Po bardzo słabym początku sezonu w pucharach i polskiej lidze wydaje się, że mistrz Polski złapał swój rytm. Wygrana na Ukrainie oraz pogrom w rodzimej lidze Cracovii Kraków (5-0) daje powody do optymizmu.
Z kolei Dnipro po znakomitym starcie (5 zwycięstw z lidze) ma zadyszkę. Poza porażką z Lechem w ostatnich dwóch meczach ligowych wywalczyło tylko 1 pkt.
- Mamy zaliczkę, którą uzyskaliśmy po dobrym meczu, ale rywalizacja się jeszcze nie skończyła - podkreśla Jacek Zieliński, trener Lecha. - Dnipro będzie wzmocnione Jewhenem Konoprianką, który wróci po pauzie za kartki, a to ich najlepszy zawodnik.
Szkoleniowiec ma jednak kadrowe kłopoty. Ze zwycięskiej drużyny, która rozbiła krakowian, dzisiaj zabraknie Artjomsa Rudnevsa (będzie mógł zagrać dopiero od fazy grupowej), Sławomira Peszki (dyskwalifikacja na jeszcze dwa pucharowe mecze) i Dimitrije Injaca (kartki). Seweryn Gancarczyk i Bartosz Bosacki dopiero wznowili treningi po urazach.
Lech to już ostatnia polska drużyna w europejskich pucharach. Poza walką o honor polskiej piłki klubowej Kolejorz walczy też o spore premie.
Za udział w fazie grupowej LE klub wzbogaci się co najmniej o 900 tys. euro. 600 tys. euro UEFA zapłaci za awans i po 50 tys. za każdy z sześciu grupowych meczów. Dodatkowo za każdy remis w tych spotkaniach dostanie 20 tys., a za zwycięstwo 90 tys. euro.
Do tego należy doliczyć przychody ze sprzedażą biletów. Na nowym stadionie zespół może wspierać nawet 40 tys. kibiców.
Dlatego sternicy klubu na wszelkie sposoby motywują piłkarzy. Za wyeliminowanie Dnipro zespół ma dostać do podziału pół miliona złotych.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?