Bicie wciąż jest akceptowanym przez Polaków środkiem wychowawczym. Potwierdza to najnowszy raport Rzecznika Praw Dziecka "Polacy wobec bicia dzieci", w którym 37 proc. Polaków przyznaje, że akceptuje jako sposób karania lanie, a 60 proc. - klapsy.
- Wyniki badań bardzo niepokoją - mówi nto Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka w Polsce.
Od lat w opolskich sądach rozpatrywanych jest co roku około 300 spraw z paragrafu 207 za znęcanie się nad najbliższą osobą. Grozi za to 5 lat pozbawienia wolności, w przypadku szczególnego okrucieństwa - 10 lat.
- Dzieci są ofiarami najczęściej - przyznaje Ewa Kosowska-Korniak, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu.
Ludzie wciąż rzadko informują policję o tym, że ktoś bije dzieci, jeszcze rzadziej chcą zeznawać. Dlaczego w Polsce wciąż panuje przyzwolenie na wychowywanie przez bicie?
- Rodzicami lub dziadkami jest dziś pokolenie, które samo wychowywane było przy użyciu kar cielesnych. I to nie tylko w domu, także w szkole - mówi Wacław Mitoraj, opolski psycholog, terapeuta, specjalista od przemocy w rodzinie. - Sam pamiętam, jak nauczycielka uderzała kolegę wskaźnikiem drewnianym, aż wskaźnik się złamał.
Psycholodzy nie mają wątpliwości. Nawet zwykły klaps to krzywda dla dziecka. Raport w poniedziałek w Nowej Trybunie Opolskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?