Lekarze o pakiecie onkologicznym: 'To pakiet propagandowy'

Redakcja
Środowisko opolskich lekarzy reprezentowali : Adam Tomczyk, Jerzy Jakubiszyn, , Jerzy Lach ,Wojciech Redelbach oraz Kazimierz Drosik.
Środowisko opolskich lekarzy reprezentowali : Adam Tomczyk, Jerzy Jakubiszyn, , Jerzy Lach ,Wojciech Redelbach oraz Kazimierz Drosik. Sławomir Mielnik
1 stycznia ma wejść w życie tzw. pakiet onkologiczny, który jednak już wywołał sprzeciw środowiska medycznego. Rozmawialiśmy o tym w trakcie specjalnej redakcyjnej debaty.

Do udziału w dyskusji zaprosiliśmy pięciu znanych opolskich lekarzy oraz wicemarszałka, z zawodu lekarza, odpowiedzialnego za służbę zdrowia na Opolszczyźnie. Redakcję reprezentowali: Krzysztof Zyzik, redaktor naczelny nto, i Małgorzata Fedorowicz.

- Według zapewnień rządu dzięki pakietowi onkologicznemu pacjent z podejrzeniem raka będzie leczony szybciej i skuteczniej. Czy lekarzy to nie przekonuje? Dlaczego pakiet wam się nie podoba?

Adam Tomczyk, lekarz rodzinny z NZOZ "Medica" w Leśnicy, szef Porozumienia Zielonogórskiego na Opolszczyźnie: - Po pierwsze, to nie jest pakiet onkologiczny, tylko pakiet propagandowy. Jesteśmy lekarzami i oczywiście chcemy, aby każdy nasz pacjent był szybko i skutecznie diagnozowany. Uważamy jednak, że jedyny element, który jest w pakiecie dobrze opracowany, to logo.

Od 1 stycznia na zewnątrz i wewnątrz budynku oraz na drzwiach gabinetu każdego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej ma się pojawić tabliczka ze ślicznym zielonym ludzikiem. Poza tym czeka nas wielka niewiadoma.

O pakiecie rozmawiamy już od marca, najpierw odbyło się kilkanaście nieoficjalnych spotkań w Ministerstwie Zdrowia, potem sześć oficjalnych, w których uczestniczył też prezes NFZ Tadeusz Jędrzejczyk, ale niewiele z nich wynikło. Żadna nasza uwaga nie została zaakceptowana.

Poza tym rząd próbuje wywołać wrażenie, jakby dopiero od 2015 roku lekarze mieli zacząć leczyć onkologicznie, co jest nieprawdą. Np. dzisiaj w poradniach w Polsce między godz. 8 a 18 zostanie przyjętych prawie milion osób, wiele z nich przyjdzie z podejrzeniem nowotworu i lekarze skierują ich do onkologów lub na badania diagnostyczne.

Jerzy Jakubiszyn, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Opolu: - Myśmy się zastanawiali w Okręgowej Radzie Lekarskiej, jak przeciwdziałać temu, co Ministerstwu Zdrowia udało się zrobić, czyli w propagandowy sposób przekonać pacjentów, że im się coś rzeczywiście od 1 stycznia zmieni. Gdyby zapytać osoby, które śledzą informacje o pakiecie onkologicznym, co o nim sądzą, to odpowiedzą: od nowego roku będzie nam lepiej.
Natomiast boję się, że gdy w konfrontacji z rzeczywistością okaże się, że tak łatwo i tak dobrze nie będzie, to odium niezadowolenia nie spadnie na Ministerstwo Zdrowia, które źle przygotowało reformę, tylko na lekarzy. Jako na tych po raz kolejny nieudolnych wykonawców bardzo dobrych pomysłów ministra Bartosza Arłukowicza. Dlatego, dopóki jest czas, staramy się tłumaczyć społeczeństwu, że to nie jest tak, jak minister mówi, tylko że nie da rady wprowadzić pakietu bez dodatkowych pieniędzy. Bo ich nie ma.

Jerzy Lach, kierownik Ośrodka Rehabilitacji Dziennej w Stobrawskim Centrum Medycznym, zastępca sekretarza Okręgowej Rady Lekarskiej: - Oprotestowaliśmy pakiet, bo wprowadzenie tak olbrzymiego programu uszczupli natychmiast pulę pieniędzy, które były do tej pory przeznaczane na leczenie wszystkich innych pacjentów.

