Ława przysięgłych

Mak
Proces sądowy nie jest czystą grą. Tu wszystkie chwyty są dozwolone, więc werdykt wcale nie wynika z analizy faktów, jest efektem manipulacji. Film Gary?ego Fledera obnaża amerykański wymiar sprawiedliwości, ale zaskakuje - nie ma co ukrywać - optymistycznym finałem.

Ława przysięgłych" to ekranizacja kolejnej powieści Johna Grishama, specjalisty od historii, których akcja toczy się w środowisku prawniczym ("Firma", "Klient", "Raport Pelikana" ). Tym razem sednem sprawy jest dobór ławników, tych, którzy ostatecznie zdecydują o wyroku, a stawką - wielomilionowe odszkodowanie, którego żąda wdowa po maklerze giełdowym. Jej męża zastrzelił szaleniec. Dramat rozegrał się w biurze w Nowym Orleanie. Po krwawej jatce, morderca sam wymierzył sobie karę, popełnił samobójstwo. Żona zamordowanego maklera uważa jednak, że winny zbrodni jest nie tylko ten, kto pociągnął za spust, ale także producenci broni, którzy nie kontrolują, w czyje ręce ona trafia. Przed sądem staje więc jedna z wielkich korporacji przemysłu zbrojeniowego. Jej szefowie zdają sobie sprawę, że przegrana przede wszystkim naraziłaby ją na całą serię kolejnych, podobnych procesów w kraju, w którym prawo do posiadania broni gwarantuje konstytucja.
Dlatego korporacja zapłaci każde pieniądze, żeby wygrać. Wynajmie Rankina Fitcha, cynicznego prawnika, znanego ze zwycięstw w takich procesach. Ponieważ o wyroku ma zdecydować ława przysięgłych, Fitch zrobi wszystko, by zasiedli w niej ludzie powolni jego sugestiom, wyciągnie na światło dzienne ich osobiste dramaty i tajemnice, wykorzysta każdą słabość, ucieknie się do zastraszania i szantażu. O właściwy dobór ławników dba również adwokat wdowy. Wendall Rohr to jednak przeciwieństwo Fitcha. On wierzy w wartości moralne, w sprawiedliwy wyrok.
Obrońcy obu stron procesu mają jednak jeszcze jednego przeciwnika, kiedy do akcji wkracza przysięgły numer dziewięć, Nick Easter. Fitch i Rohr od tajemniczej kobiety otrzymują ofertę: za 10 milionów dolarów przysięgli zatańczą tak, jak zagra im Easter.

Który prawnik pójdzie na taki układ? Dlaczego jeden z ławników próbuje grać na dwie strony? Czy chodzi mu tylko o pieniądze? Finał przynosi oczywiście odpowiedzi na te pytania. Nie w każdym przypadku takie, jakich widz się spodziewa. I o to chodzi.
"Ława przysięgłych" to jednak film nierówny. Sama historia jest interesująca i pouczająca. Zderzenie poczucia sprawiedliwości z rzeczywistym jej obliczem (wprawdzie w wydaniu amerykańskim, ale mimo oczywistych różnic, chyba nie tak odległym od naszego) prowadzi do mało optymistycznych wniosków. Mimo happy endu, który jednak częściej zdarza się w filmie niż w życiu.

Wielowątkowa akcja, choć pożądana, by wyjaśnić motywy działania bohaterów, sprawia niestety, że momentami napięcie siada. Dość irytujący jest też montaż. Superszybkie ujęcia, skaczące obrazy mają zapewne podgrzewać atmosferę, a tymczasem zwyczajnie przyprawiają o ból oczu i głowy. Także gwiazdorska obsada w tym przypadku budzi zastrzeżenia, bo od początku jest jasne, że Gene Hackman (Fitch) to specjalista od ról negatywnych bohaterów, a Dustin Hoffman jako adwokat Rohr to poczciwiec, w którego dobre intencje, nawet jeśli pozory świadczą przeciwko niemu, trudno nie uwierzyć. Na tym tle najjaśniej błyszczy John Cusack w roli ławnika Nicka Eastera. Jego najtrudniej "rozgryźć". To zasługa zarówno świetnego aktora, jak i postaci, którą gra w "Ławie przysięgłych". I także dla niego ten film warto zobaczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska