Liga Mistrzów. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała z Noliko Maaseik

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Mateusz Bieniek nie zanotował ani jednego punktowego bloku.
Mateusz Bieniek nie zanotował ani jednego punktowego bloku. Sławomir Jakubowski
Nasza drużyna zanotowała trzecie niepowodzenie z rzędu. W wyjazdowym spotkaniu 4. kolejki grupy E Ligi Mistrzów uległa belgijskiemu Noliko Maaseik 2:3.

Przebieg rywalizacji na terenie wicemistrza Belgii udowodnił, że dołek formy Zaksy jest nieco większy niż pierwotnie przypuszczano. Przegrana z Noliko zaskoczyła tym bardziej, że przed własną publicznością, dwa tygodnie temu, kędzierzynianie nie mieli żadnych problemów z odniesieniem zwycięstwa, odnosząc je w trzech krótkich setach. Potem już jednak tylko przegrywali. Przed meczem w Maaseik najpierw ulegli w lidze z Resovii Rzeszów (1-3), a później w półfinale Pucharu Polski Treflowi Gdańsk (1-3).

Kłopoty zespołu z Kędzierzyna-Koźla zapowiadał już przebieg pierwszego seta. Szybko pozwolił ona rywalowi uciec na dystans trzech punktów. I choć w połowie seta wyszedł na prowadzenie 11:10, za sprawą dużej czujności w bloku Łukasza Wiśniewskiego, za chwilę znów zanotował przestój i znów przegrywała różnicą kilku punktów (13:17). Nadzieję na wygraną przywrócił im dobry fragment gry duetu Rafał Buszek - Sam Deroo, ale po zaciętej końcówce lepsi ostatecznie okazali się gospodarze.

Druga partia niemal w całości upłynęła pod znakiem wymiany "cios za cios". Żadna z drużyn nie potrafiła sobie wypracować większej niż dwupunktowej przewagi. Ponownie doszło do walki na przewagi, ale tym razem zwycięsko wyszła z niej ZAKSA. "Ojcem" jej sukcesu okazał się Deroo, który w decydujących fragmentach niemal w pojedynkę rozprawił się z przeciwnikiem.

Doprowadzenie do remisu nie tchnęło jednak w kędzierzynian nowego ducha. Nadal okrutnie męczyli się oni na boisku, co doprowadziło do tego, że trzecia odsłona była zdecydowanie najsłabszą w ich wykonaniu. O ile przez pierwszą jej połowę jeszcze stawiali Noliko w miarę zacięty opór, o tyle później dopuścili się czegoś, co w tym sezonie oglądaliśmy po ich stronie niezmiernie rzadko. Mianowicie popełniali tak dużo błędów własnych, że niemal podarowali belgijskiej ekipie wygraną.

Widząc co się dzieje, włoski trener Zaksy Andrea Gardini sięgnął po swoich rezerwowych. Losy widowiska mieli odmienić przyjmujący Rafał Szymura i atakujący Sławomir Jungiewicz, którzy rozpoczęli czwartego seta w wyjściowym składzie. Spisywali się nieźle, co pozwoliło ich drużynie odskoczyć na 10:7. Chwilę później znów jednak dopadł ją kryzys, który sprawił, że nagle zrobiło się 18:15 dla Noliko. Wtedy jednak dał o sobie znać kolejny z kędzierzyńskich rezerwowych, Krzysztof Rejno. Jego znakomite wejście oraz zagrania Deroo pozwoliły liderowi grupy E doprowadzić do tie-breaka.

Decydująca odsłona była już wojną nerwów. ZAKSA była już na kolanach, przegrywając 4:8, ale potrafiła się z tego stanu podnieść. Wyrównała na 12:12, w czym dużą rolę znów odegrali rezerwowi - Rejno i Szymura. Potem jednak już kędzierzynianie tylko bronili kolejnych piłek meczowych. Za trzecim razem ta sztuka im się nie udała i pierwsza ich porażka w obecnej edycji Ligi Mistrzów stała się faktem.

Noliko Maaseik - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (26:24, 24:26, 25:20, 22:25, 17:15)
Noliko: Blankenau, Maan, Mijatović, Cox, Bruno, Tammemaa, Dronkers (libero) - Gevert, Ahyi, Rychlicki. Trener Joel Banks.
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) - Jungiewicz, Szymura, Rejno, Semeniuk. Trener Andrea Gardini.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle na Sportowy24 (NTO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska