Lepiej być rozrzutnym?

Redakcja
Szpital Wojewódzki w Opolu zakończył ubiegły rok bez żadnych długów, a w tym grożą mu poważne kłopoty finansowe.

JEDNO PYTANIE
To są plotki
Krążą pogłoski, że zarząd województwa chce zlikwidować Szpital Wojewódzki i tylko szuka do tego pretekstu, żeby to zrobić. Czy to prawda?
Marszałek Ryszard Galla:
- Pani się zajmuje plotkami. Jest na dzisiaj trudna sytuacja w tym szpitalu i jego dyrektor musi przygotować propozycje naprawcze, aby dostosować działalność do realnych możliwości tej placówki. Szpital Wojewódzki ma największe zadłużenie wśród wszystkich jednostek wojewódzkich i coś w tym musi być.

OPINIA
Nie wtrącam się
Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiej kasy chorych:
- Ja na razie się nie wtrącam, bo jest to sprawa organu założycielskiego tej placówki. Wszystkie szpitale dostały pomniejszone kontrakty średnio o ok. 18 procent, więc w tym przypadku chyba nie chodzi aż o 20 procent. Na razie przewiduję renegocjacje w lipcu dla pomocy doraźnej. Renegocjacje dla szpitali nie będą uznaniowe, dlatego, że u kogoś coś się dzieje, tylko odbędą się według pewnego klucza. Szpitala Wojewódzkiego jeszcze nie wizytowałem, ale mam to w planie.

W kasie tej placówki brakuje już 1 mln 600 tys. zł, a jeżeli sytuacja się nie zmieni i nie będzie renegocjacji kontraktu z kasą chorych, to na koniec grudnia kwota ta wyniesie 8,5 mln zł.
- Jest to konsekwencja tego - mówi dr Józef Bojko, dyrektor szpitala - że dostaliśmy w tym roku o około 20 procent niższy kontrakt niż w roku ubiegłym. - A ja nie czuję się cudotwórcą, żeby przy tak okrojonym budżecie nie ponieść żadnej straty. To nie jest rzeczywisty dług. Tylko są to pieniądze, których będzie nam brakować, bo nie odpisujemy kosztów amortyzacji sprzętu, nie wypłaciliśmy ludziom podwyżki z tytułu ustawy 203. Oszczędzamy na czym tylko się da, ale w taki sposób, żeby pacjenci tego nie odczuli.

Szpital otrzymał na działalność w ubiegłym roku, w ramach kontraktu z kasą chorych, 35 mln zł. Na ten rok - ma o blisko 7 mln mniej. Jeżeli do tego dodać niewypłacone podwyżki na ogólną kwotę ok. 1,5 mln, to wychodzi razem 8,5 mln. Tyle szpitalowi brakuje, żeby mógł normalnie funkcjonować, nie obniżać jakości usług, wypłacić personelowi należne mu pieniądze.
- Przez dwa lata żyliśmy bardzo oszczędnie - twierdzi Bojko. - Nie zwiększaliśmy kosztów - mimo inflacji, podwyżek cen leków. A teraz jakby za karę dostaliśmy zdecydowanie mniejszy kontrakt.

W piątek komisja zdrowia sejmiku wojewódzkiego zobowiązała zarząd województwa, który jest organem założycielskim dla szpitala, żeby przeprowadził w nim kontrolę i zobowiązał dyrekcję tej placówki do przygotowania programu naprawczego.

Doktor Bojko nie kryje z tego powodu zdziwienia: - Ja już nie mogę więcej ciąć - mówi. - Zredukowaliśmy zatrudnienie o blisko 300 etatów. Musiałbym w istotny sposób obniżyć jakość świadczeń, a tego nie wolno mi robić - również jako lekarzowi.
W ubiegłym tygodniu zebrała się rada społeczna szpitala, która nie zaakceptowała planu finansowego szpitala na ten rok, przedstawionego przez jego dyrektora.
- Nie mogła tego zrobić - twierdzi Ryszard Galla, marszałek województwa - ze względu na istniejącą stratę oraz przewidywania, że ulegnie ona powiększeniu aż do 8,5 miliona złotych. Jeżeli szpital na koniec 2001 roku wyszedł na zero, a już po czterech miesiącach tego roku ma blisko dwumilionową stratę, to trzeba to sprawdzić.

Dzisiaj dyrekcja szpitala wraz z zarządem województwa mają się spotkać i zastanowić, jak placówka wybrnie z zaistniałej sytuacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska