Zaczęło się od wspominania zdarzeń z życia klasy i przypominania sobie imion i nazwisk. Z trudem odnajdywali swoje twarze z dzieciństwa. Odszukiwali się na dawnej fotografii klasowej i wskazywali na przyjaciół.
Wówczas, w 1956 roku, klasa liczyła 37 uczniów. Na pierwsze po latach spotkanie stawiły się 24 osoby. Zmienione z wiekiem twarze tryskały jednak tą samą radością co wówczas, gdy żegnali się z nauczycielami i każde z nich szło w swoim kierunku.
W minioną sobotę spotkali się ponownie. Już jako sześćdziesięciolatkowie. Zwiedzili swą stara "budę" i jej nowy segment z salą gimnastyczną. Po 47 latach znów zasiedli w ławkach swojej klasy, tak jak kiedyś ich posadowiono.
- Postanowiliśmy z bratem bliźniakiem zorganizować zjazd absolwentów - powiedział "NTO" Henryk Wystub. - Nie mieliśmy pojęcia, gdzie losy rzuciły większość uczniów naszej klasy. - Ale po niespełna dwóch miesiącach poszukiwań udało się dotrzeć do prawie wszystkich. Za trzy lata zamierzamy zorganizować zjazd z okazji 50-lecia ukończenia szkoły.
Przyjechali wszyscy, którym pozwoliło na to zdrowie. Oprócz dwojga, którzy chwili tej nie doczekali. Zasiedli w ławkach swojej starej klasy, by powspominać.
Zyta Wrzód, przed laty ich nauczycielka historii, języka polskiego i przyrody, sprawdziła listę obecności. Przy nazwiskach obecnych stawiała ptaszki, mówiąc, że jest to symbol ich przylotu na spotkanie klasowe. Wspomniała trudne czasy, gdy większość z nich z różnych przyczyn wyemigrowała za granicę.
Absolwenci mówili o swoich losach. Dieter Wystub przypomniał, jak to ówczesny dyrektor szkoły Józef Wrzód dopilnował, by on z bratem zdał do szkoły średniej w Opolu, dodając, iż absolwenci łubniańskiej podstawówki byli uznawani w stolicy województwa za dobrze przygotowanych do dalszej nauki. - Tak jak nasze dziewczyny do ożenku - dodał Gerard Kowalczyk.
Wywołało to salwę śmiechu i dawni uczniowie znów poczuli się tak, jak przed laty. Znów byli nastolatkami. - Pamiętam, że jak umarł Stalin, to kazali nam stać na baczność i płakać - mówił Werner Warmons. - No i lały się tobie najwięcej te łzy - dorzucił ktoś z klasy.
Spotkanie zakończył wspólny obiad i przyrzeczenie spotkania się za trzy lata, na jubileuszu 50-lecia ukończenia szkoły.