Centralny magazyn przy ul. Skłodowskiej, w sportowej hali koszykarek z Głuchołaz, pęka w szwach.
Uruchomiono już dodatkowe magazyny zbiorcze. Od strony dużego parkingu co chwilę podjeżdżają kolejne busy z naklejkami na szybie „Pomoc dla Głuchołaz”. Potężny TIR utknął przed wiaduktem, 300 metrów dalej.
- Nie jesteśmy w stanie oszacować ile tego przyjechało. Tysiące paczek. Tutaj to przepakowujemy, albo całe transporty od razu kierujemy w inne części miasta lub do sołectw – mówi Bartosz Bukała z Urzędu Miasta Głuchołazy.
Magazyn jest czynny przez całą dobę, nawet w nocy trwają dyżury, żeby przyjąć dojeżdżające transporty. W ciągu dnia przyjeżdżają lub przychodzą pieszo ludzie z zalanych terenów. Przy wejściu do hali są punkty wydawania darów, każdy chętny mówi, czego potrzebuje i po chwili dostaje paczkę z konkretnymi rzeczami. W imieniu poszkodowanych przychodzą wolontariusze, znajomi, pomocnicy. Samochodami, busami nawet na rowerach zawożą potem jedzenie i wodę bezpośrednio do zalanych domów, do powodzian, którzy pracują przy sprzątaniu.
W gminie Głuchołazy zalanych zostało około 700 budynków.
- Żywność i woda jest wydawana każdemu, kto stanie w kolejce. Nie sprawdzamy, gdzie kto mieszka – mówi Bartosz Bukała. - W Głuchołazach wszyscy jesteśmy powodzianami. Jedni mają zalane mieszania, inni piwnice. Te osoby, które najbardziej ucierpiały - widać. Przychodzą z płaczem i w emocjach. Jednak każdy, kto powie, że potrzebuje, dostanie tutaj pomoc.
Potrzebny sprzęt do sprzątania po powodzi
- Wczoraj z busa na niemieckich numerach rejestracyjnych wysiadł pan i łamaną polszczyzną powiedział, że przywiózł chleb o przedłużonej trwałości. Byliśmy w szoku – opowiada Bartosz Bukała. - Jedzenia mamy na ten moment dużo. Brakuje nam osuszaczy, pomp, łopat, sprzętu do prac porządkowych. Mieszkańcy zgłaszają nam, że potrzebują przede wszystkim wody do picia, do gotowania posiłków, ale też do mycia, bo w mieście ciągle jej brakuje. Bardzo wiele osób pyta o łopaty, miotły, szczotki, taczki, wiadra, szmaty, gąbki, płyny do naczyń czy do mycia podłóg.
Część paczek zawiera ubrania, także używane. Z tym jest na razie kłopot, bo w mieście nie ma wody i prądu, nie można więc niczego wyprać.
Przyjeżdżają nawet gotowe gorące posiłki. Jedna z drużyn OSP przywiozła od swoich pań z Koła Gospodyń Wiejskich garkuchnię z gorącym bigosem dla 250 ludzi. Od razy wysłano ich do Rudawy. Tam na przystanku autobusowym urządzono polową restaurację dla zmęczonych wielogodzinną pracą ludzi.
Druga taka „garkuchnia” stale działa na głuchołaskim Rynku, gdzie jest wydawana popołudniami gorąca zupa dla powodzian i pracujących przy odbudowie.
Logista by tego nie ogarnął
Segregowaniem i wydawaniem pomocy zajmują się pracownicy urzędu miasta, głuchołascy nauczyciele, wolontariusze, strażacy, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Dziesiątki ludzi pracujących na zmiany.
Pomoc można odebrać też w dwóch głuchołaskich szkołach podstawowych przy ul. Kraszewskiego i na osiedlu Tysiąclecia, które są blisko zalanych osiedli. Na wsiach dystrybucją zajmują się sołtysi, a magazyny powstają w wiejskich świetlicach czy salach.
- Dziewczyny w nocy segregują cukry, mąki, konserwy. Jest dział z mlekiem, makaronami, z pieczywem – mówi Bartosz Bukała. - Staramy się to tak organizować, aby najwięcej dostaw było do godzin wieczornych, żebyśmy mogli zapewnić sprawny rozładunek.
Najcenniejsze urządzenia nie są rozdawane, ale wypożyczane. Do czwartku w darach przyjechało do Głuchołaz ok. 20 osuszaczy i pomp. Pracownica urzędu wpisuje je do ewidencji i spisuje umowę użyczenia z potrzebującymi. Ludzie zobowiązują się zwrócić to po 5 dniach, żeby i inni też mogli skorzystać.