Lina Szejner: A baby to się na niczym nie znają

Redakcja
Lina Szejner
Lina Szejner
Niestara, sprytna i markowa kosiarka, przy pomocy której usiłowałam skosić trawnik, z niewiadomego powodu wyłączała się po kilku metrach. Domowi mężczyźni stwierdzili, że zapewne ma zepsuty wyłącznik. Urządzenie pojechało więc do zaprzyjaźnionej "złotej rączki". Fachowiec stwierdził, że kosiarka jest w porządku, tylko ja zapewne nie wiedziałam, że kiedy się wyłączy, co jest normalne, powinnam ponownie nacisnąć przycisk.

Zadowolona, że nie będzie mnie kosztować naprawa, poszłam z kosiarką na trawę i wszystko się powtórzyło. Teraz postanowiłam skorzystać z usług specjalistycznego serwisu. Kiedy przyszłam po odbiór, przystojny pan stwierdził, że obejrzał urządzenie dokładnie, sprawdził, czy działa i nie dopatrzył się żadnego uszkodzenia. Zademonstrował też jak "rwie", a następnie, najuprzejmiej jak chyba potrafił, pouczył mnie, że kiedy znowu się wyłączy, mam nacisnąć przycisk.

Pouczenie było z rodzaju tych: jak wchodzi pani do ciemnego pokoju, to proszę wcisnąć kontakt, a zrobi się jasno. Nie wściekłam się tylko dlatego, że był bardzo uprzejmy i do tego przystojny, a poza tym nie skasował mnie, wymieniając niepotrzebnie wyłącznik. Kiedy po kolejnej ekspertyzie kosiarka nadal była wredna jak stary osioł, przeprowadziłam na trawniku myślową analizę.

Panowie, którzy mieli do czynienia z kosiarką, stwierdzili, że jest w porządku, tylko ja nie umiem jej obsługiwać, bo jestem babą. Ja natomiast nie podważyłam ich fachowych ekspertyz, lecz zadałam sobie pytanie, co się dzieje, skoro urządzenie jest sprawne, a ja (jednak!!!) umiem wcisnąć przycisk. Wtedy wpadłam na to, że - być może - przyczyna tkwi w moim kablu, który przerywa. Wzięłam kawałek taśmy klejącej, okręciłam wtyczkę i wszystko zaczęło sprawnie działać.

Paru facetów zrobiło błędne założenie, że baba nie umie nawet prądu podłączyć, co naraziło mnie i ich na stratę czasu. Przykład pokazuje, że kobietom nie będzie łatwo dopchać się ani do władzy, ani do stanowisk, bo panowie są przekonani, że jesteśmy głupsze od nich. Nawet gdy obie płcie znajdą się przy garach, to zwykle on jest szefem, bo podobno wie, jak to ma smakować, a ona może tylko ładnie ułożyć danie na talerzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska