Liga Mistrzów. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zaczyna grę o awans do elity. Na jej drodze stoi VfB Friedrichshafen

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Dobra postawa atakującego Zaksy Maurice’a Torresa (nr 11) będzie jednym z kluczy do wyeliminowania VfB Friedrichshafen.
Dobra postawa atakującego Zaksy Maurice’a Torresa (nr 11) będzie jednym z kluczy do wyeliminowania VfB Friedrichshafen. Sylwia Dąbrowa
Dwa kroki dzielą Zaksę Kędzierzyn-Koźle od upragnionej promocji do turnieju finałowego Ligi Mistrzów. Pierwsza odsłona dwumeczu drugiej rundy play-off z niemieckim VfB Friedrichshafen już dziś o godz. 20.30 w Hali Azoty.

Nie ma co ukrywać, że kędzierzynianie stają przed ogromną szansą na wywalczenie promocji do Final Four w rosyjskim Kazaniu (12-13 maja). Na obecnym etapie rozgrywek nie mogli oni bowiem liczyć na łatwiejszego przeciwnika. Nasza drużyna ominęła w losowaniu wszystkie czołowe ekipy z Włoch oraz Rosji, uznawane za faworytów do sięgnięcia po główne trofeum.

Absolutnie nie znaczy to jednak, że mistrzów Polski czeka w rywalizacji z najlepszym klubem z Niemiec przysłowiowy „spacerek”. Siatkarze z Friedrichshafen przystąpią do niej mocno podbudowani psychicznie, ponieważ w tym sezonie nie przegrali jeszcze ani jednego meczu. Seria wygranych przez nich spotkań z rzędu przekroczyła już liczbę 30.

- Czujemy się dobrze przygotowani, ale nie możemy pokazać, że jesteśmy zbyt pewni siebie - mówi Michał Chadała, drugi trener Zaksy. - Zdajemy sobie sprawę, że zespół VfB jest od długiego czasu niepokonany, ale nie robi to na nas szczególnego wrażenia. Wiemy bowiem również, iż jeszcze nie zderzyli się z zespołem prezentujący taki styl gry jak my. Twardo stąpamy jednak po ziemi i przed rozpoczęciem dwumeczu nie uważamy się za faworytów.

Choć w szeregach najbliższego rywala kędzierzynian próżno szukać zawodników światowego formatu, prezentuje on dość unikatową siatkówkę. W poczynaniach VfB najmocniej w oczy rzucają się dobra współpraca na linii blok-obrona oraz bardzo niewielka liczba popełnianych błędów własnych. Wszystko to jest w dużej mierze zasługą belgijskiego trenera Vitala Heynena, który na początku lutego został wybrany także selekcjonerem reprezentacji Polski.

- Jednym z głównych założeń ekipy z Friedrichshafen jest szanowanie piłki - dodaje Chadała. - Ale nam taki styl odpowiada. Wiemy też, że jej gracze zaczynają się nieco gubić, kiedy przyciśnie się ich mocną zagrywką. Nie zamierzamy się jednak ograniczać do stawiania wyłącznie na siłę w tym elemencie. Mamy bowiem zawodników potrafiących serwować w różnorodny sposób i musimy to wykorzystać. Chcemy sprawić, by przyjmujący VfB solidnie musieli się napracować w defensywie.

Środowe starcie w Kędzierzynie-Koźlu może znacząco przybliżyć Zaksę do turnieju finałowego, ale awansu jeszcze jej nie zapewni. O jego wywalczenie nasz zespół bezpośrednio powalczy na wyjeździe, we wtorek 10 kwietnia o godz. 20.

Jeżeli udałoby mu się osiągnąć upragniony cel, powtórzyłby osiągnięcie z 2013 roku. Wtedy również Final Four rozgrywany był w Rosji. Zmagania w Omsku Zaksa ukończyła jednak na ostatniej, czwartej pozycji. Gdyby zdobyła przepustkę do Kazania, każdy wywalczony tam przez nią medal znów byłby ogromnym sukcesem. Do tego jednak droga jeszcze daleka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska