Przy Włościańskiej stoją dwa spółdzielcze bloki - jeden składający się z 18, a drugi z 12 mieszkań. W 2007 roku wspólną nieruchomość składającą się z obu budynków rozdzielono.
- I wtedy całe stare zadłużenie przypadające na nasze dwa bloki - 68 tysięcy złotych, pochodzące jeszcze z 2000 roku, przypisano tylko nam, mieszkańcom mniejszego budynku - mówi Jerzy Kubik, jeden ze spółdzielców, który próbuje dojść sprawiedliwości. - A przecież powinno się je rozłożyć między oba bloki, proporcjonalnie do ich wielkości.
Spółdzielcy zaczęli więc "nękać" administrację "Zgody" wizytami i pismami. Przyniosło to połowiczny efekt - spółdzielnia zaczęła sprawdzać faktury sprzed 11 lat za prowadzone prace przy ociepleniu budynków i doszukała się błędów na... 23 tysiące złotych!
- Cieszymy się z tego, że te pieniądze zostaną zwrócone na nasz fundusz remontowy, ale spółdzielnia rozliczyła w ten sposób zaledwie dwa lata. Według naszych wyliczeń powinniśmy otrzymać nie 23 a przynajmniej 40 tysięcy złotych - dodaje pan Jerzy.
Wiceprezes spółdzielni Jarosław Sudak zapowiada, że do końca sierpnia odpowie spółdzielcom na ich ostatnie pismo z czerwca.
- To nie jest prosta sprawa, bo dotyczy lat 1998-2000. Część osób już nie pracuje w spółdzielni, a z dokumentacji to co się dało i było w archiwach, to wyciągnąłem - tłumaczy wiceprezes.
Dlaczego zatem nie można rozdzielić starego długu proporcjonalnie między dwa budynki? - Nie można tak zrobić, bo wtedy pretensje mieliby znowu mieszkańcy z większego bloku, których musielibyśmy obciążyć znaczną kwotą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?