Nie możemy się zgodzić na to, jako lekarze i jako ludzie, którzy mają na co dzień kontakt z ludzkim cierpieniem, by segregować pacjentów na lepszych i gorszych. Zdajemy sobie sprawę, że opieka onkologiczna to bardzo wrażliwy temat, ale przesuwanie pieniędzy z jednej grupy do drugiej spowoduje, że pacjenci bez zielonej karty onkologicznej będą mieli jeszcze gorzej niż teraz. Szermowanie hasłami, że pakiet skróci kolejki, jest wobec tych osób nieuczciwe.

Z zapowiedzi wynika bowiem, że gdziekolwiek pojawi się ktoś z zieloną kartą, to zepchnie on na kolejne miejsca pozostałe osoby. My się na to nie zgodzimy, już w konstytucji zapisana jest "równoprawność dostępu do świadczeń medycznych". Od lat mówimy o tym, że kołdra jest za krótka, pieniądze na ochronę zdrowia niedostateczne. A pakiet spowoduje, że dla sporej grupy pacjentów nieonkologicznych ta kołdra zrobi się jeszcze krótsza.

Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego: - Celowość przyspieszenia diagnostyki i skuteczność wczesnego wykrywania chorób nowotworowych jest oczywista, nikt tego nie podważa. Ja też zgadzam się z opiniami, że pakiet spowoduje, iż pacjenci z innymi problemami będą mieli znacznie trudniejszy dostęp do badań i leczenia.

To już widać dzisiaj w propozycjach kontraktów na 2015 rok, w rozpaczliwym szukaniu pieniędzy przez NFZ. Odbywa się to np. kosztem opieki długoterminowej, gdzie obniżono kontrakty o 8 proc. To bardzo dużo. Obniżono też kontrakty w rehabilitacji o 1,5 proc., jak też w stomatologii.

To są propozycje, które wyszły już ze strony funduszu. Kierunek działania NFZ jest prosty: zgromadzić pulę pieniędzy, którymi będzie można premiować diagnostykę i leczenie schorzeń nowotworowych. Ale to nie rozwiąże sprawy, gdyż na wdrożenie pakietu nie jesteśmy przygotowani. Polityczne wprowadzenie zmian bez uzgodnienia tego ze środowiskiem lekarskim, które ma je realizować, jest niedopuszczalne. Ja z wielkim zdziwieniem dowiaduję się z mediów, że pakiet rusza.

W pacjentach wywołuje to wielką nadzieję, a może się skończyć wielką frustracją. Zwłaszcza że z powodu braku porozumienia lekarzy POZ z Ministerstwem Zdrowia i NFZ istnieje groźba zamknięcia od 2 stycznia przychodni. Ja mogę tylko w imieniu samorządu województwa apelować do rządu, aby przystąpił do poważnych rozmów i z lekarzami się porozumiał.

Wojciech Redelbach, dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii: - Jestem zaniepokojony zamieszaniem wokół pakietu. Szkoda jednak, że wszyscy rozmawiają głównie o tym, że jest za mało pieniędzy na ochronę zdrowia.

A zbyt rzadko o tym, że za mało jest też lekarzy. W onkologii podstawowe znaczenie ma diagnostyka histopatologiczna, a iluż to mamy histopatologów w Polsce? Niewielu. To też są wieloletnie zaniedbania. Wprowadzenie przed laty Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych było pierwszym sygnałem, że coś się w onkologii zaczęło dziać.

Mam jednak zarzut do ministra, że obecnie pieniądze z tego programu skierował na wprowadzenie pakietu. W efekcie w tym roku nie było żadnego konkursu na doposażenie radioterapii, nie będzie w przyszłym. A są to dwa ostatnie lata funkcjonowania programu, który reguluje ustawa. Minister jej nie wykonuje.

Wprowadzenie pakietu rzeczywiście oznacza rewolucję, jeśli chodzi o podejście do sposobu diagnozowania i leczenia pacjenta onkologicznego. Moje zdziwienie budzi też fakt, że ma to dotyczyć tylko pacjentów onkologicznych, a nie wszystkich. Mimo wszystko jestem w pewnym stopniu optymistą.

Od lat dopraszałem się o to, by leczenie onkologiczne było nielimitowane, gdyż kładliśmy duży nacisk na badania przesiewowe, wykrywaliśmy wcześnie u ludzi raka. Tymczasem trafiali oni potem do kolejek oczekujących, gdzie przestawali być pacjentami z wcześnie wykrytymi nowotworami. Gdzie tu sens, gdzie logika?
Kazimierz Drosik, ordynator Oddziału Onkologii Klinicznej Opolskiego Centrum Onkologii: - Słuchając wypowiedzi rządu, można odnieść wrażenie, że wcześniej lekarze nic, tylko się obijali, siedzieli przy kawie, a teraz jak się wezmą do roboty, to nagle zaczną szybko i skutecznie wykrywać raka.

To jakiś absurd. Widziałem też w telewizji reklamę, z której wynika, że jak się wcześniej wykona diagnostykę, to chorego się wyleczy. Kolejny fałszywy przekaz. Bowiem nikt nie bierze pod uwagę, że choroba nowotworowa to nie grypa, która rozwija się w parę dni, tylko trwa to miesiącami i latami.

Dlatego w onkologii okienko czasowe między diagnostyką a rozpoczęciem leczenia to tylko niewielki fragment w historii choroby. I tłumaczenie, że jak szybciej będzie przebiegała diagnostyka, to się chorych wyleczy, jest absolutnie kłamliwe. Bowiem sedno sprawy tkwi we wczesnym wykrywaniu, które z tym wszystkim nie ma nic wspólnego. Lekarze POZ mogą tu odegrać istotną rolę, pod warunkiem, że się pacjenci do nich zgłoszą odpowiednio wcześnie, z często bardzo błahymi objawami.
- Naczelna Rada Lekarska wystąpiła do premier Ewy Kopacz z wnioskiem o odroczenie pakietu onkologicznego, który ma wejść w życie 1 stycznia. Uważa, że pakiet powinien pójść do poprawki. Jak panowie myślą, czy jest możliwość dogadania się w tej sprawie? Ministerstwo Zdrowia przekonuje bowiem, że termin ten powinien być dotrzymany. Zostało już niewiele czasu...

Jerzy Jakubiszyn: - Ten apel to objaw naszej bezsilności, ale ma swoje powody. Naczelna Rada Lekarska opracowała ponad 100-stronicowy raport relacjonujący to, co się od marca działo, od kiedy minister Arłukowicz na konferencji prasowej z udziałem premiera Tuska zapowiedział pakiet. Potem wielokrotnie nasz samorząd próbował przekonać pana ministra, że należałoby porządnie i szczerze o tym porozmawiać.

Jednak nie doczekaliśmy się żadnej reakcji z jego strony. W ubiegły piątek skierowaliśmy więc nasz wniosek do pani premier, głównie po to, by nie było uwag do naszego samorządu ze strony lekarzy, że "niczego nie zrobiliście, a nas zmuszają do wykonywania od stycznia rzeczy, których nie jesteśmy w stanie zrobić, a pacjenci mają do nas pretensje".

Apel z naszej strony około 2 tygodni przed tzw. godziną zero może trochę przypominać tonącego, który brzytwy się chwyta. Chciałbym jednak podkreślić,że pan minister od marca spotkał się z nami tylko raz.

Pojawił się na prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, ale w innej sprawie, chodziło o śmierć dziecka, do którego nie przyjechała karetka pogotowia.

Pan Arłukowicz zrobił to ze względów piarowych. Potem na nasze prośby o jakiekolwiek robocze spotkania w sprawie pakietu nawet nie raczył odpisać. Nie wiemy, jak teraz rząd się zachowa. Musiałby się przecież przyznać do błędu.

- Na czym miałaby polegać zmiana sytuacji, mówimy o braku pieniędzy, braku lekarzy...

Jerzy Jakubiszyn: -Konieczna jest dyskusja, ale nie o tym, czy onkologia jest ważniejsza od kardiologii. Tylko na co polski system ochrony zdrowia stać. Co ma być finansowane ze środków publicznych, a co nie. Jeśli ktoś mówi, że mamy rozporządzenie koszykowe, to się myli, bo jest jedynie lista procedur.

Zatem jeżeli będziemy uważali, że te wszystkie procedury mają być świadczone w ramach składki ubezpieczeniowej, to znaczy, że wszystkiego będziemy robili po trochu, po łebkach, nic porządnie. Trzeba jasno społeczeństwu powiedzieć, na co system ochrony zdrowia stać, i do tego dopasować poszczególne akty wykonawcze.

Wojciech Redelbach: - Za te pieniądze, które są, jakość leczenia w Polsce to jest kosmos w porównaniu z tym, co można uzyskać za nie na świecie. Bo to nie tak, że leczenie onkologiczne u nas jakościowo jest złe. Problem tkwi w szybkiej dostępności. Z jednej strony to kwestia pieniędzy, z drugiej - jak wspomniałem wcześniej - braku specjalistów. Przez długie lata lekarze nie chcieli robić specjalizacji, czy to z onkologii klinicznej czy z radioterapii.
- Takie sytuacje, że minister zdrowia uporczywie unika rozmów, spotkań z lekarzami, świadczą o tym, że nie traktuje lekarzy jak partnerów i być może widzi w środowisku jakąś wielką grupę lobbystyczną, z którą się nie da przeprowadzić zmian. Trudno o inne wytłumaczenie. Minister zdrowia tylko pod rękę z lekarzami jest w stanie skutecznie coś przeprowadzić. To uporczywe: nie rozmawiam, nie traktuję jak partnerów - można odebrać jako przekaz, że środowisko lekarskie jest hamulcowym w przeprowadzeniu istotnych zmian dla pacjentów.

Jerzy Lach: - Tak naprawdę to lekarze i pacjenci są zakładnikami tego systemu. Wszyscy ci, którzy coś wiedzą na temat systemu zarządzania, wiedzą też, że każdy system musi podlegać analizie, wymaga korekt. Bo czas płynie, zmieniają się różne okoliczności, więc i cały system ulega zmianom.

My od szeregu lat usiłujemy zwrócić uwagę politykom, którzy ustalili system ochrony zdrowia w Polsce jakby raz na zawsze, że pojawiły się problemy, które wymagają rozwiązania.

Proponujemy: "porozmawiajcie z nami, my wam powiemy, co nas gniecie, spróbujemy z wami wspólnie odpowiedzieć na pytanie, co można by zrobić, żeby ten system działał sprawniej, byśmy my byli zadowoleni, a przede wszystkim, żeby nasi pacjenci mieli lepiej. Tymczasem tych rozmów od wielu, wielu lat nie ma. A jeżeli już są, mają charakter fasadowy.

Adam Tomczyk: - Na dwóch naszych spotkaniach był pan minister, ale nasz przykład pokazuje, że nawet doproszenie się spotkania nie przynosi oczekiwanego efektu.

To jest mielenie pewnych informacji finansowych, nic więcej. Projekt zarządzenia wydanego 26 listopada przez prezesa NFZ nijak się ma do tych rozmów. Tak więc obawiam się, że spotkania z samorządem lekarskim też niewiele by dały. Druga strona nie ma argumentów merytorycznych. Oni cały czas chcą się zabezpieczyć, że "przecież rozmawiamy".
Chcą przeczekać. Natomiast marzeniem lekarzy POZ jest, by móc 2 stycznia pójść do pracy. Jednak lekarze jednoznacznie się opowiedzieli, że w takich warunkach pracy nie podejmą. Doszli już do ściany. Są lekarze POZ , którzy przyjmują po 80-100 pacjentów dziennie. Bo jest ich za mało.

Roman Kolek: - Urządzamy tu sąd nad ministrem Arłukowiczem, bo myślę, że z jego postawy wynika wiele problemów. Pan minister z marszałkami odpowiedzialnymi za zdrowie w czasie tej kadencji też spotkał się tylko raz, na początku roku, w Rzeszowie. Ze spotkania tego jednak szybko wyjechał.

Wysłuchał kilku opinii, obiecał współpracę, nie było żadnej współpracy. Natomiast z premierem Tuskiem miałem przyjemność rozmawiać w Opolu w trakcie jego spotkania z organizacjami pozarządowymi.

Powiedziałem mu, że pakiet onkologiczny i inicjatywy ministra Arłukowicza mogą się powieść, ale pod jednym warunkiem - że podejmiecie państwo współpracę, w tym także z regionami. Jesteśmy w stanie przygotować takie rozwiązania, wypracować taki model, który lepiej zorganizuje dostęp do leczenia onkologicznego w naszym regionie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska