Latem w schroniskach przybywa bezdomnych zwierząt

Daniel Polak
"Łapka” ktoś przywiązał do drzewa. Na szczęście kundelek sam się uwolnił. Teraz czeka na adopcję w kędzierzyńskim schronisku.
"Łapka” ktoś przywiązał do drzewa. Na szczęście kundelek sam się uwolnił. Teraz czeka na adopcję w kędzierzyńskim schronisku. Daniel Polak
Właściciele wyrzucają je z aut, wieszają na płotach.

Kilka dni temu pracownicy schroniska dla zwierząt w Opolu zauważyli zawieszoną na płocie siatkę. Była pusta, ale szybko okazało się, że pod ogrodzeniem biegają trzy malutkie zdezorientowane kociaki.

- Wypadły z siatki. Dobrze, że, nie zdążyły się rozejść, bo mogłyby nie przeżyć - opowiada Dorota Skupińska, kierowniczka przytuliska przy ul. Torowej w Opolu.

Kotki trafiły do placówki. Godzinę później ktoś powiesił kolejną siatkę na płocie. Tym razem znaleziono w niej szczeniaki. - Oczywiście przygarnęliśmy je, ale zwierzaczkom jest ciężko.Są na tyle małe, że wciąż potrzebują opieki matki - mówi Dorota Skupińska.

Ten, kto je podrzucił, nie może jednak spać spokojnie.Jest świadek, który zauważył samochód którym przywieziono psy pod schronisko. - Numery rejestracyjne zostały spisane. Teraz sprawą zajmuje się już policja - wyjaśnia kierowniczka opolskiego schroniska.

Dramatyczna historia z happy endem miała miejsce kilka dni temu w Kędzierzynie-Koźlu.

Wolontariusze pracujący w schronisku przy ul.Gliwickiej wybrali się na przechadzkę z kilkoma czworonogami. Spacerując w okolicy przytuliska zauważyli skomlącego małego kundelka utykającego na tylną łapkę.Piesek wyglądał na bardzo zestresowanego. Szybko wyjaśniło się dlaczego. Kilka metrów obok miejsca, gdzie stał, wolontariusze znaleźli smycz przywiązaną do drzewa. Próbujący uwolnić się pies w desperacji przegryzł smycz. - Prawdopodobnie to uratowało mu życie, bowiem w wysokiej trawie pod drzewem nikt by go nie znalazł i umarłby w męczarniach - podkreśla Paweł Haładus, inspektor z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Kędzierzynie-Koźlu.

Psa nazwano "Łapek" z uwagi na chorą nóżkę. Trafił oczywiście do schroniska, gdzie w otoczeniu innych
czworonogów czeka teraz na adopcję.

Mniej szczęścia miał miał "Maksiu", rottweiler, którego bezduszny właściciel przywiązał za łapkę do drzewa w Kędzierzynie-Koźlu. "Maksiu" długo starał się by wyrwać z pułapki, szarpiąc się z liną. Wreszcie wycieńczonego zwierzak znaleźli ludzie, ale w olbrzymią ranę od sznurka wdało się zakażenie.

- Trzeba było mu amputować łapę. "Maksiu" stał się wówczas psem schroniskowym, jak nazywamy stare i schorowane zwierzaki, które z racji kalectwa nie mają szans na adopcję.Zestarzał się u nas, mamy nadzieję, że na starość daliśmy mu trochę ciepła - opowiada członkini tutejszego TOnZ-u. - Niestety w okresie wakacji trafia do nas dużo zwierząt. Podejrzewamy, że ich właściciele mają problem z wyjazdem na wakacje, albo po prostu znudził im się pies.

Niedawno zaostrzono ustawę o ochronie zwierząt. Za znęcanie się nad nimi można teraz grzywnę w wysokości nawet 100 tysięcy złotych

Pracownicy kędzierzyńskiego schroniska do dziś wspominają historię sprzed trzech lat. Kierowca osobówki, 46-letni mieszkaniec Dobieszowa (gmina Pawłowiczki), zatrzymał auto na ul. Gliwickiej w Kędzierzynie i wyrzucił psa przez otwarte drzwi wprost na jezdnię, po czym ruszył z piskiem opon. Nie zauważył, że jedzie za nim patrol policji.

Funkcjonariusze dogonili kierowcę. 46-latek przyznał, że chciał się pozbyć kundelka, gdyż... pracuje za granicą i nie może się nim opiekować. Sprawa została skierowana do sądu, sprawca dostał grzywnę.
Do kędzierzyńskiego przytuliska tylko w tym miesiącu trafiło już pięć psów porzuconych przez właścicieli. Ostatni dotarł tam wczoraj. Biszkoptowego szczeniaka wyrzucono z samochodu na jednym z parkingów w centrum miasta.

Niedawno zaostrzono ustawę o ochronie zwierząt. Teraz za znęcanie się nad psem czy kotem ze szczególnym okrucieństwem można trafić za kraty nawet na trzy lata .Największą zmianą jest jednak podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny za takie przestępstwa z 5 do 100 tysięcy złotych. Sadyście, który znęcał się nad swoim czworonogiem sąd może także zabronić posiadania zwierząt na okres do 10 lat.

Przywiązywanie psów do drzew, czy wieszanie czworonogów na płotach to nie jedyne sposoby na pozbycie się niechcianego pupila. Niektórzy ludzie przychodzi do schroniska z psami pod pachami i zaklinają jego pracowników, że muszą się pozbyć zwierzęcia.

- Te ich tłumaczenia znamy już na pamięć. Najczęściej mówią, że ktoś w domu ma alergię na psa, albo cała rodzina wyjeżdża na stałe za granicę - opowiada Andrzej Jakubisiak, kierownik schroniska dla bezdomnych zwierząt w Nysie.

Najczęściej schroniska w takich przypadkach nie przyjmują jednak zwierzęta. - My jesteśmy placówkami, gdzie trafiać mają bezdomne zwierzaki. A nie takie, które się komuś po prostu znudziły - podkreśla jednak kierownik Jakubisiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska