Likwidacja szkół w Kędzierzynie-Koźlu niezgodna z prawem

Archiwum/DP
Sprawa dotyczyła trzech uchwał, m. in. o likwidacji podstawówi nr 14.
Sprawa dotyczyła trzech uchwał, m. in. o likwidacji podstawówi nr 14. Archiwum/DP
Sprawa dotyczyła trzech uchwał: o likwidacji podstawówek nr 13 i 14, a także połączeniu "20" z "12". Urzędnicy z nadzoru prawnego wojewody uznali, że są one niezgodne z prawem. Powód? Brak skutecznego powiadomienia rodziców o zamiarze owej likwidacji.

Chodzi o to, że samorządy, które z powodu oszczędności chcą zamykać placówki oświatowe albo łączyć je z innymi, muszą podejmować w każdym z tym przypadków osobne uchwały intencyjne. Mają one być gotowe co najmniej pół roku przed faktyczną likwidacją. W praktyce ten termin to ostatni dzień lutego.

Dodatkowo na gminach ciąży obowiązek powiadomienia rodziców o tych planach, również na pół roku przed likwidacją szkół. Ustawa o szkolnictwie nie precyzuje co prawda, jak takie zawiadomienie ma wyglądać, ale są wyroki sądów administracyjnych, które orzekały, iż wiadomość powinna trafić imiennie do każdego z rodziców.

Niespełnienie obowiązku powiadomienia rodziców we wskazanym czasie ma bardzo poważne konsekwencje. Może powodować, że cała procedura likwidacji szkół zostanie uznana za nieważną. W takim wypadku reforma zostaje odwleczona co najmniej o rok.

- Reforma oświatowa jest przygotowana naprędce i niedbale - uważa Adam Sadłowski z PiS, jeden z niewielu radnych, który sprzeciwiał się likwidacji szkół.

Rada Kędzierzyna-Koźla podjęła uchwały dopiero w ostatnich dniach lutego. W praktyce miejscy urzędnicy mieli dwa dni na dostarczenie do domów uczniów informacji o planach likwidacji szkół. - Wiemy, że nie wszędzie zostały one dostarczone - przekonują rodzice.

Decyzja wojewody unieważniająca uchwały trafiła już na biurko prezydenta. Ten wraz z radnymi nie ma jednak zamiaru zaniechać reformy szkół.

- Gmina odwoła się w tej sprawie do sądu administracyjnego - mówi prezydent Tomasz Wantuła. - Wciąż uważamy, że z naszej strony wszystko zostało zrobione jak należy i powiadomiliśmy skutecznie wszystkich rodziców.

Jego zdaniem, w uzasadnieniu wojewody są nieścisłości. - Dotyczą one liczby klas i rodziców - mówi prezydent Wantuła. - Dopóki sąd nie wyjaśni tych wątpliwości, nasze uchwały są ważne. Jeśli sąd potwierdzi decyzję wojewody, wówczas zwolnieni z pracy nauczyciele będą mogli starać się o odszkodowania. Pytany o to przez nas prezydent powiedział, że wyklucza taki scenariusz.

Podobna sytuacja była w Nysie. Tam również wojewoda uznał, że nie powiadomiono rodziców o zamiarze likwidacji gimnazjum i podstawówki w Kopernikach. Nyskie władze w tej sprawie nie odwołały się jednak do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska