Łukasz Radwański i inne zdolniachy

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Marszałek Andrzej Buła, przewodniczący komisji konkursowej, w dniu rozstrzygnięcia konkursu zachwalał kompetencje Łukasza Radwańskiego.
Marszałek Andrzej Buła, przewodniczący komisji konkursowej, w dniu rozstrzygnięcia konkursu zachwalał kompetencje Łukasza Radwańskiego. Archiwum
Dzieciom notabli stanie w kolejce do pośredniaka nie grozi. O zatrudnienie nie muszą się też martwić krewni, powinowaci i przyjaciele partyjnych bossów.

- Pani redaktor, nie macie czasami roboty dla mojej córki? - zagaduje jedna z czytelniczek. - Młoda jest, ambitna, dwa fakultety skończyła, studia doktoranckie robi, a pracuje na pół etatu w administracji publicznej za 600 zł. Jak się dojazdy od tego odejmie, to prawie za darmo robi - żali się.

Gdy wyszła na jaw sprawa kontrowersyjnego konkursu na dyrektora opolskiej ginekologii, takie telefony w nto są na porządku dziennym.

O pracę rozpytują też moi znajomi, którzy odkąd skończyli studia, bezskutecznie próbują udowadniać w konkursach na urzędnicze stołki, że są coś warci. Wielu z nich to ludzie świetnie wykształceni, którzy po wysłaniu kilkuset CV i przejściu kilkudziesięciu konkursów stracili wiarę, że uda im się zdobyć posadę na miarę ich wykształcenia i możliwości.

Takich problemów nie mają za to osoby powiązane rodzinnie z czołowymi politykami Platformy Obywatelskiej w regionie albo ich znajomkowie, których kariery - odkąd rządzi PO - nabrały zaskakującego impetu.

Uwierzyłabym, że Edwardowi Gondeckiemu trafił się genialny zięć, który swoimi kwalifikacjami powalił na kolana komisję konkursową, gdyby wcześniejsze jego fuchy dziwnym trafem nie były związane z wpływami teścia-szychy PO.

Uwierzyłabym, gdyby przypadek Radwańskiego był odosobniony. Tymczasem wokół opolskich prominentów PO jak grzyby po deszczu wyrastają inni utalentowani - ich synowie, córki, kuzyni, bratankowie.

Jakub Wierdak, syn Bogusława Wierdaka, przewodniczącego sejmiku województwa, został dyrektorem biura w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Opolu. Oczywiście Wierdak senior bije się w pierś, że roboty juniorowi nie załatwiał. Syn "wygrał konkurs, jest po wszechstronnych studiach" i tylko złośliwi dziennikarze węszą w tym spisek.

Najlepiej w rywalizacji o intratne stołki wypadają członkowie rodziny szefa PO w regionie Leszka Korzeniowskiego. Waldemar Pęciak, mąż kuzynki posła, został pod koniec ubiegłego roku wybrany do rady nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Ten fundusz to zresztą dla partii rządzącej łakomy kąsek. Dość powiedzieć, że jego wiceprezesem jest Edward Gondecki, bliski przyjaciel i partyjny kolega posła Korzeniowskiego. Ten sam Gondecki, były taksówkarz, jest jeszcze szefem rady NFZ i członkiem rady programowej Radia Opole.

Paweł Korzeniowski (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa), wicedyrektor w opolskim oddziale NFZ, również jest powiązany rodzinnie z liderem PO w regionie. - Owszem, jestem z nim spokrewniony, ale jak blisko, nie chcę mówić. To moja prywatna sprawa - ucina dyrektor Korzeniowski, ale zaraz dodaje, że poseł nie załatwił mu pracy. - Nawet nie wiedział, że o nią aplikuję - zapewnia.

Poszczęściło się też córce Leonardy Płoszaj z PO, która jest wicestarostą opolskim i bliską znajomą Leszka Korzeniowskiego.

Katarzyna Płoszaj, 31-letnia doktorantka AWF-u w Krakowie, zasiada w radzie programowej Radia Opole, radzie nadzorczej MZK w Kędzierzynie-Koźlu oraz jest członkiem Rady Młodych Polskiej Akademii Olimpijskiej w Warszawie.

Dziewczyna jest członkiem Platformy Obywatelskiej, ale na tyle anonimowym, że w czwartek - pomimo intensywnych starań naszych, a nawet jej partyjnych kolegów - nie udało się zdobyć do niej kontaktu. A szkoda, bo chcieliśmy zapytać, jakim cudem 31-letnia doktorantka AWF stała się specjalistką od radia, autobusów i międzynarodowego olimpizmu.

Łukasza Radwańskiego dziś już chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. 32-latek, prywatnie zięć Edwarda Gondeckiego, który jest nie tylko prominentnym działaczem PO, ale i bliskim przyjacielem Leszka Korzeniowskiego, okazał się prawdziwym człowiekiem renesansu.

Radwański, oprócz tego, że jest wicedyrektorem w jednym z wrocławskich szpitali, zasiada również w dwóch radach nadzorczych i ma na tyle szerokie spektrum kwalifikacji, że z powodzeniem może zająć się sprawami PKS-u oraz ratowaniem reputacji opolskiej ginekologii.

To pokazuje, że na Opolszczyźnie ścieżki kariery są dwie: zwykła (wyboista, o czym przekonał się każdy absolwent, rozpychając się łokciami w poszukiwaniu pracy) i VIP-owska zarezerwowana dla dzieci, znajomych i pociotków notabli.

Dziwnym zbiegiem okoliczności tylko ci drudzy mogą przebierać w ofertach, wybierając dobrze płatne stołki i miejsca nawet w kilku radach nadzorczych na raz. Ich promotorom nie przeszkadza nawet to, że trzydziestolatkowie mają radzić ludziom dwa razy od siebie starszym. Wiedzą, że trzeba się spieszyć, bo po wyborach stołki może rozdawać już zupełnie kto inny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska