Ludzie się irytują, zwierzęta chorują

Witold Żurawicki
Na długości blisko 3 kilometrów Potok Pruskowski jest niedrożny, woda zalega na łąkach i zalewa piwnice pobliskich gospodarstw.

Już nie umiem nawet zliczyć, ile pism w tej sprawie w ciągu ostatnich lat wysłałam do różnych instytucji - mówi Maria Kostorz z Siedlisk. - Rzeczka nie jest czyszczona i systematycznie wylewa.
Rolnicy z Siedlisk, Pruskowa i Łąk (w gminie Zębowice), leżących nad rzeczką, nie mogą korzystać z łąk wzdłuż jej koryta. Siano, które tutaj zbierają, nie nadaje się do karmienia zwierząt.
- Moja krowa zaraz po ocieleniu padła - wspomina Alfred Miozga, zastępca sołtysa Siedlisk. - Weterynarz powiedział, że chorowała na motylicę wywołaną wilgocią.

- Potok Pruskowski należy do Wojewódzkiego Zarządu Inwestycji Rolniczych - mówi Kazimierz Hryniów, prezes gminnej spółki wodnej w Zębowicach. - Dzisiaj jest już tak zarośnięty, że trzeba go pogłębić i poszerzyć. Do tego trzeba ciężkiego sprzętu - ludzie z łopatami nie wystarczą.
Rolnicy interweniują w tej sprawie w Opolu już od połowy lat 90. Ale albo na pisma nie otrzymywali żadnej odpowiedzi, albo też zbywano ich obietnicami - potem okazywało się, że były to obietnice bez pokrycia. Dlatego w zeszłym roku uderzyli wreszcie do urzędu marszałkowskiego. Dyrektor wydziału rolnictwa Herbert Czaja przywiózł do Siedlisk zastępcę dyrektora WZIR - Stanisława Majchera, który ponownie przyrzekł, że Potok Pruskowski zostanie pogłębiony. Wczoraj nie udało nam się skontaktować ani z Czają (jest na zwolnieniu lekarskim), ani z Majcherem.

- Podobnych obietnic mieliśmy już kilka, a woda jak na łąkach stała, tak stoi - mówią Maria Kostorz i Alfred Miozga.
Sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna. W wyniku ostatniej odwilży oraz intensywnych opadów deszczu z pól spływa coraz więcej wody. Nie mogąc spłynąć Potokiem Pruskowskim - wylewa się na łąki. Znacznie podniósł się też poziom wód gruntowych.
Maria Kostorz: - W wielu gospodarstwach woda stoi w piwnicach, ludzie brodzą w niej po kostki. W mojej piwnicy zbiera się na kilkanaście centymetrów.
- Krowy przez motylicę chudną. Za weterynarzy, którzy je leczą, trzeba zapłacić. Kto nam zwróci za te szkody? - pyta Alfred Miozga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska