Lider postrzelał w Nysie. Oderka Opole - Polonia 6-0

fot. Mariusz Matkowski
Ten strzał Michała Bednarskiego (z prawej) zablokowali do spółki obrońcy Polonii: Grzegorz Mozol i Sławomir Słowik.
Ten strzał Michała Bednarskiego (z prawej) zablokowali do spółki obrońcy Polonii: Grzegorz Mozol i Sławomir Słowik. fot. Mariusz Matkowski
Po porażce przyszła rekordowa wygrana. Zwycięstwu lidera towarzyszył niesamowity doping sporej grupy kibiców z Opola.

Gorycz wysokiej porażki osłodził nam częściowo sposób w jaki zostaliśmy przyjęci przez kibiców - podkreślił Szymon Artwik, pomocnik Polonii. - W tak sympatycznej atmosferze jeszcze nie graliśmy. Szkoda tylko, że nie byliśmy w stanie nawiązać walki z mistrzem ligi. W drugiej połowie zostaliśmy "zamęczeni" przez rywala. Nasza sytuacja w tabeli jest coraz trudniejsza, by nie powiedzieć beznadziejna.

Mecz rozpoczął się obiecująco dla Oderki. Już w 9. min składną akcję strzałem pod poprzeczkę zakończył Jakub Syldorf. Czekanie na drugiego gola trwało ponad pół godziny, mimo iż okazji nie brakowało. - Miałem sporo pretensji do drużyny za grę w pierwszej połowie - przyznał Andrzej Polak, trener Oderki. - Dotyczyły one głównie braku realizacji założeń taktycznych.

Po zmianie stron z minuty na minutę rosła przewaga opolan, którzy odnieśli najwyższe zwycięstwo w sezonie.
- Zaczęliśmy grać szybkimi piłkami, by zmusić rywala do biegania, a tym samym tracenia sił - analizował drugą część meczu Filip Sikorski, pomocnik opolskiego zespołu. - Mieliśmy ułatwione zadanie, bo nysanom brakowało pomysłu na grę, a w miarę upływu czasu sił.

Przed rozpoczęciem II połowy trener Polonii zastosował niecodzienny manewr. Dokonał równocześnie aż czterech zmian. Jednym ze zmienników był Krzysztof Pluta, gracz drugiej linii. - Ciężko było stawiać czoła opolskiej drużynie - wzdychał Pluta. - To poukładany zespół, grający bardzo szybkimi podaniami.

Gdy do tego dochodziło solidne przygotowanie fizyczne i techniczne skazani byliśmy na wysoką porażkę. Mimo przegranej nadal liczę na pozostanie w IV lidze. W dobrym nastroju kończył mecz Michał Bednarski, którego trener Polak desygnował do gry w 58. min.

- Było to "wejście smoka" - żartował zdobywca dwóch efektownych goli. - Mecz potwierdził, że zapomnieliśmy o wpadce w Piotrówce. Do końca sezonu będziemy grać na pełnych obrotach. Mamy wspaniałych kibiców, którzy zasługują na szacunek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska