Pani Katarzyna Kowalska często podróżuje trasą Olesno - Opole. Kilka dni temu zauważyła, że 130-letnie dęby rosnące wzdłuż bocznej drogi pomiędzy wioskami Łowoszów i Wędrynia zostały ogołocone z gałęzi.
- Sprawcami tej barbarzyńskiej wycinki są trzej mężczyźni, którzy - jak słyszałam - dostali od miejscowych władz pozwolenie na obcięcie konarów, które rzekomo przeszkadzały ciężarówkom - poinformowała nto. - Tymczasem to podrzędna, wyboista droga, którą przejeżdża dziennie zaledwie kilka samochodów osobowych i bodajże raz w miesiącu śmieciarka. Po co zatem niszczyć takie piękne, stare drzewa?!
Panią Katarzynę zbulwersował zwłaszcza zakres prac. - Obcięte konary drzew miały 30-40 cm średnicy, a niekiedy i więcej. Boję się, że dęby sobie z takim spustoszeniem nie poradzą i za kilka lat zaczną chorować, a potem obumierać - martwi się kobieta. - Wówczas ci sami panowie znów dostaną pozwolenie na usunięcie suchych drzew i tak pozbędziemy się wspaniałych pomników przyrody, zostaną spalone w piecach i kominkach.
Podejrzenia naszej czytelniczki wzbudziły też stosy dębowych konarów leżące na podwórkach pobliskich posesji. - Wygląda na to, że ktoś jeszcze na tym zarabia! Czy władze gminy o tym wiedzą?
Krzysztof Lech, zastępca wójta gminy Lasowice Wielkie, zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą. - Panowie, którzy podjęli się pielęgnacji drzew, mają na to oficjalną zgodę, a drzewa nie kradną - wyjaśnia. - Ustaliliśmy, że ekipa weźmie na siebie koszty robót oraz sprzątania w zamian za pozyskane drewno. To korzystna umowa dla gminy. Zakres wycinki oczywiście sprawdzimy. Jeszcze dziś wyślę tam na kontrolę pracownika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?