Zaniechanie szczepień dotyczy dzieci w różnym wieku, od kilkumiesięcznych po nastolatki - mówi Urszula Posmyk, kierownik Oddziału Epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Niektóre w ogóle nie rozpoczęły cyklu obowiązkowych szczepień. Albo rodzice postanowili je przerwać, bo, jak potem tłumaczyli, przeczytali na forach internetowych, że jest to bardzo szkodliwe.
W jednym przypadku chodziło o sześciolatka ze Strzelec Op., który nie został zaszczepiony ani przeciwko błonicy, krztuścowi i tężcowi, ani przeciw polio. W drugim - o dziecko, które urodziło się w 2013 r. i nie dostało szczepionki przeciw WZW B. Pierwsza dawka jest podawana wszystkim noworodkom w pierwszej dobie życia, w szpitalu, ale rodzice odmówili.
Dorośli, uchylając się od zaszczepienia swoich pociech, mówią krótko: nie, bo nie. Albo wymyślają różne powody.
- Powołują się na względy religijne lub przekonują, że szczepionka to trucizna - relacjonuje Urszula Posmyk. - Niektórzy twierdzą, że chcą żyć w zgodzie z ekologią. Chcieliśmy też nałożyć karę na rodziców ucznia szkoły średniej, który nie przyjął dawki przypominającej, chroniącej przed tężcem. Ale właśnie skończył on 19 lat i sprawa się przedawniła.
Kiedyś rodzice w większości akceptowali obowiązkowy kalendarz szczepień i ani im w głowie było, żeby go lekceważyć. To już nieaktualne.
- Przykładowo w 2014 roku w całej Polsce było niecałe 10 tys. niezaszczepionych dzieci, w 2015 - 12 tys., w tym roku już 16,5 tys. - podkreśla Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie. - Część z nich mogła wyjechać z rodzicami za granicę, ale i tak jest to niepokojąca dynamika. Co roku jest ok. 30 proc. niezaszczepionych. W Polsce szczycimy się tym, że mamy mało chorób zakaźnych - dzięki wcześniejszym szczepieniom. Szybko może się to jednak zmienić.
Nierzadko zdarza się, że rodzice nie chcą zaszczepić swojego dziecka i decydują się na kolejny niebezpieczny krok, kontaktując je z chorym rówieśnikiem. Modne są tzw. ospa party.
- Pewna matka zaprowadziła na takie przyjęcie swoją córkę, aby zaraziła się ospą wietrzną i naturalnie ją przechorowała - opowiada Urszula Posmyk. - Nie wzięła pod uwagę, że jej dziecko może mieć potem powikłania. Tak się niestety stało. Kobieta postanowiła oskarżyć rodziców chorego rówieśnika o narażenie jej córki. Choć powinna winić tylko siebie.
Odwołują się w nieskończoność
Jeżeli rodzice nie szczepią dziecka w terminie, najpierw pracownik sanepidu przeprowadza z nimi rozmowę edukacyjną. Gdy to nie pomaga, trafia do nich upomnienie. Rocznie na Opolszczyźnie sanepid wysyła ich około 180-200. Jeśli to nie skutkuje, zostaje wszczęte postępowanie egzekucyjne.
- Do tej pory we wszystkich przypadkach została nałożona kara w wysokości 500 zł, dostaje ją i matka, i ojciec za każde dziecko - wyjaśnia Urszula Posmyk. - Tylko jedna z rodzin postanowiła zaszczepić dziecko i kara została cofnięta. Pozostałe odwołały się do wojewody opolskiego. Następnie odwołania trafiły do ministra zdrowia. Sprawy są w toku.
Przeciągają się z powodu zmiany na tym stanowisku.
- Na pewno będą rozpatrzone - twierdzi Jan Bondar.
Kara za brak szczepień może maksymalnie wynieść 50 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?