Aleksandar Vuković obchodził we wtorek 41. urodziny. Mamy nadzieję, że piłkarze Legii nie oszczędzali na prezencie dla serbskiego szkoleniowca. Ich dwa ostatnie występy radości mu nie sprawiły. W środę odpadli w II rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów (0:2 po dogrywce z Omonią Nikozja), a w sobotę doznali pierwszej ligowej porażki nowego sezonu, przegrywając 1:2 z Jagiellonią.
ZOBACZ TEŻ:
- Wymarzona jedenastka Legii. Co za paka!
- Gdzie są dziś bramkarze Legii z ostatnich lat?
- Transfer roku? Olśniewająca rzeczniczka prasowa! [ZDJĘCIA]
- Tomas Pekhart: Polski futbol będzie mi pasował [WYWIAD]
- Snajperzy i niewypały - napastnicy Legii ostatniej dekady
- Co robią legioniści, którzy pięć lat temu rozbijali Celtic?
Mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej. Już w pierwszej minucie Tomas Pekhart trafił do siatki, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Z czasem napór odmienionej Legii (ze składu na Omonię od początku zagrali tylko Arturowie Boruc i Jędrzejczyk, Bartosz Slisz i Pekhart właśnie) nieco osłabł, a wyższy bieg wrzucili goście. 10 minut i dwie akcje wystarczyły im, aby wygrać mecz. Najpierw Tomas Prikryl z łatwością przepchnął w walce o górną piłkę Luisa Rochę i podał do Jakova Puljicia tak, że Chorwatowi pozostało tylko dostawić nogę. Później Martin Pospisil fenomenalnym prostopadłym zagraniem uruchomił Jesusa Imaza, który wygrał pojedynek biegowy z Williamem Remym i przerzucił piłkę nad bezradnym Borucem. Dla Hiszpana była to pierwsza bramka w 2020 roku. Poprzednie (dwie) zdobył 15 grudnia przeciwko Lechii Gdańsk.
Legioniści próbowali odrabiać straty. Blisko szczęścia był Mateusz Hołownia, który bezpośrednio z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Zdobyć kontaktową bramkę udało im się dopiero po godzinie gry. I tym razem główną rolę odegrał Czech. W przeciwieństwie do Prikryla i Pospisila, Pekhart zamiast asystować woli jednak zdobywać bramki. Po dwóch trafieniach na inaugurację sezonu z Rakowem Częstochowa (2:1) w sobotę 31-letni napastnik dołożył trafienie głową po dośrodkowaniu Bartosza Kapustki. Akcję rozpoczął z kolei dryblingiem i strzałem (odbitym przez dobrze dysponowanego Pavelsa Steinborsa) Luquinhas.
ZOBACZ TEŻ:
- Koniec wielkiej miłości? Piękna żona zostawiła Chicharito [ZDJĘCIA]
- Urocza partnerka włoskiego napastnika. Wyleciał przez nią z klubu [ZDJĘCIA]
- Kto poza Lewym? TOP 10 polskich strzelców za granicą
- Artysta futbolu. Kompilacja genialnych akcji Lewego [WIDEO]
- Mistrz Europy o Lewandowskim: To najlepszy napastnik świata
- Najbogatsze kluby piłkarskie na świecie [TOP 15]
Pół godziny plus osiem minut doliczonych do regulaminowego czasu gry nie wystarczyło na to, by uratować choćby punkt. Gospodarze dominowali, zamykali rozpaczliwie broniącą się Jagiellonię na własnej połowie. Kiedy przychodziło jednak do finalizacji akcji, strzelali albo obok bramki, albo w słupek (Maciej Rosołek), albo znakomicie bronił Steinbors. Statystyki mówią same za siebie. W drugiej połowie Wojskowi oddali 19 uderzeń na bramkę Jagi, z czego pięć celnych. Goście - okrągłe zero.
- Czujemy złość po takiej porażce. Mogliśmy wygrać ten mecz. W pierwszej połowie popełniliśmy dwa błędy w obronie, które nasi rywale wykorzystali. Jagiellonia oddała dwa celne strzały, które dały jej zwycięstwo. Po przerwie wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Zabrakło nam niewiele. Był słupek, poprzeczka czy super sytuacja Jose Kante. Doceniam wielki wysiłek chłopaków i nieustanne dążenie do tego, by odwrócić losy spotkania. W drugiej części spotkania były w naszej grze pozytywy i jestem pewien, że z meczu na mecz ten zespół zacznie wyglądać coraz lepiej. Bardzo chciałbym podziękować kibicom za wyśmienity doping. Jeżeli utrzymamy taki poziom wspólnej wiary, bardzo szybko zaczniemy mieć powody do radości - zapewniał po ostatnim gwizdku trener Legii.
- Długimi fragmentami dominowaliśmy na boisku. Ale co z tego, skoro Jagiellonia wykorzystała obie szanse, które miała. Musimy mocno pracować nad skutecznością, bo gdyby ten element wyglądał lepiej, końcowy wynik byłby zupełnie inny - dodał Michał Karbownik.
ZOBACZ TEŻ:
19-letni obrońca podczas przerwy na mecze reprezentacji nie będzie pracował z kolegami z drużyny. Po raz pierwszy dostał powołanie do kadry Biało-Czerwonych i być może zadebiutuje przeciwko Holandii (4.09) lub Bośni i Hercegowinie (7.09). Na kolejne zgrupowania może mieć nieco dalej. Włoskie media informują, że Karbownik jest już po słowie z Napoli i 20 września zostanie ich zawodnikiem. Legia ma dostać za niego 7 mln euro plus ok. 500 tys. w bonusach.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ TEŻ:
- Wymarzona jedenastka Legii. Co za paka!
- Celebrytki zakochane w angielskiej piłce. Komu kibicują?
- Odrzuciła zaloty CR7, Neymara i Hamiltona. Kim jest piękna modelka? [ZDJĘCIA]
- Polacy do wzięcia za darmo. Kto wróci do Ekstraklasy?
- 10 najlepiej zarabiających sportowców 2020 roku
- Kapitan Watford FC: W każdej szatni jest gej
Świątek rozstaje się z trenerem!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?