Lista leków refundowanych zmienia się co dwa miesiące. Chorzy tracą poczucie bezpieczeństwa

Redakcja
Od 1 marca podrożały  niektóre paski do glukometrów, a dwa rodzaje wypadły z listy, cukrzyk musi wtedy wymienić aparat – mówi Magdalena Łukasiuk, farmaceutka z apteki Eskulap w Opolu. – Potaniały leki do inhalacji z 36 do ok. 22 zł.
Od 1 marca podrożały niektóre paski do glukometrów, a dwa rodzaje wypadły z listy, cukrzyk musi wtedy wymienić aparat – mówi Magdalena Łukasiuk, farmaceutka z apteki Eskulap w Opolu. – Potaniały leki do inhalacji z 36 do ok. 22 zł. Sławomir Mielnik (o)
Od marca obowiązuje nowy wykaz leków refundowanych. Lista co dwa miesiące zmienia się jak w kalejdoskopie. Chorzy tracą poczucie bezpieczeństwa.

W Polsce żaden pacjent, który cierpi na przewlekłą chorobę i płaci za leki kilka czy kilkanaście złotych, nie ma pewności, czy nagle nie będzie musiał wydać na nie dużo więcej. Wszystko zależy od tego, co pojawi się na nowej liście refundacyjnej, a co z niej wypadnie.

Dwa miesiące temu szok przeżyły osoby po przeszczepach, gdy okazało się, że preparaty przeciw odrzutom narządów horrendalnie podrożały – dla wielu była to cena zaporowa. Na szczęście po fali krytyki od 1 marca dwa leki: Prograf i Advagraf ponownie kosztują od 3,20 do 6,63 zł za opakowanie, a nie od 40 do 159 zł (w zależności od dawki). A lek Valcyte – 130 zł zamiast 1420, jak do tej pory. Chorzy odetchnęli, ale na jak długo?

Od 1 marca rozczarowały się inne grupy pacjentów. Podrożał m.in. silny środek przeciwgrzybiczy (o 360 zł) oraz tabletki na padaczkę, np. Keppra (500 mg) ze 138 zł do ok. 150 zł.

- Niestety ceny leków na tę chorobę, mimo naszych sprzeciwów, już od jakiegoś czasu ciągle są podnoszone – mówi Tadeusz Zarębski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Ludzi Cierpiących na Padaczkę. – Dzwoniła już do mnie kobieta, której córka leczy się kepprą i prosiła o finansowe wsparcie, bo nie stać ich na udźwignięcie tej terapii, a tylko ten lek jej pomaga. Generyki nie wszystkim służą. Obiecałem, że w miarę możliwości przyznamy jej zapomogę, ale nasze stowarzyszenie też nie jest bogate. Utrzymujemy się ze składek i darów.

Zmiany na listach leków refundowanych, które wprowadził poprzedni minister zdrowia, niepokoją pacjentów i destabilizują pracę aptekarzy.

Przypominają bowiem grę na loterii. Gdy jedna grupa pacjentów cieszy się z tańszych leków, inna ma powody do zmartwień. Po czym, po 2 miesiącach, dochodzi do kolejnego przetasowania - i tak w kółko.

Np. po 2-miesięcznej prze­rwie na listę wrócił lek na tzw. chorobę rzadką: zespół Maro­teaux-Lamy, która występuje u dzieci z powodu braku odpowiedniego enzymu i objawia się szybko postępującym skrzywieniem kręgosłupa, a z czasem prowadzi do kalectwa.

Jednocześnie podrożał jeden ze specyfików stosowanych w terapii ADHD, zespołu nadpobudliwości psychoruchowej. Od 1 marca rodzice muszą zapłacić za 30 tabletek 44 zł 31 gr, a do marca lek ten kosztował niecałe 4 zł.

- Trzeba jasno podkreślić, że zmiany na listach niepokoją wielu pacjentów, bez względu na to, na co chorują - zaznacza Tadeusz Zarębski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Ludzi Cierpiących na Padaczkę. - Nasi podopieczni szczególnie potrzebują spokoju, gdyż poczucie zagrożenia, brak możliwości wykupu tabletek, które są skuteczne zwłaszcza w przypadku padaczki lekoopornej, może wpłynąć na częstotliwość ataków, pogorszyć ich stan.

Od 1 marca przynajmniej przez najbliższe 2 miesiące pacjenci będą musieli dopłacić do 475 preparatów umieszczonych na liście refundacyjnej. Padło m.in. na leki: Menopur, Elonva, Gonal-f i Puregon, stosowane przez kobiety objęte programem leczenia niepłodności metodą in vitro.

- Program refundacji przez państwo całej procedury wygasa z dniem 30 czerwca, nad czym ubolewamy - komentuje dr Marek Tomala z opolskiej kliniki leczenia niepłodności GMW-Embrio. - Miałem nadzieję, że przynajmniej do tego czasu leki te będą refundowane, ale jak widać - nic z tego. Są one bowiem kosztowne. Jeden z nich kosztuje ponad 800 zł, inny blisko 1400.

Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, który prowadzi aptekę w Ole­śnie, podkreśla, że z powodu ciągłej huśtawki na listach tracą też aptekarze.

- Jeśli kupimy drogi lek, który potem wypada z refundacji, to musimy do niego dopłacić albo go wyrzucić, bo pacjent nie zechce go kupić. Poza tym wiele zmian na listach ma charakter kosmetyczny. Szereg leków np. na choroby psychiczne staniało tylko o kilkadziesiąt groszy lub o jeden grosz. Pacjent tego w ogóle nie zauważy, nam przybywa pracy administracyjnej, a zyskuje jedynie NFZ, bo w skali globalnej dopłaci do refundacji mniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska