Lek ci zaszkodził? Zgłoś to!

Redakcja
25 listopada weszła w życie ustawa, która pozwala również pacjentom wszcząć alarm w sprawie specyfiku wywołującego niepożądane działanie.
25 listopada weszła w życie ustawa, która pozwala również pacjentom wszcząć alarm w sprawie specyfiku wywołującego niepożądane działanie. sxc.hu
Pacjenci mogą przekazywać swoje uwagi o złym działaniu medykamentów do Urzędu Rejestracji Leków.

Wcześniej takie prawo przysługiwało tylko lekarzom i farmaceutom. Natomiast 25 listopada weszła w życie ustawa, która pozwala również pacjentom wszcząć alarm w sprawie specyfiku wywołującego niepożądane działanie.

- Najpierw należałoby wyjaśnić, czym różni się niepożądane działanie leku od jego skutków ubocznych, ponieważ ludzie często te dwa pojęcia mylą - podkreśla Marek Tomków, farmaceuta z Olesna. - Otóż jeśli ktoś ma biegunkę po zażyciu antybiotyku, to nie są to objawy niepożądane, tylko skutki uboczne tego leku. Wymieniane są one zawsze na dołączanych ulotkach.

Ze skutkiem ubocznym możemy mieć do czynienia również wtedy, gdy u kogoś np. po dłuższym zażywaniu aspiryny dojdzie do krwawienia z przewodu pokarmowego.

O wystąpieniu skutków ubocznych decyduje bowiem tzw. wrażliwość osobnicza, skłonność do alergii, nietolerancja organizmu na pewne substancje czy aktualny stan zdrowia pacjenta.

- Natomiast klasycznym przykładem działań niepożądanych leku była głośna przed siedmiu laty historia z corhydronem - dodaje Marek Tomków. - To był lek stosowany we wstrząsach i ciężkich stanach zapalnych. Gdy okazało się, że jedna z partii może być zanieczyszczona substancją zwiotczającą mięśnie i jej podanie może wywołać śmierć, w kraju wybuchła panika. Cały corhydron wycofano z aptek, a wkrótce potem wstrzymano jego produkcję.

Czasem o całkowitym wycofaniu leku z rynku decydują lata obserwacji. - Tak było z popularnymi kiedyś tabletkami na lumbago, korzonki i bóle kręgosłupa o nazwie Mydocalm - mówi Marek Brach, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Opolu. - Okazało się, że niepożądane skutki jego stosowania przeważyły nad zaletami.

Wcześniej do URL w Warszawie sygnały o złym działaniu leków mogli zgłaszać tylko lekarze i farmaceuci, bo uważano, że jedynie oni mają do tego fachowe przygotowanie. Ale Unia, pod groźbą kar, nakazała krajom członkowskim rozszerzyć ten przywilej na pacjentów.

- Obawiam się, że początkowo urząd zaleje fala różnych zgłoszeń, niekoniecznie zasadnych - mówi Zbigniew E. Fijałek, dyrektor Narodowego Instytutu Leków w Warszawie, zajmującego się m.in. ich badaniem jakościowym na zlecenie inspekcji farmaceutycznych. - Po historii z corhydronem mieliśmy aż 238 reklamacji różnych specyfików w ciągu roku. Ale w ubiegłym było ich już tylko 93, a w tym - 17. Sprawa z corhydronem przycichła i zainteresowanie zmalało.

Ludzie zgłaszali np. za pośrednictwem aptek czy inspektorów farmaceutycznych, że zapach opakowania leku jest nieciekawy albo tabletki są pokruszone, choć były też sygnały bardziej poważne.

- Uważam, że pacjentom i tak nadal będzie łatwiej powiadomić o niepożądanym działaniu leku w najbliższej aptece lub u swojego lekarza - uważa prof. Fijałek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska