Zobacz video: Zimna wiosna to droższe warzywa
Protesty po zabraniu refundacji leków na raka piersi!
- Na ten lek polskie pacjentki z rakiem piersi HER2 dodatnim czekały siedem lat. Gdy w 2020 roku kadcyla została refundowana, to po roku okazuje się, że lek zostaje wycofany. Mam nadzieję, że to jakaś koszmarna pomyłka. Trudno mówić o leczeniu pacjentek, zachęcaniu ich do tego i wspieraniu, gdy państwo, w którym płacą podatki odbiera im szansę na odzyskanie zdrowia - mówi dr Małgorzata Stankiewicz, psychoonkolog z Toruńskiej Akademii Walki z Rakiem.
Informacja o tym, że lek stosowany u pacjentek z rakiem piersi HER2 dodatnim nie jest już refundowany wywołała ogromne oburzenie pacjentek i onkologów. Biorąc kadcylę chore na wspomniany typ raka mają większe szanse na życie w zdrowiu, bez przerzutów zwłaszcza do mózgu.
Polecamy
- Jeśli 18-19 tysięcy kobiet choruje rocznie, 6-8 tysięcy umiera od razu, a około 20-30 procent to jesteśmy my, HER trójdodatnie. Te kilkaset osób żyje na bombie, bo po leczeniu jedna czwarta z nas zachoruje - mówiła jedna z pacjentek w wywiadzie dla telewizji TVN.
Pacjentki mówią jednym głosem, że to nie jest 80 kobiet chorujących na raka piersi HER2 dodatniego. Mówią, że jest ich znacznie więcej. Za każdą z nich stoją kolejni ludzie - ich bliscy. To dzieci, mężowie, rodzice, rodzeństwo.
Polecamy
Torunianki walczą z rakiem
W marcu na łamach "Nowości" opisywaliśmy, jak z rakiem piersi walczą dwie torunianki. Obie panie zbierają na leki, które w ich przypadku nie są refundowane.
Zdrowie i życie pani Marii Bertholz, która pod koniec marca 2020 roku usłyszała diagnozę, zostało wycenione na 3 500 złotych miesięcznie, bo tyle kosztuje terapia nierefundowanym lekiem. By zadziałała pani Maria powinna stosować lek przez rok, co daje kwotę 42 000 złotych. Torunianka pierwsze dawki leku kupiła sobie sama, wpłacając pieniądze z odprawy z pracy po przejściu na emeryturę na swoją skarbonkę w fundacji Alivia, ale jej możliwości finansowe powoli się wyczerpują.
- Przeszłam dwie operacje oszczędzające pierś i chemioterapię. Na ostatnim wlewie w bydgoskim centrum onkologii okazało się, że potrzebuję leku o nazwie Trastuzumab, który ma zmniejszyć ryzyko wystąpienia przerzutów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ten lek nie jest w moim przypadku refundowany, bo mój guz był za mały. Gdyby guz był większy a ja miałabym mniejsze szanse na wyleczenie, to ten lek byłby refundowany - opowiadałą pani Maria.
Na lek Pertuzumab podawany razem z Herceptyną pieniądze zbiera też Barbara Sut. Torunianka od ośmiu lat choruje na agresywnego raka piersi. Pani Barbara otrzymała leki celowane, które dały niesamowite efekty. Guz widocznie się zmniejszył, mogła przejść operację. Rak często jednak powracał, najpierw na skórze, potem w drugiej piersi.
- Gdy po kilku latach skończyły się możliwości leczenia z NFZ, pisałam wniosek do Ministerstwa Zdrowia o ratunkowy dostęp do drogich, nierefundowanych leków, w celu ratowania życia. Dostałam je na kilka miesięcy. Gdy pojawił się przerzut na kręgosłup, dostałam piątą dawkę chemioterapii. Nie pomogła. W zeszłym roku moje opcje z NFZ się wyczerpały. Już wszystko przestało pomagać. W tej chwili nowotwór zajął całą klatkę piersiową, jest rozsiany na skórze. Jest bardzo bolesny - opowiada pani Barbara.
Dziś jedyną szansą dla niej jest Pertuzumab, który powinna dostawać razem z Herceptyną. Lek jest drogi. Pierwsza dawka kosztuje ok 20 tys. zł, następne ok. 10 tysięcy.
- Najgorsza jest świadomość, że dla mnie nie ma już w Polsce refundowanego leczenia. Że jeśli chcę dalej być z moimi dziećmi, potrzebuję ogromnych pieniędzy, by kupić nowoczesne, celowane leki - tłumaczy pani Barbara.
Do sytuacji z lekiem kadcyla we wtorek w programie "Rozmowa Piaseckiego" w TVN24 odniósł się minister zdrowia Adam Niedzielski.
Żaden lek nie został usunięty z listy refundowanej. Ten lek, o którym mówimy, nie został usunięty z refundacji, tylko zmienione zostały wskazania do jego refundacji - powiedział minister Niedzielski.
Jak dodał, "nikt nie miał świadomości, że będzie to tak interpretowane". -Mówimy o leku, który jest dopuszczony, który jest i będzie stosowany. Zostało zmienione jedno jego zalecenie dotyczące przerzutów do mózgu - wskazywał minister.
-Chodziło tutaj o brak badań dotyczących skuteczności stosowania tej terapii, więc to zostało zweryfikowane. A jeżeli pojawia taka potrzeba, byłaby gdziekolwiek rozpoczęta terapia, kiedy jest nowotwór piersi, są przerzuty do mózgu i byłaby taka konieczność kliniczna stosowania leku, to my absolutnie się na to zgodzimy - dodał minister Niedzielski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?