Łup, łup, łup jak narkotyk

Sabina Kubiciel [email protected]
Na parkiecie można zapomnieć o codziennej szarości.
Na parkiecie można zapomnieć o codziennej szarości.
Ręce w białych rękawiczkach wędrują w górę, gwizdki dźwięczą, tłum nastolatków podryguje w rytmie techno. W tym momencie wszystko inne przestaje się liczyć.
W najwiekszej dyskotece na OpolszczyLnie - "Aztece" w Starych Budkowicach - spotyka sie mlodziez prawie z calego województwa. Wiekszośc z nich zyje od soboty do soboty, czyli od imprezy do imprezy. Dla fanów mocnego uderzenia w „Aztece” gral Mark Oh, niemiecki DJ. To byl jego jedyny wystep w Polsce. Przyjechal specjalnie dla bywalców budkowickiej dyskoteki. (Fot. Sebastian Stemplewski).

Łup, łup, łup jak narkotyk

Techno - dla tych, którzy chcą się wyszumieć
Z Markiem Oh, który w środę wystąpił w dyskotece "Azteka" w Starych Budkowicach, rozmawia Sabina Kubiciel
- Jak nazwałbyś muzykę, którą grasz?
- Chyba najtrafniej byłoby nazwać ją happy-trance.
- W domu po obiedzie też słuchasz takiej muzyki?
- Mój dzień jest wypełniony muzyką. Prywatnie słucham spokojniejszych rzeczy. Jakich? To trudno powiedzieć. Nie mam swoich ulubieńców.
- Co sądzisz o ludziach, którzy przychodzą posłuchać jak grasz, poruszać się w takt muzyki? Przyglądałam im się. To tak specyficzna grupa.
- U nas w Niemczech to najpopularniejsza muzyka. Trudno jest mi opowiadać o polskich fanach techno, bo tutaj nie gram. To po prostu muzyka do tańczenia, dla ludzi, którzy chcą pod koniec tygodnia się wyszumieć, zapomnieć o codziennej szarówie.
- Za dziesięć lat znajdą się jeszcze osoby, które będą chciały słuchać tego, co grasz?
- Techno powstało dziesięć lat temu. Już wtedy wszyscy mówili, że ta muzyka nie ma długiej przyszłości. A jednak! To tak jak z hip-hopem. Mówiło się, że umrze, a są ludzie, którzy tej muzyki słuchają.
- A co robisz, kiedy jesteś w domu? Dzikie imprezy, dziewczyny i alkohol?
- Rzadko jestem w domu. Rozczaruję cię. Wolę posiedzieć z rodziną albo znajomymi. Chodzimy do kina, do knajpy. Wiesz, takie normalne rzeczy. Jeśli cię to interesuje, to jestem jeszcze do wzięcia.

Mark Oh naprawdę nazywa się Marko Albrecht. Pochodzi z niemieckiego Dorsen. Jest mechanikiem. Karierę didżeja zaczynał w latach 90.

W największej dyskotece na Opolszczyźnie - "Aztece" w Starych Budkowicach - spotyka się młodzież prawie z całego województwa. Większość z nich żyje od soboty do soboty, czyli od imprezy do imprezy. Jeśli tylko jest okazja, to z całą chmarą znajomych ściągają tutaj również w ciągu tygodnia.
W nocy ze środy na czwartek "Azteka" pęka w szwach. Dla fanów mocnego uderzenia gra Mark Oh, niemiecki DJ. To jego jedyny występ w Polsce. Przyjechał specjalnie dla bywalców budkowickiej dyskoteki.
Imprezy na wsiach już od kilku lat nie przypominają potańcówek, które odbywały się w remizach strażackich. Kiedy w niewielkiej sali gromadziła się prawie cała młodzież ze wsi i okolicznych miejscowości, to po szybach okien spływała para. Tancerze też nie byli oszczędzani. Mokre koszule lepiły się do pleców, a po czołach spływały krople potu. Kilka migających, kolorowych świateł, głośniki i sprzęt, na którym można odtwarzać kompakty dopełniały całości. Dzisiejsze dyskoteki wyglądają już inaczej. Klimatyzacja, ogromna sala. Didżeje grają na sprzęcie najwyższej klasy, dyskotekowe oświetlenie kosztuje tyle co dobry samochód, albo nawet kilka aut. Fani dyskotek, poruszając się w takt muzyki, zatapiają się w sztucznym dymie i bombardowani są światłami laserów.

Na imprezę nie można przyjść ot tak, z biegu. Trzeba się przygotować. W domu przy muzyce techno, żeby załapać klimat, wypija się kilka drinków albo piw. Później ciuchy. Wiadomo, nie mogą być przypadkowe. Krótki rękaw, kusa spódniczka albo bluzka to mus dla tych, którzy chcą przetańczyć całą noc. Do tego białe rękawiczki i gwizdek, żeby wywijającego na parkiecie tancerza było dobrze widać i słychać.
Sabina, Malina, Natalia i Norbert chodzą do jednej klasy liceum w Dobrzeniu Wielkim. Na imprezę przyszli specjalnie dla niego - dla Marka Oh. Norbert trzyma w dłoni aparat. Fotografuje znajomych w tańcu, siebie, przypadkowe osoby szalejące na parkiecie.
- Zdjęcia robię po to, żeby wszystkim pokazać, jak dobrze się tutaj bawimy - tłumaczy, przekrzykując łomot muzyki.
Cała paczka jest w świetnych humorach, nie przejmują się tym, że za kilka godzin będzie trzeba wstać z łóżek i pójść do szkoły.
- Dwie pały dzisiaj dostałem - stara się kontynuować rozmowę Norbert. - Ale co mi tam! Teraz jestem tutaj i wyluzuję się.
- Na parkiecie można zapomnieć o takiej codziennej szarości - krzyczy Natalia (ubrana jest w kusą bluzeczkę z napisem "Azteka", a znajomi mówią o niej "córka Azteki"), nieustannie podrygując. - Pokazać wam, jak się tańczy?
Cała czwórka ląduje na parkiecie. Zapominają o całym świecie. Łup, łup, łup działa na nich jak narkotyk. Wywijają rękami, białe rękawiczki odbijają się w świetle reflektorów. Chodzą góra - dół, w prawo - w lewo. I jeszcze raz to samo, tylko w innej kolejności. Taniec w parach? To już przeżytek. Wśród ponad tysięcznego tłumu tę sztukę opanowało może kilka osób. Pozostali z walcem albo krokiem "dwa na jeden" sobie nie poradzą.
- Moja dziewczyna też tańczy techno - mówi Tomek, który na chwilę przerwał taniec-wygibaniec. - Nam takie tradycyjne podrygiwanie nie jest potrzebne.
Co na to rodzice nastoletnich techno-fanów? Większość z dobrotliwych ojców i matek nie wie, jak ich pociechy bawią się na dyskotekach, jaka króluje tutaj muzyka, ludzie i klimat.
- Moi rodzice się denerwują, kiedy puszczam na fula muzę techno - krzyczy Marek, kolega Tomka - Trudno, muszą to jakoś przeżyć...
- Techno jest najlepsze - wtrąca się Marta, siostra jednego z chłopców (nie bardzo wiadomo którego, bo dudnienie zagłuszyło odpowiedź) - To najbardziej odlotowa muza. Zawsze będzie grana. Trudno, rodzicom nie musi się podobać.

Są też rodzice, którzy nic przeciwko muzycznym upodobaniom swoich dzieci nie mają. Jedną z takich mam jest rodzicielka Natalii, tej, która przyszła z trójką znajomych.
- Moja mama mnie tutaj przywiozła. Też chciała wejść, żeby zobaczyć występ Marka, ale musiała wracać do domu - entuzjastycznie opowiada dziewczyna.
Nastoletnie dziewczyny, technowampy w skąpych strojach, poruszają się w takt muzyki. Nie mają w sobie nic ze śląskich matron albo grzecznych dziewczynek z małych miejscowości.
- Tak teraz wyglądają śląskie dziewczyny! - Natalia wskazuje na koleżanki - Zawsze takie będziemy.
Ich stroje są grzeczne - kuse bluzeczki i spodnie - w porównaniu z ciuchami Gośki, którą zaczepiam na schodach prowadzących do jednego z barów. Ultrakrótka spódniczka i jeszcze bardziej mikroskopijna bluzeczka (a w zasadzie pasek zakrywający biust i przymocowany do ciała za pomocą kilku związanych ze sobą niteczek).
- Zimno? Coś ty! Gdybyś przez kilka godzin tańczyła, to też założyłabyś taki strój. To nie klasztor, tylko dyskoteka! - odpowiada.

Kilka godzin w głośnej muzyce, dymie i migających światłach to dla stałych bywalców dyskotek bułka z masłem. Niektórzy przecież mogą przez osiem godzin pracować. Disco-fani twierdzą więc, że spędzenie takiego ogromu czasu na parkiecie to też nie problem. Wspomagacze? Prochy? Inne środki? Na te słowa większość z pytanych od razu mówi - NIE!
- Prochy biorą mięczaki - krzyczy, wywijając rękami, Norbert. - Prawdziwy fan techno ich nie potrzebuje. Muza daje ci sił. Słyszysz ją i chcesz tylko tańczyć i tańczyć. Niektórzy nam nie wierzą. Niech przyjdą tutaj i zobaczą, to się przekonają.
Największy wyczyn? Osiem godzin na parkiecie. Non stop - takim wynikiem chwali się Tomek.
Dochodzi 23.00. Na podwyższeniu pojawia się Mark Oh, gwiazda wieczoru. Sala szaleje. Podnosi się wrzawa. Błyskają flesze. Mark zaczyna grać muzę tylko dla gości "Azteki". Tłum nastolatków wiruje, macha białymi rękawiczkami, opalonymi brzuchami disco-wampów. Migają światła. I tak przez półtorej godziny. Później Mark wróci do hotelu, a w "Aztece" techno grać będzie jeszcze długo. Koniec przewidziano na 5.00 rano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska