MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lasy suche jak pieprz

W ostatnich dniach strażacy często wyjeżdżają do gaszenia palącej się trawy. Takie pożary są groźne, bo często ogień przenosi się na pobliskie lasy.
W ostatnich dniach strażacy często wyjeżdżają do gaszenia palącej się trawy. Takie pożary są groźne, bo często ogień przenosi się na pobliskie lasy.
Leśnicy patrzą z nadzieją w niebo. - Czekamy nie na mżawkę, tylko na porządny deszcz - mówi Przemysław Skoczek z nadleśnictwa Kędzierzyn-Koźle.

W lasach jest bardzo sucho i byle iskra wywołuje pożar. - Sytuacja jest o tyle dramatyczna, że leśna ściółka składa się wciąż z ubiegłorocznych suchych traw i liści. Dopóki nie wzejdzie nowa trawa, nie zazieleni się mech, poszycie będzie suche jak pieprz - tłumaczy młodszy brygadier Bogusław Branicki z Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Opolu.

W tej chwili wilgotność ściółki w całym województwie ocenia się na około 30 procent, ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Są miejsca, gdzie wilgotność spadła poniżej 15 procent.
- Z ostatnich badań wynika, że wilgotność ściółki spadła u nas do poziomu 14 procent - mówi Jan Spałek, zastępca nadlesniczego z Zawadzkiego. - Nie wprowadziliśmy zakazu wstępu do lasu, bo uważamy, że w praktyce niewiele to daje. Wiosna jest dość sucha. Ostatni, piątkowy drobny deszcz był dla ziemi w ogóle nieodczuwalny.
W poniedziałek w lasach w okolicy Zawadzkiego wybuchło 5 pożarów, płonęły śródleśne łąki i starodrzewia. Jak mówi Spałek, okoliczności wskazują na to, że były to podpalenia.
- Trudno tylko ocenić, czy świadome - dodaje.
Jeśli wilgotność ściółki przez 5 dni waha się między 10 a 15 procent, służby leśne mają prawo wprowadzić zakaz wchodzenia do lasów.
- W tak wysuszonym jak teraz lesie nie ma bezpiecznego miejsca, w którym można zagasić papierosa - podkreśla brygadier Branicki. - Nawet wdeptanie niedopałka w ziemię może okazać się niewystarczające, nawet ślad żaru może wywołać pożar.

Leśnicy spoglądają w niebo:
- Nie czekamy na byle deszcz, w ciągu najbliższych dni musi porządnie polać - mówi Przemysław Skoczek, pracownik zajmujący się bezpieczeństwem przeciwpożarowym lasów w nadleśnictwie Kędzierzyn-Koźle. - Ziemia jest wysuszona, rośliny zaczynają wegetację, więc każda kropla wody znika w mgnieniu oka.

W kwietniu odnotowano 799 pożarów, z czego w lasach - 81, a traw - 655. Od początku roku odnotowano 2728 pożarów; 2105 - traw, 180 - lasów.

W lasach koło Starej Kuźni wybuchł w poniedziałek jeden z większych pożarów ostatnich tygodni. - Spłonęło ponad 12 hektarów lasu, z ogniem poszło wszystko - i młodniki, i stuletnie drzewa - opowiada Skoczek. - Straty oceniamy na 200 tysięcy złotych. Przyczyny pożaru bada policja.
- Jedno jest pewne: pioruny tam nie biły, pociąg nie przejeżdżał i nie dał iskry - zastanawia się nad ewentualnymi przyczynami pożaru młodszy brygadier Bogusław Branicki.

Często pożar lasów zaczyna się od pobliskich łąk i nieużytków rolnych, notorycznie podpalanych przez rolników w celu pozbycia się zeszłorocznej trawy i liści. Strażacy są bezsilni wobec podpalaczy nieużytków, a czynią oni nieobliczalne szkody - zarówno niszcząc ziemię, jak i zanieczyszczając powietrza, no i stwarzając zagrożenie rozprzestrzenienia się ognia. Jednak nie można karać właścicieli wypalanych nieużytków, rowów i łąk, a na gorącym uczynku trudno ich złapać.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska