Liczą się stołki, nie pasażerowie

Redakcja
Jeszcze rok temu prezes mówił co innego. Wtedy jeżdżenie się nie opłacało. A o zakupie busów nie było mowy. Co więc popycha przewoźników do takiego działania.

- Jak widać na pewno nie dobro pasażerów, może pieniądze - zastanawia się Wanda Radomska, pasażerka z Opola.

Trudno oszacować o jakie pieniądze toczy się stawka. Bo o pieniądzach nikt rozmawiac nie ma zamiaru. Tajemnica firmy.

Obstawiałbym raczej stanowiska. PKS to wielka korporacja, w której rządzi kolesiostwo i układziki. Większość pracujących tam ludzi nie ma pojęcia o tym jak się organizuje przewozy i na czym polega prowadzenie firmy transportowej. Póki byli monopolistami nikt się tym nie przejmował - mówi jeden z pracowników PKS. - Kiedy jednak po piętach zaczęła deptać im konkurencja ziemia się dla nich zatrzęsła. Poza tym PKS łatwiej to firma z tradycjami. To konik na którym pojadą dopóki będą mieli pieniądze. Żeby firma zaczęła hulać, potrzeba tam dobrego gospodarza. Ogłoszono przetarg na prywatyzację firmy, ale nikt nie podejmie się inwestowania w PKS, bo mimo prywatyzacji firmy pakiet kontrolny i tak pozostanie z rękach obecnego zarządu. Czyli nic się nie zmieni. Tylko idiota by na to poszedł - dodaje.

Andrzej Kasiura, wicemarszałek województwa rozkłada ręce. - Możemy tylko apelować, żeby przewoźnicy konkurowali podnosząc jakość swoich usług. Żyjemy w cywilizowanym świecie, więc niech nie prowadzą wojny gangów. Pasażerowie pójdą tam gdzie będzie im lepiej, jeśli sytuacja się nie zmieni może to zaszkodzić wszystkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska