Licealiści z Otmuchowa budują roboty

fot. Archiwum prywatne
Podczas Forum Innowacyjnych Nauczycieli w Hongkongu  Witold Rudolf (drugi z prawej) opowiadał swoim kolegom z całego świata o robotach wymyślonych i zaprogramowanych przez uczniów z Otmuchowa.
Podczas Forum Innowacyjnych Nauczycieli w Hongkongu Witold Rudolf (drugi z prawej) opowiadał swoim kolegom z całego świata o robotach wymyślonych i zaprogramowanych przez uczniów z Otmuchowa. fot. Archiwum prywatne
Otmuchów ma pięć tysięcy mieszkańców. 230 uczniów w jedynym liceum ogólnokształcącym w gminie. I informatyka Witolda Rudolfa. Polskiego Nauczyciela Innowacyjnego Roku 2008.

- Młode pokolenie jest "przypięte" do telefonu komórkowego, do komputera z komunikatorem Gadu-Gadu. Zamiast z tym walczyć, lepiej nauczyć ich rozsądnego korzystania z najnowszej techniki - Witold Rudolf, nauczyciel informatyki z LO w Otmuchowie, krótko wyjaśnia cel, jaki jego szkole przyświeca od kilku już lat.

Rewolucja edukacyjna w Otmuchowie będzie w tym roku obchodzić dziesięciolecie. W 1999 roku prywatny sponsor, przyjaciel szkoły, kupił im pierwszy projektor multimedialny. Dyrekcja zainstalowała go w osobnej sali, żeby w razie potrzeby każdy nauczyciel mógł tam zabrać swoją klasę i wyświetlić przygotowany komputerowo materiał. Bardzo szybko okazało się, że trzeba przygotowywać grafik, żeby nauczyciele nie wchodzili sobie w paradę.

- Nawet największy sceptyk spośród nauczycieli, który nie chciał mieć do czynienia z techniką, przekonał się do projektora - wspomina Witold Rudolf. - Uczniowie przygotowywali prezentacje za niego. Po roku on zadawał im na ocenę opracowanie multimedialne materiału na kolejną lekcję. Sam oceniał efekt końcowy. Nie interesowało go, jak uczniowie to przygotowują i skąd biorą materiały.

Po roku funkcjonowania szkolnej pracowni multimedialnej nauczyciel informatyki zaproponował kolejną nowinkę. Na jego lekcjach i pod jego nadzorem uczniowie przygotowywali komputerowe opracowania na wszystkie przedmioty. Biolog czy historyk był konsultantem merytorycznym, ekspertem. Informatyk dbał o właściwie przygotowanie i zaprezentowanie materiału. Uczeń szlifował umiejętności z dwóch przedmiotów za jednym zamachem.

W ten sposób powoli zaczęli gromadzić w szkole bibliotekę komputerowych pomocy naukowych, wykonanych przez uczniów.

- To można wykorzystać nawet na wychowaniu fizycznym - przekonuje Witold Rudolf. - Po co nauczyciel ma tracić 10 pierwszych minut lekcji na tłumaczenie np. zasad gry w piłkę ręczną? Zamiast tego przygotowuje komputerową prezentację, wrzuca ją do internetu, a uczniowie mają za zadanie zapoznać się z nią w domu, na swoich komputerach. W ten sposób całe 45 minut lekcji mogą wykorzystać na grę.

Dziennik w internecie

Podczas Forum Innowacyjnych Nauczycieli w Hongkongu Witold Rudolf (drugi z prawej) opowiadał swoim kolegom z całego świata o robotach wymyślonych i zaprogramowanych przez uczniów z Otmuchowa.
(fot. fot. Archiwum prywatne)

W 2003 roku liceum dostało z ministerialnego przydziału pracownię komputerową. Dotychczasowy sprzęt, zadbany i stale rozbudowywany, można było wykorzystać na inne cele. Każdy nauczyciel dostał na biurko w swojej pracowni komputer, który rok później połączono w sieć z dostępem do internetu.

Na bieżąco, bez wychodzenia z pracowni, zaczęli na lekcjach korzystać z zasobów światowej sieci. W 2005 roku liceum zgłosiło się do programu e-szkoła, sponsorowanego przez cztery wielkie firmy komputerowe.

- Organizatorzy szukali szkoły do eksperymentu polegającego na maksymalnym wysyceniu placówki nowoczesną technologią - opowiada Witold Rudolf. - Zapytano nas m.in., ilu nauczycieli natychmiast będzie korzystać ze sprzętu. Odpowiedzieliśmy, że wszyscy.

W 2006 roku szkoła uruchomiła własną, wewnętrzną platformę internetową, dostępną dla nauczycieli, uczniów i rodziców. Każda pracownia szkolna, każdy nauczyciel ma swojego laptopa. Budynek objęto bezprzewodowym internetem dostępnym w każdym miejscu. Szkoła dostała własną serwerownię i dodatkowe projektory multimedialne. Kuratorium oświaty objęło ją specjalnym nadzorem, pełną współpracę zaproponował Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Pedagogicznego.

- Ruszyliśmy z dziennikiem elektronicznym - tłumaczy informatyk. - Każdy rodzic otrzymał przez internet dostęp do informacji o swoim dziecku. Na bieżąco śledzi oceny, nieobecności, uwagi. Uczniowie powszechnie piszą wypracowania na komputerze i wysyłają nauczycielowi pocztą elektroniczną.

- Mama i tak chodzi na wywiadówki, ale z internetu dowiaduje się wcześniej o ocenach - przyznaje Janusz Witkowski, uczeń klasy II o rozszerzonym profilu informatycznym. - Większość nauczycieli przysyła nam pocztą elektroniczną do domu dodatkowe materiały czy zadania. Na ich rozwiązanie mamy zazwyczaj kilka dni.

Amerykanie pomogli

Pedagodzy z Otmuchowa nauczyli się zdobywać dodatkowe pieniądze na swoje pomysły. Prowadzony przez fizyka i zamiłowanego muzyka Piotra Storoża szkolny klub muzyczny "Wszystko gra" dostał dotację na sprzęt do nagrywania i miksowania nagrań. Dokupił też dodatkowe instrumenty muzyczne. Uczniowie założyli studio nagraniowe, przygotowali w nim audycję radiową. Ostatnio zaczęli inscenizować i nagrywać bajki. W październiku ub. roku Witold Rudolf wpadł na kolejny pomysł uruchomienia z uczniami klubu robotyki.

- Przyszło mi to do głowy w czasie prywatnej rozmowy przy kawie ze znajomym, który w Otmuchowie prowadzi firmę projektującą i budującą roboty przemysłowe - opowiada nauczyciel. - Znajomy narzekał, że dzisiejsza młodzież nie chce studiować na politechnikach, ucieka od zawodów inżynierskich. Sam też obserwuję, jak uczniowie wybierając przedmioty do matury, coraz częściej rezygnują ze ścisłych na rzecz humanistycznych. Klub robotyki miał być magnesem dla przyciągnięcia przyszłych inżynierów.

W październiku 2007 roku Witold Rudolf napisał projekt "Roboty w szkole" i wysłał go do programu "Równać Szanse" Polsko - Amerykańskiej Fundacji Wolności. Dostał kilka tysięcy złotych na szkolenie, wizytę na politechnice i zakup pierwszego zestawu obrotowego. To klocki lego Mind Storms NXT z dodatkowym wyposażeniem: mikroprocesorem, trzema serwomotorami, którymi można sterować za pomocą procesora, zestawem czujników: na dotyk, na kolor, na odległość.

Robot myje podłogę

- Dziś już mamy w klubie trzy takie zestawy - opowiada nauczyciel. - Uczniowie w grupach po 2-3 osoby zabierają je do domu i wymyślają nowe roboty. Potrafią siedzieć nad tym całymi godzinami. Budują, piszą algorytmy działania urządzenia, programują procesor. Na wspólne zajęcia w szkole przynoszą efekt swojej pracy albo przychodzą z problemem, który razem próbujemy rozwiązać.

- Mój robot chodzi po wyznaczonej na ziemi czarnej linii - Janusz Witkowski już deklaruje, że będzie zdawał na politechnikę. - Podpatrzyłem podobnego na YouTube, a przygotowanie własnego zajęło mi kilka dni. Najtrudniejsze było programowanie.

Wspólnie zrobili robota, który zmywa podłogę. Inny robot - ochroniarz - wszczyna alarm, gdy coś się porusza. Kolejny chodzi po pomieszczeniu, omijając wszystkie przeszkody. Dzięki takim kołom zainteresowań stali się szkołą nietypową, co przyznają sami uczniowie. Niektórzy z nich przesiadują w budynku szkoły nawet do 22.00.

To właśnie za robo-klub w czasie gali na Zamku Królewskim w Warszawie Witold Rudolf odebrał nagrodę dla Nauczyciela Innowacyjnego Roku 2008 w konkursie organizowanym przez program firmy Microsoft "Partnerstwo dla Przyszłości" i "Głos Nauczyciela". W listopadzie wyjechał na tygodniowe Światowe Forum Innowacyjnych Nauczycieli do Hongkongu.

Pedagodzy z 240 krajów przyjechali tam wymieniać pomysły i doświadczenia. Wymyślili wspólnie, że ich szkoły będą współpracować i przygotują stronę internetową z baśniami z różnych krajów. Prezentację w formie tekstu i nagrania, po angielsku i w języku ojczystym.

- To było pięć dni intensywnej pracy, ale po forum doszedłem do wniosku, że polska szkoła nie ma się czego wstydzić - mówi nauczyciel z Otmuchowa. - Jesteśmy w europejskiej czołówce. Problem tkwi w tym, że w wielu krajach gdy nauczyciel ma pomysł, to są też pieniądze na jego realizację. U nas trzeba ich dopiero zacząć szukać. Dlatego zapał musi być w Polsce większy.

Nauczyciel z Otmuchowa nie ukrywa jednak żalu, że w jego zawodzie nawet najlepsi nie są docenieni finansowo.

- Uczniowie pytają mnie wprost, dlaczego nie pójdę do firmy informatycznej, gdzie mógłbym zarobić większe pieniądze. A ja lubię pracować z młodzieżą. Lubię obserwować, jak się rozwijają, jak na coraz wyższym poziomie uczą się korzystać z nowoczesnych narzędzi i z ich pomocą rozwiązywać problemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska