“Domagamy się od rządzących aby problemy publicznej ochrony zdrowia zajęły odpowiednie, ważne miejsce wśród spraw, którymi zajmuje się rząd. Dotychczasowe działania rządu wskazują bowiem, że jest odwrotnie” - piszą organizatorzy manifestacji. Zwołało ją Porozumienie Zawodów Medycznych, skupiające 9 ogólnopolskich związków zawodowych.
Lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci, laboranci oczekiwali spełnienia przedwyborczej zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Zgodnie ze słowami ministra Konstantego Radziwiłła tych 6 proc. PKB zostanie na zdrowie przeznaczonych, ale dopiero w...2025 roku. Ta zapowiedź rozjuszyła środowiska medyczne.
CZYTAJ W szpitalach brakuje lekarzy specjalistów
- Rozwiązanie najważniejszego problemu, jakim jest wielki niedobór środków publicznych przeznaczonych na ochronę zdrowia odłożono na czas tak odległy, że do …nigdy - uważa Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Zamiast tego proponuje się program „uszczelniania” służby zdrowia. „Uszczelnianie” to trwa już od dwóch dekad i jest dobrym alibi dla niepodnoszenia nakładów na lecznictwo dla kolejnych ekip, niezależnie od ich politycznej barwy. Tymczasem polska ochrona zdrowia jest - bodaj - najbardziej efektywnym („szczelnym”) systemem w Europie i na świecie - podkreśla.
W Polsce na zdrowie wydaje się obecnie 4,6-4,8 proc. PKB, co plasuje nasz kraj w cywilizacyjnym ogonie. Lepsi od nas są Czesi (6,3 proc.), Słowacy (5,6), Węgrzy (5,1). Niemcy na ochronę zdrowia swych obywateli przeznaczają aż 8,7 proc. swojego PKB (znacznie większego, niż nasz). Wyborcze obietnice PiS mówiły o 6 proc. PKB. Wszyscy spodziewali się, że nastąpi to od razu, nie za 9 lat.
- Gdyby rząd ogłosił wprowadzenie programu 500+ w roku 2025 - czy też twierdziłby, że wypełnił swoje przedwyborcze zobowiązania? Domagamy się programu Zdrowie+ już dzisiaj - mówi Krzysztof Bukiel.
Zgodnie z wytycznymi WHO nakłady na publiczną ochronę zdrowia powinny stanowić co najmniej 6,8 proc. PKB. I takiego wzrostu - bezzwłocznie - domagają się medycy, który w sobotę będą protestować w Warszawie.
- Bez wzrostu nakładów ochrona zdrowia w Polsce nie będzie w stanie zaspokoić społecznych potrzeb, nie wzrosną pensje, a lekarze i pielęgniarki będą jeszcze bardziej uciekać za granicę - uważa dr Jerzy Jakubiszyn, ordynator oddziału laryngologicznego WCM oraz prezes Opolskiej Izby Lekarskiej. - Nasz system ochrony zdrowia trzeba jak najszybciej reanimować, bo on się rozpada. Posłużę się własnym przykładem. Od dwóch miesięcy operuję tylko 3 razy w tygodniu, zamiast, jak dotychczas - 5. Mój kontrakt jest na tyle niski, że pracując na maksimum zrobiłem ogromne nadwykonania, za które NFZ mi nie zapłaci. Teraz więc operuję mniej, a to powoduje, że dwukrotnie wydłuża się kolejka. Kiedyś na zabiegi laryngologiczne czekało się kilka miesięcy, a teraz jak dzwoni mama z pytaniem, kiedy wytniemy dziecku migdałki, to mówię, że za 2-3 lata.
W Polsce dramatycznie brakuje personelu medycznego. Z kraju wyjechało ok. 12 tysięcy medyków i ta tendencja rośnie. Mamy najniższy w Europie wskaźnik liczby lekarzy przypadających na tysiąc mieszkańców - 2,19. Wyjeżdżają nie tylko wyspecjalizowani 40-latkowie, ale coraz częściej też najmłodsi lekarze i pielęgniarki, które od razu po dyplomie występują o papiery uprawniające do podjęcia pracy za granicą.
ZOBACZ Coraz mniej lekarzy w Polsce
- Brak personelu to dziś największa bolączka ochrony zdrowia. Zdarzają się sytuacje naprawdę dramatyczne. Często kiedy na wsi umiera lekarz rodzinny, to nie ma go kto zastąpić i pacjenci tej podstawowej opieki muszą szukać w odległych miejscach - mówi Adam Tomczyk, szef Porozumienia Zielonogórskiego na Opolszczyźnie, które w proteście nie uczestniczy, ale postulaty popiera.
Niedofinansowanie ochrony zdrowia jest gigantyczne. Budżety szpitali w Polsce i liczba zatrudnionych tam pracowników są 5-10 razy mniejsze niż w podobnych placówkach w Europie Zachodniej, liczba badań dodatkowych wykonywanych w Polsce jest 5 razy mniejsza niż w krajach UE. Zadłużone do granicy bankructwa szpitale, których nie stać na zakup sprzętu i leków, ledwo funkcjonują.
CZYTAJ Opolskich samorządów nie stać na spłacanie długów szpitali
- Od lat finansowanie ochrony zdrowia przypomina łatanie dróg. Teraz to się już rozpada na naszych oczach - mówi chirurg z opolskiego WCM.
W sierpniu na ulicach kilku miast pracownicy ochrony zdrowia uczyli przechodniów, jak udzielać pierwszej pomocy. To ostrzeżenie, że wkrótce możemy być zdani sami na siebie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?