Maciej Sulęcki przegrał walkę o pas mistrza świata. Demetrius Andrade nie dał mu szans

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Maciej Sulęcki
Maciej Sulęcki Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Polskapresse
W nocy z soboty na niedzielę Maciej Sulęcki (28-2, 11 KO) stanął przed największą szansą w dotychczasowej karierze. Niestety, mistrz wagi średniej organizacji WBO Demetrius Andrade (28-0, 17 KO) okazał się dla niego zbyt mocny. Amerykanin pewnie pokonał "Stricza" na punkty.

- Przed przylotem do USA miałem do niego dużo szacunku. Po tym, co tu się dzieje, straciłem go. On nie jest godzien tego pasa. Pycha krąży przed upadkiem. Będę dobrze bawił się w ringu i zabiorę tytuł do Polski - zapowiadał przed walką Maciej Sulęcki, którego rywal zdenerwował spóźnieniem się na trening medialny i konferencję prasową.

Słowa nie przerodziły się jednak w czyny. Walczący po raz pierwszy przed własną publicznością w Providence Demetrius Andrade był do walki z Polakiem kapitalnie przygotowany. Narzucił swoje warunki już od pierwszej rundy, w której posłał "Stricza" na deski mocnym ciosem w czoło. Pięściarz z Warszawy szybko wstał, ale nie potrafił dotrzymać kroku rywalowi w żadnym aspekcie szermierki na pięści. Był bardziej agresywny, szybszy, celniejszy, bił mocniej i znakomicie pracował na nogach. Dla Sulęckiego stanowił nieuchwytny cel.

ZOBACZ TEŻ:>> WSZYSCY POLACY, KTÓRZY WALCZYLI O MISTRZOSTWO ŚWIATA W BOKSIE. JAK IM POSZŁO? [LISTA] <<

Wiele mówią statystyki ciosów przygotowane przez Compubox. "Striczu" trafił zaledwie 51 z 331 wyprowadzonych ciosów (z czego zaledwie 15 lewych prostych, które miały być kluczowe w walce z mańkutem). W wykonaniu Andrade do celu doszły 133 z 496 uderzeń, w tym 94 ciosy zostały uznane za mocne.

Amerykanin w żadnym momencie walki nie poczuł się zagrożony. Pewny wygranej na punkty nie forsował jednak zbytnio tempa. Boksował nonszalancko, ale nadal skutecznie. Wszyscy sędziowie po 12. rundach mieli na kartach punktowych 120:107 na korzyść mistrza.

- Rywal był po prostu lepszy. Fantastycznie przygotował się do walki pod względem taktycznym. To doskonały pięściarz. Nie spodziewałem się, że będzie tak szybki i lotny na nogach, niesamowicie ruchliwy. Mnie natomiast zabrakło trochę centymetrów w zasięgu ramion i mobilności. Brakowało pomysłu. Kompletnie mnie to rozbiło. Trochę nie słuchałem też podpowiedzi z narożnika. Ale to nie było takie proste. Chciałbym jeszcze raz zobaczyć tę walkę - skomentował Sulęcki przed kamerami TVP tuż po opuszczeniu ringu.

- Jeśli nie dziś, to kiedy indziej. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Zrobiłem krok w tył, żeby rozpędzić się i wykonać dwa do przodu. Nie zawsze można wygrywać. Ale na pewno się nie poddam. Trzeba wrócić, stoczyć jedną czy dwie walki ze słabszymi zawodnikami i znów powalczyć o najwyższe cele. Moje ambicje się nie zmieniają. Chcę dużych walk - dodał.

ZOBACZ TEŻ:

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Mike Tyson o walce Głowacki-Briedis: Polak bił w tył głowy, Łotysz miał prawo oddać

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Maciej Sulęcki przegrał walkę o pas mistrza świata. Demetrius Andrade nie dał mu szans - Sportowy24

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska