Lekarze ze strzeleckiego szpitala usłyszeli zarzuty w związku ze śmiercią 41-latki

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Śmierć Agnieszki Licznar wywołała szok w Strzelcach Opolskich.
Śmierć Agnieszki Licznar wywołała szok w Strzelcach Opolskich. Archiwum prywatne
Czterech medyków ze strzeleckiego szpitala stanie przed sądem w związku ze śmiercią 41-letniej Agnieszki Licznar. Kobieta miała przejść tylko prosty zabieg.

Pacjentka ze Strzelec Opolskich zgłosiła się do miejscowego szpitala w pełni sił. Jedyną dolegliwością, na którą się uskarżała, były bóle w okolicy brzucha. Lekarze szybko zdiagnozowali, że przyczyną są kamienie, które zgromadziły się w pęcherzyku żółciowym. W związku z tym zaproponowali kobiecie operację z użyciem laparoskopu - zabieg, jakich na co dzień przeprowadza się w kraju wiele. Miała po nim pozostać jedynie niewielka blizna.

Agnieszka Licznar przeszła zabieg 28 marca 2014 r. Wiadomo, że podczas operacji doszło do uszkodzenia żyły wrotnej, która odpowiada za dostarczanie krwi do wątroby. Doprowadziło to do silnego krwawienia do jamy brzusznej. Lekarze nie powiedzieli wtedy rodzinie, co było tego przyczyną.

Kobieta została przewieziona na oddział intensywnej terapii. Od tego momentu jej stan stale się pogarszał, nie było z nią kontaktu. Trzeciego dnia po zabiegu skóra kobiety była sina, ciało spuchnięte, a z okolic brzucha do specjalnych woreczków sączył się ciemny płyn. 31 marca 2014 r. Agnieszka Licznar zmarła, osierocając jedno dziecko. Według prokuratury przyczyną zgonu miał być błąd w sztuce lekarskiej.

- Prokurator po zebraniu materiału dowodowego, w tym zebraniu opinii biegłych, postawił zarzuty czterem osobom - mówi Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Trzech z nich to lekarze, którzy bezpośrednio uczestniczyli w zabiegu: Bartłomiej K., operator przeprowadzający zabieg chirurgiczny, Jarosław K., lekarz asystujący, i Sławomir C., ordynator oddziału chirurgicznego. Ponadto ostatni z wymienionych mężczyzn usłyszał jeszcze drugi zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej pacjentki, w ten sposób, że wskazał w dokumencie, iż to on był operatorem. W rzeczywistości miał nim być wspomniany już Bartłomiej K.

W dniu przeprowadzania zabiegu Bartłomiej K. miał status lekarza rezydenta.

Prokurator zdecydował także o postawieniu zarzutu niedopełnienia obowiązków Bogdanowi Z., zastępcy ordynatora oddziału anestezjologii i intensywnej terapii, w związku z tym, że po wypisaniu karty zgonu nie zlecił sekcji zwłok zmarłej celem wyjaśnienia powstania powikłań i przyczyny zgonu.

- Taki obowiązek wynika wprost z ustawy o działalności leczniczej - podkreśla Lidia Sieradzka.

Andrzej Licznar, dziś wdowiec po żonie Agnieszce, mówi, że choć czeka na moment, w którym lekarze staną przed sądem, to absolutnie żaden wyrok nie da mu satysfakcji. - Od śmierci żony wkrótce miną dwa lata, a razem z córką wciąż nie pogodziliśmy się z tym, co się stało... - mówi pan Andrzej. - Mam tylko nadzieję, że ta śmierć czegoś nauczy lekarzy. Że do podobnej tragedii nigdy już nie dojdzie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska