Pani Krystyna, mieszkanka Opola, miała wypadek samochodowy w Niemczech. Tam przeszła operację. Po tygodniu lekarze orzekli, że może wracać do domu. Do Opola dotarła karetką w towarzystwie sanitariuszy. Ponieważ przeszła poważny zabieg, a potem długą podróż, na miejscu powinien obejrzeć ją specjalista.
- Lekarz, który koordynował transport pacjentki, zalecił, by po przyjeździe obejrzał ją ortopeda w opolskim WCM. Niestety, osoba, która w tym czasie miała dyżur, nawet nie zajrzała do dokumentacji medycznej pacjentki - opowiada Przemysław Kaniok, który opiekował się panią Krystyną po jej przyjeździe do szpitala.
Razem z sanitariuszami spędzili w tamtejszej izbie przyjęć dwie godziny.
- Lekarz miał tylko mnie zbadać i stwierdzić, czy powinnam zostać w szpitalu, czy mogę wracać do domu - opowiada kobieta. - Niestety, w tym czasie nikt się mną nie zainteresował. A przecież to zajęłoby zaledwie kilka minut - wzdycha.
- W tym dniu mieliśmy ostry dyżur. Na izbie jest wtedy duży ruch, wiele przyjęć, a lekarz kieruje się stanem zdrowia pacjenta. Pierwszeństwo zawsze ma ten, którego życie jest zagrożone - mówi Tomasz Jastrzębski, zastępca ordynatora oddziału urazowo-ortopedycznego.
- Lekarz okazał się osobą nieodpowiedzialną, a jego zachowanie zdziwiło też sanitariuszy, którzy nieraz byli w podobnej sytuacji - komentuje Przemysław Kaniok.
Panią Krystynę ostatecznie zbadał lekarz w izbie przyjęć Szpitala Wojewódzkiego. Mogła wrócić do domu.
- Jeśli pacjentka zgłosi skargę, zajmiemy się tą sprawą - deklaruje Elwira Bielak, rzecznik praw pacjenta w opolskim oddziale NFZ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?