Litraż Begerowej

fot. Archiwum
fot. Archiwum
Głos wewnętrzny mi powiedział, żeby zniszczyć te listy - przyznała diwa Samoobrony po aferze z kupowaniem podpisów poparcia po złotówce.

Szkoda, że się nie ujawnił wcześniej, zaoszczędziłaby kobieta parę złotych, a tak - poszły na zmarnowanie.

Renata Beger, jak twierdzi, płaciła nie za nazwiska na liście, tylko za wypalone paliwo, by do nich dotrzeć. Sto przejechanych kilometrów to średnio 7 litrów benzyny, pomnożone przez około 4,20 zł, daje jakieś 29 i pół głosa liczonego po złotówce, żeby się zwróciły koszty. A każdy następny podpis to zysk jest, jeśli rzecz jasna nie policzymy amortyzacji. Ale kto by myślał o amortyzacji, mając przed oczyma posłankę Beger.

W ten sposób Renata Beger ma szanse zostać jedyną posłanką na świecie, której poparcie liczy się w litrach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska