Lekcje o świtaniu

Fot. Michał Lewandowski
Golczowice, przysiółek Zawady koło Głogówka, godzina 15.00. Ze szkoły wracają (od lewej): Darka Apostel (I gimnazjum), Ewelina Wilczek (II SP), Damian Apostel (II gimnazjum), Denis Apostel (III SP), Robert Nikel (II gimnazjum), Sandra Kopka (III SP). Następnego dnia przed siódmą rano muszą znowu wyjść na autobus.
Golczowice, przysiółek Zawady koło Głogówka, godzina 15.00. Ze szkoły wracają (od lewej): Darka Apostel (I gimnazjum), Ewelina Wilczek (II SP), Damian Apostel (II gimnazjum), Denis Apostel (III SP), Robert Nikel (II gimnazjum), Sandra Kopka (III SP). Następnego dnia przed siódmą rano muszą znowu wyjść na autobus. Fot. Michał Lewandowski
Małe dzieci muszą wychodzić do szkoły przed siódmą, a wracają po piętnastej - skarżą się mieszkańcy Zawady i Mionowa w gminie Głogówek.

Na piechotę taniej

Na piechotę taniej

Jan Mencler, burmistrz Głogówka: - Szkoły wiejskie były likwidowane pięć lat temu. Dzieci jest za mało, by wozić je kilka razy dziennie. Budżetu gminy na to nie stać. Już dopłacamy do szkół 2 miliony złotych. Kurator nie zgodził się w tym roku na przeniesienie szkoły z Twardawy do Biedrzychowic, na czym gmina zaoszczędziłaby 200 tysięcy złotych. Nie stać nas na rozwożenie dwa razy w ciągu dnia dzieci do wszystkich przysiółków w Zawadzie. Może wyjściem byłoby, gdyby starsze dzieci dochodziły na piechotę do centrum wioski. Kiedyś przecież dzieci chodziły tak do szkoły w Zawadzie i nikt nie narzekał. Podobny problem z dojazdem mamy też w Kazimierzu. Tam autobus czeka z wyjazdem, aż lekcje skończy jeden uczeń gimnazjum.

Kiedy gmina likwidowała wiejskie szkoły, urzędnicy obiecywali, że dzieci nie będą na tym cierpieć - denerwuje się Bernadetta Czaja z Mionowa. - A jest coraz gorzej. Szkoły są przepełnione, dzieci wracają późno i są tak zmęczone, że nie mogą lekcji odrabiać. Moje dziecko chodzi do trzeciej klasy podstawówki. Ma niewiele lekcji, ale kilka razy w tygodniu wraca dopiero po 15.00, bo tak przyjeżdża autobus.

Aneta Tomiczek z rady rodziców:
- Po zamknięciu szkoły w Wierzchu dzieci woziły trzy autobusy o różnych porach. Teraz jest tylko jeden. Rozwozi dzieci wtedy, kiedy wszystkie skończą lekcje. Czekają te młodsze, bo starsi, w gimnazjum, mają więcej zajęć.
Pretensje mają też mieszkańcy Zawady. Ta wieś ma aż pięć przysiółków oddalonych od niej o kilometr, dwa.
- Kierowca najpierw przyjeżdża po dzieci z przysiółków, które muszą wyjść przed siódmą z domów - opowiada sołtys Alfred Nikel. - Po dzieci z Zawady autobus wraca około siódmej trzydzieści. Po południu jest odwrotnie - dzieci z Zawady wracają o czternastej, a te z przysiółków dopiero po piętnastej.
Sołtys, który sam mieszka w jednym z przysiółków, uważa, że powinno być odwrotnie: - W Zawadzie jest więcej dzieci starszych, a z przysiółków dojeżdżają te najmłodsze. Nie można zrobić tak, że skoro wcześniej jadą do szkoły, to też wcześniej wracają? Teraz siedmio-, ośmioletnie dzieci siedzą w szkole po osiem godzin.

Darka Apostel z Golczowic (przysiółek Zawady) chodzi do pierwszej klasy podstawówki: - Lubię szkołę. Ale muszę teraz chodzić spać zaraz po dobranocce, bo wstaję po szóstej rano. Ile mam lekcji? Kilka. Potem siedzę w świetlicy. Nie jest źle, chociaż wolałabym być wcześniej w domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska