Lek z marihuany odurza niektórych bardziej od kokainy

Redakcja
W Polsce trwa burzliwa dyskusja między zwolennikami medycznej marihuany a jej przeciwnikami. Wywołała ją Dorota Gudaniec, mama ciężko chorego Maksa, która ogłosiła, że jej syn żyje tylko dzięki lekowi z tej rośliny.

Chłopczyk cierpi na odmianę padaczki, na którą nie pomagają żadne inne leki, medycyna konwencjonalna jest wobec niej bezradna. Maks miewał nawet po 200 ataków dziennie. Dziecko nie chodzi, nie siedzi, nie mówi, samodzielnie nie je. Ale nagle pojawiło się światełko w tunelu. Ataki są już tylko raz, dwa razy na dzień. Jak to możliwe?

- To było 22 lipca 2014 roku - wspomina Dorota Gudaniec. - Maks trafił wtedy do szpitala na oddział intensywnej terapii, był w stanie krytycznym. Powiedziano mi, abym się przygotowała, że już z tego nie wyjdzie. Ale się nie poddałam. Jedną ręką głaskałam główkę syna, drugą szukałam ratunku w internecie. Padały różne rady, abym wypróbowała, jak podziała na syna złoto lub srebro koloidalne, aż w końcu ktoś podpowiedział mi marihuanę medyczną. Dlaczego miałam nie spróbować?

Pani Dorota chciała, aby wszystko odbyło się zgodnie z prawem. W Polsce istnieje bowiem możliwość sprowadzenia tego specyfiku w ramach tzw. importu docelowego z kraju, w którym jego sprzedaż w aptekach jest legalna. Głównie ściąga się go z Holandii. Wcześniej jednak musi się znaleźć lekarz, który wypisze odpowiedni wniosek, a następnie Ministerstwo Zdrowia musi go potwierdzić. Dopiero wtedy recepta jest realizowana w holenderskiej aptece.

Kłody pod nogi

- Obeszłam wielu lekarzy, ale wszyscy stanowczo mi odmówili wystawienia takiego wniosku - opowiada Dorota Gudaniec. - Jedni widocznie się bali, że narażą się na kłopoty, inni twierdzili, że nic nie wiedzą na temat właściwości medycznej marihuany. Widzieli w niej tylko zakazany narkotyk. Aż w końcu pomógł nam Marek Bachański, neurolog i pediatra, który pracuje na Oddziale Neurologii i Epileptologii w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, gdzie leczeni są m.in. mali pacjenci z padaczką. Zna doskonale nasze problemy. Wypisał wniosek.

Maks jest leczony marihuaną medyczną od września ubiegłego roku.

- Za każdym razem, czyli na jeden wniosek, przysługuje nam tylko jedna recepta na 6 opakowań, co wystarcza na dwa miesiące - mówi pani Dorota. - Potem trzeba całą procedurę zaczynać od nowa. W holenderskiej aptece jedno opakowanie kosztuje 39 euro. My płacimy za nie 160 zł, bo doliczana jest jest marża, a w Polsce refundacja na marihuanę medyczną nie przysługuje. Dla wielu rodziców jest to bariera nie do przekroczenia. Nam też jest ciężko, ale postawiliśmy wszystko na jedną kartę.

Temat marihuany medycznej został wywołany w naszym kraju w kwietniu, niejako przez przypadek. Zatrzymano bowiem wtedy jednego z liderów Stowarzyszenia Wolne Konopie, Jakuba Gajewskiego, który został oskarżony o przemyt oleju z konopi indyjskich. Grozi mu do 15 lat więzienia. O sprawie zrobiło się głośno, bo Gajewski sprowadzał olej dla chorych dzieci. Ich rodzice stanęli w jego obronie. Protestowali pod siedzibą Ministerstwa Zdrowia. Publicznie o zalegalizowanie leku z marihuany wystąpiła też Dorota Gudaniec.

Co osoba, to opinia

Opolscy neurolodzy są nastawieni do medycznej marihuany sceptycznie.

- W piśmiennictwie naukowym nie ma potwierdzonych badań, jakoby jej stosowanie u chorych kończyło się happy endem - twierdzi dr Mariusz Wierzbicki, ordynator Oddziału Neurologii Dziecięcej Wojewódzkiego Specjalistycznego Zespołu Neuropsychiatrycznego w Opolu. - Ludzie szukają jednak ostatniej deski ratunku, wszystkiego, co daje nadzieję. Daj Boże, żeby marihuana medyczna komuś pomogła.

- Już od lat 90. były prowadzone w Stanach Zjednoczonych próby zastosowania pochodnych marihuany np. u pacjentów z ADHD, z zaburzeniami psychicznymi czy wyniszczonych ciężkimi chorobami - dodaje dr Sławomir Romanowicz, ordynator Oddziału Neurologii "A" WSZN w Opolu. - Żadne z nich, pomijając ból nowotworowy, gdzie narkotyki, pochodne morfiny, znalazły zastosowanie, nie zakończyło się jednak spektakularnym sukcesem.
Gdy Dorota Gudaniec opowiedziała historię swojego syna, okazało się, że jeszcze ośmioro dzieci z padaczką, będących pod stałą opieką Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, dostaje medyczną marihuanę, sprowadzaną w ramach importu docelowego. Czy im również pomaga?

- Nie udzielamy żadnych informacji na ten temat, to decyzja dyrektora centrum - ucina Joanna Komolka, rzecznik prasowy CZD. - Po awanturach, do których doszło, pewien etap badań został zamknięty.
- Wiem, że takich dzieci jest więcej, piętnaścioro - stwierdza Jakub Gajewski. - U większości napady padaczki zostały zredukowane o 80-90 proc. Tylko u jednego jest to 30 proc. Oni teraz się boją o tym mówić.
Dr Marek Balicki, były minister zdrowia, który jest znanym zwolennikiem zalegalizowania medycznej marihuany w Polsce, jest zdziwiony reakcją centrum zdrowia.

- Czy to jakaś neuroza? Jeżeli spojrzy się na to od strony etycznej, to wyników badań, odkryć nie powinno się utrzymywać w tajemnicy. Należy się nimi dzielić, zwłaszcza jeżeli są udokumentowane. Ja rozmawiałem z mamą Maksa, w tym przypadku wydaje się, że pozytywny efekt leczenia pochodnymi marihuany jest udokumentowany. I o tym trzeba mówić.

- Marihuana medyczna łagodzi też ból nowotworowy, skutki chemioterapii, pomaga przy stwardnieniu rozsianym, w chorobie Leśniowskiego-Crohna - dodaje dr Marek Balicki. - Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest panaceum na wszystko, nie wyleczy wszystkich chorób. Mnie bardzo niepokoi to, że skoro marihuana jest psychoaktywną, niebezpieczną substancją, to rząd powinien jej pochodne preparaty bardziej kontrolować.

Tymczasem kwitnie handel w podziemiu. "Na czarno" lek kosztuje dużo mniej niż 160 zł. Człowiek kupuje jednak wtedy kota w worku i dopiero może sobie zaszkodzić.

- Należy oddzielić rozmowy o legalizacji medycznej marihuany od rozmów o legalizacji narkotyków - uważa Mirosława Olszewska, pełnomocnik zarządu województwa opolskiego ds. przeciwdziałania narkomanii. - Ta pierwsza to lekarstwo na bazie marihuany, które przynosi ulgę przy pewnych schorzeniach. To nie to samo co marihuana, którą palą młodzi ludzie i która zawiera czynnik najbardziej halucynogenny - THC. W medycznej marihuanie jest go znikoma ilość.

Dorota Gudaniec wyznaje: - Z powodu niekonwencjonalnej terapii syna sponiewierało mnie wiele osób - głównie w internecie. - Pytają, czy nie boję się, że wyrośnie mi narkoman. A ja tylko ratuję syna od cierpienia. Wcześniej leżał jak szmaciana laleczka, a teraz się uśmiecha, kontaktuje z nami na swój sposób, a my możemy się cieszyć, że jest z nami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska